Gazowy bat Rosji
Treść
Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo podpisało porozumienie z rosyjskim Gazpromem, które uzależnia nas od rosyjskich dostaw do 2037 roku. Zawarto je mimo ostrzeżeń ekspertów, że warunki kontraktu uzależniają nas od jednego dostawcy. Pod znakiem zapytania stawiają także ekonomiczną opłacalność budowy gazoportu w Świnoujściu. PGNiG zastrzega, że to porozumienie wstępne, ale wątpliwe, aby Rosjanie przystali na jakiekolwiek zmiany w umowie.
Zapisy porozumienia potwierdzają wcześniejsze ustalenia: umowa o dostawy gazu z Rosji jest przedłużona do 2037 r. (miała wygasnąć w 2002 r.) oraz zapowiada zwiększenie dostaw do 10,2 mld m sześc. rocznie - teraz jest to 8 mld m sześciennych. Jednak jak zastrzega spółka w komunikacie, porozumienie "ma charakter elastyczny". Joanna Wasicka-Zakrzewska, rzecznik prasowy PGNiG, wyjaśnia, że porozumienie zastrzega też możliwość zmniejszenia tych dostaw o 15 procent, jeżeli okaże się, że nasze potrzeby na ten surowiec są mniejsze. Jak zaznacza PGNiG, porozumienie to ma charakter wstępny i nie można tu jeszcze mówić o żadnych wiążących umowach. Spółka zapewnia, że porozumienie ma charakter kompromisowy: kompromis polegać ma na tym, że Rosjanie za swoje zaległe zobowiązania wobec PGNiG mieliby dać Polsce upust cenowy na dostawy gazu. Kontrakt musi zaakceptować jeszcze Rada Nadzorcza PGNiG.
Optymizmu naszego gazowego monopolisty nie podzielają jednak eksperci. Jak przypomina dr Robert Zajdler z warszawskiego Instytutu Sobieskiego, Rosjanie nie są skłonni do obniżania cen. Dodaje, że sprawa zapewnienia zwiększonych dostaw gazu do Polski ciągnęła się od kilku miesięcy. Ponadto nierozwiązana jest kwestia opłat za przesył gazu przez nasz kraj, a także zaległości strony rosyjskiej z tym związanych - według różnych wyliczeń mogą wynosić one około 300 mln złotych. Eksperci wątpią, aby Rosjanie obniżyli ceny gazu.
Zdaniem Pawła Poncyljusza, wiceministra gospodarki w rządzie PiS, porozumienie na linii PGNIG - Gazprom - EuRoPol GAZ uzależnia nas na kolejne 15 lat od dostaw z Rosji, a ten monopolista może dyktować takie ceny, jakie zechce. - A które obciążą polskiego konsumenta, i to nie tylko indywidualnego, ale też przedsiębiorstwa całego sektora energetycznego. To trzymanie przez Gazprom noża na gardle Polski - ocenia Paweł Poncyljusz.
Ale o wiele istotniejsze jest to, że zwiększenie dostaw gazu przez Gazprom utrudnia nam osiągnięcie niezależności energetycznej. Roczne zapotrzebowanie Polski na gaz to 14 mld m sześc., z czego 5 mld m sześc. mamy z wydobycia krajowego. A skoro Rosja dostarczałaby nam ponad 10 mld metrów, to okaże się, że będziemy mieli za dużo własnego surowca, i trzeba będzie ograniczyć jego wydobycie. Pod znakiem zapytania stoi także sensowność budowy gazoportu w Świnoujściu, którym mogłoby docierać do Polski nawet 7,5 mld m sześc. skroplonego gazu ziemnego rocznie. Stanowiłoby to ok. 75 proc. rosyjskiego importu błękitnego paliwa.
Anna Ambroziak
Nasz Dziennik 2010-01-29
Autor: jc