Francuska katastrofa
Treść
Skompromitowani, poniżeni i ośmieszeni zakończyli swój udział w mistrzostwach piłkarze Francji. O ich klęsce będzie głośno jeszcze przez długie tygodnie, a i sami obiecują, że wkrótce świat pozna "całą prawdę" o przyczynach niepowodzenia i szczegółach konfliktów targających narodową drużyną.
Trójkolorowi się ośmieszyli i zhańbili - to najkrótszy komentarz do ich występu na mundialu. Pokazali się światu jako zlepek skłóconych gwiazd i gwiazdeczek, zepsutych, zdeprawowanych, za nic mających narodowe barwy i szacunek dla własnej ojczyzny. Dziś cała Francja rozpacza i biadoli nad ich losem, ale czy na długo przed mistrzostwami nie było sygnałów, że może na nich być źle? Katastrofalnie źle? Ależ było, i to w nadmiarze. Skandale obyczajowe z udziałem największych gwiazd, rzucające cień na ich wizerunek. Kłótnie przy powołaniach, swary z trenerem Raymondem Domenechem, który nie cieszył się szacunkiem i poważaniem u podopiecznych. Z drugiej strony, czy mogło to dziwić, skoro przy kadrowych wyborach kierował się podobno horoskopami, astrologią, znakami zodiaku i podobnymi bzdurami? Jak bardzo piłkarze, a raczej zblazowane francuskie gwiazdki, mieli dość swojego szefa, pokazały w pełni wydarzenia z RPA. Wyzwiska rzucane mu prosto w twarz przez podopiecznych. Bojkotowane treningi i groźby bojkotu meczu. Przed spotkaniem z gospodarzami zachodziła obawa, że Trójkolorowi na boisko nie wyjdą, ostatecznie gry odmówił tylko E'ric Abidal. Domenech sam postanowił nie wysyłać do boju kapitana Patrice'a Evry'ego, który kilka dni wcześniej pobił się z trenerem od przygotowania fizycznego. Obrońca Manchesteru United obiecał, że wkrótce zwoła specjalną konferencję prasową, na której opowie o wszystkich brudach reprezentacji. - Świat pozna prawdę o sprawie Anelki, na razie nic nie wie - ogłosił. Napastnik Chelsea Londyn, bodaj najsłabsze ogniwo zespołu, miał poczuć się tak bardzo urażony uwagami selekcjonera, że wprost powiedział, co o nim sądzi, używając przy tym słów przez normalnych ludzi uznawanych za wyjątkowo wulgarne. To wersja oficjalna, która przedostała się z szatni do mediów.
O Francuzach i ich mundialowej przygodzie można by napisać sensacyjną i zapewne dobrze sprzedającą się książkę. Puentę dopiero poznamy - może po obiecywanej konferencji Evry'ego, a może później. Na razie "klasę" pokazał sam Domenech, który po meczu z RPA nie uścisnął wyciągniętej ręki trenera gospodarzy Carlosa Parreiry. Na szczęście dla Trójkolorowych po mistrzostwach trenera-dziwaka zastąpi Laurent Blanc, w kadrze dojdzie do rewolucji, większość skompromitowanych graczy już się w niej nie pojawi. Niesmak i poczucie klęski po mundialowej katastrofie będą jednak w Paryżu jeszcze długo odczuwalne. Roselyne Bachelot, odpowiedzialna w rządzie Nicolasa Sarkozy'ego za m.in. zdrowie i sport, już przyznała, że piłkarze w RPA "zbrukali wizerunek Francji".
W trzech meczach mistrzostw podopieczni Domenecha zdobyli punkt i jedną bramkę. We wtorek przegrali z gospodarzami 1:2. Pamiętajmy jednak, że tak naprawdę na turnieju... nie powinno ich być. Awans wywalczyli przecież w niesportowych okolicznościach, po bramce poprzedzonej ewidentnym zagraniem ręką przez Thierry'ego Henry'ego.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 2010-06-24
Autor: jc