Gdzie wasz Honor i Ojczyzna?
Treść
Marsz Niepodległości i Solidarności zaskoczył chyba wszystkich. Zwolenników - liczbą osób (ponad 10 tys.), które zdecydowały się wziąć w nim udział, przeciwników - spokojną atmosferą. Nie było rac i kominiarek, co utrudniło prorządowym dziennikarzom przedstawianie demonstracji przywiązania do wartości patriotycznych jako przejawu niebezpiecznego fanatyzmu.
Miejscem zbiórki był pomnik Wincentego Witosa przy placu Trzech Krzyży. Tam odczytano apel poległych. Wymieniono niektóre ofiary zbrodni komunistycznych - bł. ks. Jerzego Popiełuszkę, ks. Sylwestra Zycha czy Emila Barchańskiego - najmłodszą ofiarę stanu wojennego. Przywołano nazwiska górników poległych w czasie pacyfikacji kopalni "Wujek".
- Przyjechałyśmy z Poznania. 11 listopada byłyśmy w Warszawie na Marszu Niepodległości i stwierdziłyśmy, że koniecznie musimy przybyć tutaj ponownie. Chcemy zademonstrować, że walczymy o wolną Polskę i dokończyć marsz z 11 listopada, który został zablokowany - mówią Natasza Dembińska-Urbaniak i Magdalena Nowak.
Organizatorzy przyjęli ciekawą formułę składania wieńców przy pomnikach bohaterów walki o niepodległość, jakie znajdowały się na trasie przemarszu. Parlamentarzyści PiS złożyli kwiaty pod pomnikiem gen. Stefana Grota-Roweckiego, Ignacego Jana Paderewskiego, Marszałka Józefa Piłsudskiego i Ronalda Reagana.
- Chcę zaprotestować przede wszystkim przeciwko temu, co powiedział minister Sikorski w Niemczech - relacjonuje Bożena Wawrzycka z Warszawy, uczestniczka marszu. Jej zdaniem, suwerenność Polski jest zagrożona: - Mówi się o federalizacji, wspólnych rządach, wspólnych decyzjach w sprawie budżetu. To są bardzo poważne sprawy - niezwykle istotne z narodowego punktu widzenia. Ten marsz reprezentuje poglądy niemałej, przynajmniej trzydziestoprocentowej części społeczeństwa, która kocha wolność i kocha Polskę - konkluduje pani Bożena. I nie jest w takiej opinii o odosobniona: - Jako młody człowiek pozbawiony balastu doświadczeń komunizmu chcę mocno zaprotestować przeciwko lekkomyślności sprawujących obecnie władzę, ich szachowaniu polską racją stanu - opowiada Katarzyna Kaczyńska z Zambrowa. - Oby czarny scenariusz MY - ONI nigdy więcej się nie powtórzył - dodaje.
Wielu uczestników marszu w swoich wypowiedziach łączyło walkę o wolność z walką o prawdę. Stąd hasła: "Chcemy prawdy o Smoleńsku", "Media kłamią" czy nawet "Telewizja reżimowa". - Ile to już setek tysięcy Polaków szło w podobnych marszach na przestrzeni dziejów, dopominając się prawdy. A prawda to wolność - mówi Katarzyna Kaczyńska. - Niech i ja wpiszę się w tę litanię pokoleń niepokornych. Odtrąconych za wierność niewygodnym prawdom - dodaje.
Obok prawdy i wolności, fundamentalną wartością, podnoszoną przez manifestantów, była pamięć o ofiarach stanu wojennego, o poległych pod Smoleńskiem, ale także o wszystkich, którzy na przestrzeni dziejów nieśli Polskę w sercach i przekazywali ją kolejnym pokoleniom. Adam Kowalewski, absolwent dziennikarstwa WSKSiM, mimo że jest osobą niepełnosprawną, zdecydował się wziąć udział w marszu właśnie po to, by zamanifestować ciągłość historyczną dziejów naszego Narodu. - Urodziłem się w rodzinie patriotycznej. Dzisiaj kontynuuję tę tradycję, a moje świadectwo dociera do ludzi, nawet do tych, którzy mają inne poglądy niż ja - opowiada Adam.
Hasłem przewodnim marszu były słowa Jana Pawła II: Nie ma Europy sprawiedliwej bez Polski niepodległej. Przypomniał je w swoim przemówieniu prezes PiS. - Te słowa Jana Pawła II były inspiracją "Solidarności" i pamiętnych 15 miesięcy, w których nasz Naród stawał się niepodległy. 13 grudniasiły komunistyczne pod wodzą generała Jaruzelskiego na obce zlecenie rozpoczęły z niepodległością naszego Narodu, naszego społeczeństwa wojnę. Przyszliśmy tutaj, by o tym przypomnieć - zaznaczył Jarosław Kaczyński. Nawiązał też do stanu wojennego. - Polska dzisiejsza byłaby inna, lepsza, silniejsza, bogatsza, gdyby nie 13 grudnia - przypomniał. - Ten brak moralnego fundamentu wychodzi dzisiaj na jaw z całą siłą. To, że musimy dziś się gromadzić, by odnieść się także do wydarzeń ostatnich tygodni, jest tego bolesnym i groźnym przykładem - nawiązał do berlińskiego wystąpienia szefa polskiej dyplomacji. - Trudno sobie wyobrazić sytuację groźniejszą niż ta, kiedy przedstawiciele władz demokratycznego państwa zaczynają składać hołdy innym państwom. Kiedy dochodzi do tego, co polska publicystyka słusznie nazwała hołdem berlińskim. Jarosław Kaczyński zapowiedział również, że nie zgodzi się na prowadzenie przez obecny rząd służalczej polityki - Prawo i Sprawiedliwość stanie na czele walki o Polskę suwerenną - zadeklarował prezes PiS.
Agnieszka Żurek
Współpraca Bogusław Rąpała
Nasz Dziennik Czwartek, 15 grudnia 2011, Nr 291 (4222)
Autor: jc