Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Formuła 1 - pasjonująca walka o tytuł

Treść

Do zakończenia kolejnego sezonu mistrzostw świata Formuły 1 pozostało jeszcze pięć eliminacji (najbliższa - jutro na włoskim torze Monza) i jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego - batalię o tytuł stoczą między sobą Brytyjczyk Lewis Hamilton i Brazylijczyk Felipe Massa. Jaki przyniesie rezultat, trudno przewidzieć, pewne jest, iż dostarczy gigantycznych emocji. Co najważniejsze dla nas, walkę o samego końca obiecuje Robert Kubica, na razie trzeci - z wciąż zachowanymi teoretycznymi szansami nawet na mistrzostwo. Brytyjczyk z McLarena ma dziś na koncie zaledwie dwa punkty więcej od Brazylijczyka z Ferrari. To tyle, co nic, a przecież wszyscy fani F1 doskonale pamiętają sytuację sprzed roku. Wówczas, ale na dwa wyścigi przed końcem, również prowadził Hamilton, mając aż siedemnaście punktów przewagi nad Kimim Raikkonenem z Ferrari. Wydawało się, że losy rywalizacji są rozstrzygnięte, tymczasem wydarzyło się nieprawdopodobne - Brytyjczyk kompletnie się pogubił, a rewelacyjnie jeżdżący Fin został mistrzem świata. Teraz osiemnaście "oczek" do lidera traci Kubica. Co to oznacza? Emocje! Polak doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że czeka go szalenie trudne zadanie. Wciąż ma szansę na tytuł, ale musi uważać na ataki znajdującego się tuż za nim Raikkonena. Fin czuje, iż może tytułu nie obronić, jest jednak zdesperowany, by stanąć na podium. Na razie traci do krakowianina punkt. Tyle, co nic. Na sytuację Kubicy można spoglądać z kilku stron. Bolid BMW jest słabszy od Ferrari i McLarena, ale krakowianin popełnia najmniej błędów w stawce, jeździ bardzo regularnie i pewnie. Nie traci głowy, opanowanie pozwala mu wychodzić obronną rękę z największych opresji. Wszyscy walczący o podium rywale mają z tym mniejsze lub większe problemy, wystarczy prześledzić historię kilku ostatnich wyścigów. - Ktoś może pomyśleć, że jestem szalony, myśląc o mistrzowskim tytule. Ja jednak wychodzę z założenia, że dopóki mam szansę, muszę zrobić wszystko, co w mojej mocy, by walczyć o jak najlepszy wynik. Mam nadzieję, że zespół myśli podobnie - mówi Kubica. Batalia o mistrzostwo zapowiada się pasjonująco, a emocje dodatkowo podgrzewają wydarzenia z toru Spa. Jak wiadomo, wyścig zakończył się przy zielonym stoliku, dość kontrowersyjną (albo inaczej: szeroko komentowaną) decyzją sędziów - Hamilton stracił wygraną, która przypadła Massie. Dzięki temu kierowca Ferrari zbliżył się do lidera McLarena na dystans dwóch punktów i... oczywiście rozpętała się burza. Brytyjczycy obwieścili spisek mający na celu pomóc Włochom, oczywiście odwołali się od wyroku, ale czy coś wskórają - wątpliwe. Zresztą oba teamy mają ze sobą na pieńku już od dawna, w zeszłym sezonie McLaren został ukarany gigantyczną karą za korzystanie z tajnych informacji Ferrari, wydarzenia z Belgii atmosfery nie poprawiły (abstrahując już od tego, że Hamilton faktycznie pojechał niezgodnie z przepisami). Równie ciekawa jak walka o tytuł zapowiada się rywalizacja o miejsca w składach niektórych teamów na przyszły sezon - i być może po Grand Prix Włoch poznamy nieco więcej odpowiedzi na często zadawane pytania. Spekulacji jest mnóstwo. Jedne wiążą Kubicę z Ferrari (od wczoraj wiadomo, że jeśli w ogóle, to będzie to możliwe najwcześniej w 2011 r.; włoska stajnia przedłużyła kontrakt z Raikkonenem do 2010 r., podobną umowę ma Massa), drugie Hiszpana Fernando Alonso z BMW-Sauber, jeszcze inne zastanawiają się nad przyszłością Niemców - Nicka Heidfelda, Nico Rosberga - i utalentowanego Francuza Sebastiana Bourdaisa. Na razie nikt nic nie potwierdza, ale pierwsze decyzje być może zostaną ogłoszone lada dzień. W poniedziałek? Kto wie. Piotr Skrobisz "Nasz Dziennik" 2008-09-13

Autor: wa