"Gazeta Wyborcza" musi mnie przeprosić
Treść
- "Gazeta Wyborcza" w czwartkowym wydaniu napisała "Wypadł Fiodor Dostojewski". Chciałem się zapytać redaktorów tego pisma, skąd wypadł? Bo Fiodora Dostojewskiego nie było na liście lektur obowiązkowych w polskich szkołach - powiedział wczoraj wicepremier Roman Giertych. Minister podkreślił, że książki Dostojewskiego osobiście bardzo lubi. Roman Giertych zadał publiczne pytanie - skąd "Gazeta Wyborcza" wzięła informację, że ktoś planuje wycięcie czy wypadnięcie Fiodora Dostojewskiego z listy lektur? Zwrócił uwagę na fakt, że do tej informacji nawiązywali kolejno: minister kultury Kazimierz Michał Ujazdowski, były marszałek Sejmu Marek Jurek, premier Jarosław Kaczyński i wiele innych osób, obrońców Fiodora Dostojewskiego w kanonie lektur szkolnych. Giertych podkreślił, że sam również zalicza się do obrońców Dostojewskiego i zaznaczył, że w kanonie listy lektur od 1999 roku Dostojewskiego po prostu nie było. - Dostojewski wypadł w 1999 roku. Proszę więc zwracać się do tych osób, które wówczas urzędowały, i te wszystkie obelgi, które skierowano na mnie, kierować w ich stronę - podkreślił Roman Giertych. Minister dodał później: - Gdzie pan był, panie ministrze Ujazdowski, w 1999 roku, kiedy pana rząd usuwał Dostojewskiego z kanonu lektur? Odnośnie do propozycji wprowadzenia do kanonu lektur szkolnych dzieł Sienkiewicza, tj. "W pustyni i w puszczy", "Krzyżacy", "Potop" i "Quo vadis" minister powiedział, że w takim wypadku coś z tej listy musi zostać usunięte. - Mam pytanie publiczne do pana redaktora Michnika i jego popleczników różnego rodzaju - która z książek w obecnym kanonie literatury obowiązkowej powinna zdaniem państwa "wypaść", jak napisaliście o Dostojewskim? Jeżeli państwo uważają, że te propozycje, które myśmy złożyli, dotyczące kilku elementów literatury są niewłaściwe, to wskażcie które. Dlatego, jeśli ktoś ma inne propozycje, to niech nie mówi, że on broni Goethego, bo my wszyscy lubimy literaturę Goethego, tylko niech powie, co innego należy wykreślić. Niech nie mówi, że broni Gombrowicza, tylko niech powie, że trzeba wykreślić Żeromskiego, bo taka jest alternatywa - apelował Giertych. Minister dodał, że będzie bronił Sienkiewicza i starał się, by wrócił on do kanonu lektur szkolnych. - Chciałem wreszcie powiedzieć, że w moim przekonaniu literatura Sienkiewicza ma pierwszeństwo przed każdą inną, również zagraniczną. A trzeba dokonać jakiegoś wyboru. Powiedzieliśmy od razu, że jesteśmy otwarci na dyskusję. Dyskusja będzie trwała do mniej więcej końca roku szkolnego, dlatego, że 20 czerwca mija termin konsultacji - dodał. Minister podkreślił również, że będzie chciał zamieścić w spisie lektur książki Jana Pawła II i "Listy Nikodema" Jana Dobraczyńskiego. Odnośnie do ostatniego autora Roman Giertych powiedział, że zarówno Tuwim, jak i Brzechwa w okresie PRL w pewnym momencie poszli na ugodę z ówczesnymi władzami komunistycznymi, więc i ich również nie powinno być w kanonie lektur szkolnych, jeżeli tak byśmy do tego podchodzili. Zamieszanie wokół kanonu lektur szkolnych skwitował słowami: - Całe trzy dni dyskutujemy o sprawie, która po prostu nie istnieje. PCz "Nasz Dziennik" 2007-06-05
Autor: wa
Tagi: lektury dostojewski wyborcza giertych