Engelking: Nikt nie naciskał
Treść
Według byłego zastępcy prokuratora generalnego Jerzego Engelkinga, nie było nielegalnych nacisków na prokuratorów ani na funkcjonariuszy służb specjalnych, gdy pełnił swą funkcję. W czasie wczorajszego przesłuchania przed komisją śledczą ds. rzekomych nacisków na służby specjalne i policję za rządów PiS między posłami dochodziło do licznych utarczek słownych, podczas których padały wzajemne oskarżenia o nieprzestrzeganie regulaminu prac komisji.
Posłowie pytali byłego zastępcę prokuratora generalnego m.in. o przyczyny zwołania konferencji prasowej w sierpniu 2007 r., w czasie której zaprezentowano materiał multimedialny sugerujący, że ówczesny minister spraw wewnętrznych i administracji spotykał się z biznesmenem Ryszardem Krauze w hotelu Marriott. Engelking zeznał, że konferencja nie miała na celu wskazywać źródła przecieku w sprawie akcji CBA w resorcie rolnictwa, ale udowadniać fakt składania fałszywych zeznań przez byłego szefa ministerstwa spraw wewnętrznych Janusza Kaczmarka. Według prokuratora, Kaczmarek nie był źródłem przecieku, a "gdyby był, dostałby zarzut ujawnienia tajemnicy państwowej".
Engelking powiedział przed komisją, że prokuratorzy w 2007 r. uważali wypowiedzi polityków i artykuły prasowe za próby ich zastraszania. Według prokuratora, w tamtym czasie z ust polityków padały krzywdzące opinie na temat pracy prokuratury kierowanej wówczas przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę przez co - zdaniem przesłuchiwanego - nadszarpnięto wizerunek prokuratury, a prokuratorzy prowadzący sprawę m.in. przecieków w CBA byli oskarżani o działania niezgodne z prawem.
Cytował media z tamtego okresu, które miały potwierdzać te zarzuty, w tym m.in. oskarżenia formułowane przez Kaczmarka już po odwołaniu go z funkcji ministra, który twierdził, że ówczesna prokuratura nie jest w stanie wyjaśnić tej sprawy, wątpiąc przy okazji w legalność działań CBA. Takie zarzuty formułowane przez Kaczmarka pojawiały się np. w "Gazecie Wyborczej".
Pytany przez posłów PO z komisji o wątpliwości na temat organizacji konferencji wysuwane przez prokurator Beatę Marczak, szefową prokuratorskiego zespołu zajmującego się sprawą przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa, podkreślił, że dostrzegała ona sens jej przeprowadzenia w sierpniu 2007 r., sugerując jedynie, aby konferencja odbyła się przed ewentualną decyzją sądu o aresztowaniu Janusza Kaczmarka, Konrada Kornatowskiego i Jaromira Netzla.
W czasie przesłuchania Engelkinga między posłami dochodziło do licznych przepychanek słownych, padały wzajemne oskarżenia o nieprzestrzeganie regulaminu prac komisji, a posłowie PiS dodatkowo zarzucali posłom PO i PSL utrudnianie składania zeznań przez Engelkinga.
Według byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry na wczorajszym posiedzeniu komisji jej szef, Sebastian Karpiniuk (PO), uniemożliwił prokuratorowi Engelkingowi złożenie zeznań. - Żeby można było poznać prawdę, niezbędne jest umożliwienie świadkom skorzystania z podstawowych, zagwarantowanych w Konstytucji praw: prawa do swobodnej wypowiedzi w zakresie odpowiadania na pytania. Z przykrością i niepokojem stwierdzam, że dochodzi w komisji do łamania tych fundamentalnych praw - powiedział Ziobro wczoraj na konferencji prasowej. Jego zdaniem, zeznania Engelkinga były dla polityków PO i PSL niewygodne i dlatego utrudniali mu ich składanie. - Politycy PO i PSL uniemożliwiają świadkowi podanie faktów i pokazanie prawdy. To rzecz niesłychana i próba zakneblowania niewygodnego dla koalicji świadka - komentował były minister sprawiedliwości. Podobne zarzuty skierował członek komisji z PiS Arkadiusz Mularczyk. - Gdy Engelking mówi niewygodne rzeczy dla PO, jak mogło dochodzić do manipulacji, to politycy PO przerywają przesłuchanie, wytrącają prokuratora z równowagi - stwierdził Mularczyk na konferencji. Zarzuty odpierał przewodniczący komisji Sebastian Karpiniuk (PO), według którego przerywanie wypowiedzi prokuratora miało na celu zachęcenie go tylko do bardziej precyzyjnej wypowiedzi.
Paweł Tunia
"Nasz Dziennik" 2009-04-22
Autor: wa