Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Formuła 1 - przed Grand Prix Malezji

Treść

W niedzielę na torze Sepang rozegrana zostanie druga eliminacja mistrzostw świata Formuły 1 - Grand Prix Malezji. W opinii kierowców to jeden z najtrudniejszych i najbardziej wymagających wyścigów w sezonie, a wszystko przez ekstremalne warunki pogodowe, wysokie temperatury i wilgotność powietrza. Niewykluczone, że w tym roku kolejną przeszkodą okażą się ulewne deszcze, które mogą kompletnie sparaliżować rywalizację. W Melbourne, gdzie w ubiegłym tygodniu rozpoczął się sezon, doszło do prawdziwego pogromu faworytów. Wygrał co prawda jeden z nich, Brytyjczyk Lewis Hamilton, ale do mety nie dojechali m.in. mistrz świata, Fin Kimi Raikkonen z Ferrari, jego kolega z zespołu Brazylijczyk Felipe Massa, Włoch Jarno Trulli (Toyota), Australijczyk Mark Webber i Szkot David Coulthard (Red Bull-Renault) oraz Robert Kubica (BMW-Sauber). Łącznie zmagania ukończyło zaledwie siedmiu kierowców, co było jednym z najgorszych wyników w historii. Na pewno spory wpływ na taki stan rzeczy miał wprowadzony od tego sezonu zakaz stosowania kontroli trakcji w bolidach. W minionych latach elektronika wspomagała zawodników w krytycznych sytuacjach, teraz muszą sobie radzić sami. W Melbourne okazało się, że nie wszyscy odnaleźli się w nowej sytuacji, a w Malezji może być jeszcze gorzej. Nie można bowiem wykluczyć (a jest to wręcz prawdopodobne), że zawody rozegrane zostaną w ulewnym deszczu, który może kompletnie wywrócić do góry nogami wydarzenia na torze. Prognozy pogody nie są optymistyczne, jeśli się sprawdzą - kierowców czeka nie lada wyzwanie - będą musieli poradzić sobie bez kontroli trakcji w strugach ulewnego deszczu. Wyścig na torze Sepang w powszechnej opinii jest jednym z najtrudniejszych w sezonie. Sam tor jest już wymagający, do tego dochodzą wysokie temperatury i zabójcza wilgotność powietrza. Kierowcy muszą specjalnie przygotowywać organizm, pić mnóstwo płynów, by w tych ekstremalnych warunkach wytrzymać kilka godzin (łącznie) rywalizacji. Inżynierowie, technicy robią wszystko, by trudy wyścigu wytrzymały silniki i opony. Gumy na Sepang zawsze zużywały się szybko, teraz ten proces spotęguje brak kontroli trakcji. Melbourne nie było szczęśliwe dla Roberta Kubicy. W sobotę co prawda pojechał fantastycznie w kwalifikacjach, zajmując drugie miejsce, ale w niedzielę nie dojechał do mety. Dlatego wyjechał z Australii rozczarowany, ale i z nadzieją, że w Malezji będzie lepiej. Przed rokiem był tam 18., teraz ma być inaczej. - Wówczas niemal wszystko poszło mi nie tak, jak chciałem, choć bolid wydawał się konkurencyjny. Sepang to bardzo wymagający tor, odczucie potęgują ekstremalne warunki klimatyczne, ale ja lubię takie wyzwania - przyznaje krakowianin. W ogóle GP Malezji jest szczególnym wyścigiem dla BMW-Sauber. Tor zlokalizowano 60 km od Kuala Lumpur, gdzie mieści się siedziba paliwowej firmy Petronas, głównego sponsora niemieckiego zespołu. Dobry wynik jest tu zatem oczekiwany ze zdwojoną siłą. - Upały przekraczające 30 stopni C, ogromna wilgotność powietrza spowodowana bliskością równika, wszystko to będzie dla nas prawdziwym testem wytrzymałości - dodaje Mario Theissen. Dyrektor BMW Motorsport zachowuje jednak powściągliwość po dobrej (Kubica drugi w kwalifikacjach, a Nick Heidfeld w wyścigu) dla zespołu inauguracji sezonu. - Dla nas wciąż kluczowe jest utrzymanie kontaktu z czołówką i praca nad rozwojem - mówi, podkreślając, że na razie dwa teamy, McLaren i Ferrari (mimo kiepskiego początku), wciąż są na czele stawki. Po zmaganiach w Melbourne nie brakowało bowiem głosów, iż BMW jest już (albo prawie jest) w najlepszej trójce, droga do tego jednak wciąż jest daleka. Przed rokiem na Sepang triumfował Hiszpan Fernando Alonso (wówczas McLaren, dziś Renault). Kto wygra w niedzielę? Piotr Skrobisz "Nasz Dziennik" 2008-03-21

Autor: wa