Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Gilowska podbije Poznań?

Treść

Zyta Gilowska będzie reprezentować PiS w Poznaniu, uchodzącym za bastion Platformy Obywatelskiej. Wczoraj podczas Konwencji Wyborczej Prawa i Sprawiedliwości w Poznaniu potwierdził tę informację premier Jarosław Kaczyński. Jednak popularna minister finansów będzie musiała zmierzyć się nie tylko z rywalami z innych ugrupowań, ale przede wszystkim z obstrukcją we własnych szeregach. Poznań bowiem to nie tylko twierdza Platformy Obywatelskiej, ale wygodne zaplecze "klanu Libickich" - grupy polityków PiS powiązanych z Marcinem Libickim. A ci - jak pokazały zarówno wybory parlamentarne, jak i samorządowe - nie tolerują kandydatów innych niż namaszczonych przez "króla", jak nazywają we własnym gronie eurodeputowanego Marcina Libickiego. Z obstrukcją "klanu" spotykali się m.in. były wiceprezydent Poznania Andrzej Grzybowski i obecny poseł PiS Tomasz Górski. - Polska jest lepsza niż 2 lata temu, nie zmieni tego wściekła kampania "antykaczyzmu" i furia klasy panującej III RP, której przedstawiciele wiedzą, że nie zasługują na swe pozycje społeczne, a wielu z nich wie, na co naprawdę zasługuje - mówił Jarosław Kaczyński podczas Konwencji Wyborczej PiS zorganizowanej w Poznaniu. W wystąpieniu podkreślał, że "mamy przed sobą lata dobrego, wielkiego i jednocześnie prospołecznego rozwoju", ale warunkiem, by tak było i żeby Polska "nie ruszyła wstecz, do tych czasów, gdy mieliśmy wszechwładzę oligarchii i korupcji", jest przebicie się przez "mur kłamstwa", który jest dziś "tak gruby, że analogii trzeba by szukać chyba przed 1989 rokiem". Stolica Wielkopolski od lat uchodzi za bastion politycznego centrum. O ile przed wojną Poznaniem niepodzielnie rządziła endecja, o tyle od 1989 roku miastem rządzą środowiska dawnej Unii Demokratycznej. Bądź to pod szyldem Samorządnej Wielkopolski, bądź to Unii Wolności czy też - jak obecnie - Platformy Obywatelskiej. O ile jednak postkomuniści w Poznaniu nigdy nie osiągnęli rewelacyjnych wyników, o tyle prawica - niezależnie od tego, czy nazywała się Nasz Poznań, czy Prawo i Sprawiedliwość - wyniki wyborcze miała dobre, jednak zawsze pozostawało jakieś "ale". Tym razem sytuacja ma się - jak zapewniał premier Jarosław Kaczyński - mocno zmienić. Prawo i Sprawiedliwość chce bowiem do walki wyborczej w Poznaniu "oddelegować" Zytę Gilowską, minister finansów w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. A w Poznaniu, w którym gospodarka i ekonomia były zawsze na pierwszym miejscu, może oznaczać to dodatkowych kilka ważnych procent poparcia. - Polsce potrzebna jest mocna gospodarka. Ten rozwój, który jest przed nami, musi być w dobrym ręku. Sądzę, że najlepiej, żeby na tej ziemi, ziemi wielkopolskiej, kandydatem była osoba, która za to odpowiada, która odnosi sukcesy, która nie jest sługą żadnych układów, która służy Polsce i potrafi to zrobić, specjalista od gospodarki - pani Zyta Gilowska - komentował Kaczyński. W Poznaniu, uważanym za stolicę liberalizmu, Zyta Gilowska będzie musiała jednak zmierzyć się nie tylko z kandydatami pozostałych partii, w tym przede wszystkim bardzo silnej tutaj Platformy Obywatelskiej, ale również z obstrukcją niepodzielnie rządzącego poznańskim PiS - "klanu Libickich", grupy działaczy tej partii skupionej wokół eurodeputowanego Marcina Libickiego. Choć w tym środowisku oficjalnie nikt nie zamierza krytykować decyzji szefa PiS, to jednak nieoficjalnie wiadomo, że przyznanie "jedynki" Gilowskiej budzi oburzenie. W szeregach tutejszych działaczy od dawna bowiem zakładano, że pierwsze miejsce na liście otrzyma Filip Libicki, obecny poseł PiS i syn Marcina Libickiego. Podczas wcześniejszych wyborów, tak samorządowych, jak i parlamentarnych, sekowano działaczy ubiegających się o poparcie PiS, niezwiązanych jednak z "klanem". Z powodu zakulisowych rozgrywek do parlamentu z list Prawa i Sprawiedliwości nie startował popularny w Poznaniu Andrzej Grzybowski, były wiceprezydent miasta, podejmowano też próby zmniejszenia wpływów lojalnego wobec Kaczyńskich posła Tomasza Górskiego, członka Komisji ds. Kontroli Państwowej. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2007-09-10

Autor: wa