Ekshumacje w maju
Treść
"Nasz Dziennik" ujawnia: W maju ruszą prace ekshumacyjne na Powązkach Wojskowych na tzw. Łączce, miejscu pochówków kilkuset ofiar komunistycznego aparatu represji
Na terenie kwatery "Ł" spoczywają prawdopodobnie m.in. gen. August Fieldorf "Nil" oraz rtm. Witold Pilecki. Ziemne prace poszukiwawcze będą miały dwa etapy. Pierwszy ma zakończyć się w lipcu. Wstępne badania georadarem mające wykazać miejsca potencjalnych grobów zespół kierowany przez dr. hab. Krzysztofa Szwagrzyka, pełnomocnika prezesa Instytutu Pamięci Narodowej ds. poszukiwań miejsc pochówku terroru komunistycznego, przeprowadził dwa miesiące temu. Wyniki są bardzo obiecujące. - W wielu miejscach na uzyskanych obrazach widzimy bardzo mocne zakłócenia struktury ziemi na terenie Łączki, jak i na najbliższych, przylegających do niej obszarach. Według nas, jest to miejsce pochówków - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" dr Szwagrzyk. - Nie chciałbym na razie mówić o szczegółach, ale myślę, że ten pierwszy etap prac moglibyśmy zakończyć, jeżeli wszystko dobrze pójdzie, już w ciągu dwóch miesięcy. O tym drugim etapie na razie nie chciałbym wspominać, bo on będzie na pewno zależał od wyników pierwszego - tłumaczy historyk. Istnieje duża szansa, że w miejscu, gdzie w latach 40. i 50. ubiegłego wieku chowano ofiary terroru komunistycznego, najczęściej żołnierzy Polski Podziemnej przetrzymywanych w więzieniu na Mokotowie, znalezione zostaną szczątki gen. Augusta Fieldorfa "Nila" i rtm. Witolda Pileckiego. - Szansa na znalezienie szczątków naszych bohaterów oczywiście jest, ale proszę nie wymagać ode mnie, żebym ją określił w cyfrach. Mogę zapewnić, że będziemy czynili wszystko, aby tak się stało. To jest dla nas ważne nie tylko z zawodowego, ale również osobistego punktu widzenia - wyjaśnia Szwagrzyk.
Wyniki nieinwazyjnych badań georadarem na Łączce trafiły już do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, która współpracuje z zespołem IPN. Pozostaje jedynie uzyskanie wszystkich potrzebnych zezwoleń na ekshumacje i wyłonienie w wyniku przetargu zespołu archeologów, który się nimi zajmie. - Z tego, co wiem, to jeszcze w tym tygodniu, czyli przed długim weekendem, ma być ogłoszony przetarg na ziemne działania archeologiczne. W związku z tym wszystko wskazuje na to, że ten termin majowy, o którym mówiłem jako czasie rozpoczęcia działań ekshumacyjnych, będzie niezagrożony. Robimy wszystko, aby tak się stało - podkreśla Szwagrzyk. Zespół IPN bierze jednak poprawkę na ewentualne przeszkody prawno-administracyjne, które zdarzają się przy tego typu pracach. - Działania, które wymagają uzyskania zgód, zezwoleń, określenia zakresu prowadzonych badań, uzgodnienia tego z różnymi firmami, instytucjami, zawsze mogą natrafić na jakieś przeszkody, ale mam nadzieję, że ich nie będzie. Albo że będą one minimalne i uda je się szybko pokonać - dodaje Szwagrzyk. Innego zdania jest dr hab. Andrzej Kunert, sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, który zapewnia, że żadnych przeszkód nie ma i nie będzie. - A jak pan sądzi, kto mógłby postawić jakiekolwiek przeszkody w tego typu przedsięwzięciu, bo ja sobie tego nie wyobrażam, i tak rzeczywiście jest - mówi Kunert.
Na ewentualne przeszkody wskazywane przez Krzysztofa Szwagrzyka szef Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa odpowiada krótko. - Bez przesady, damy sobie radę, w maju zaczynamy. Jeżeli chodzi o przetarg na prace archeologiczne, nie jest to taka trudna sprawa, bo tu zbyt wielu chętnych nie będzie, zobaczymy, kto wygra. Nie na początku maja, ale w jego ciągu na pewno zaczniemy prace - deklaruje dr hab. Andrzej Kunert. Z pierwszych analiz, którymi dysponuje Rada, można wnioskować, że na Łączce spoczywa bardzo wiele osób. Według ustaleń zespołu prof. Szwagrzyka, w latach 1948-1954 pochowano tu co najmniej 248 żołnierzy, ofiary stalinowskiego terroru rozstrzeliwane w więzieniu mokotowskim. Teren badań obejmuje obszar o długości około stu metrów i szerokości rzędu siedemdziesięciu metrów. Ale może zostać powiększony. W kwaterze na Łączce nigdy nie przeprowadzono ogólnej ekshumacji. Wnioskował o nią kilka lat po upadku reżimu komunistycznego dr Witold Mieszkowski, którego ojciec, kmdr Stanisław Mieszkowski, prawdopodobnie też jest tu pochowany. Niestety, w 1992 r. prokuratura wojskowa wydała decyzję odmowną.
Żeby rozpocząć prace ekshumacyjne na Łączce, konieczne jest uzyskanie zgody zarządu cmentarza Powązkowskiego. Jego kierownik Krzysztof Dybalski podkreśla jednak, że do tej pory nikt się nie spotkał z zarządem cmentarza, by ustalić, jak takie prace miałyby wyglądać. - Zarząd cmentarza chciałby wiedzieć w ogóle, jak to ma być wykonywane, i proponował robocze spotkanie w tej sprawie. Przysłano do nas tylko wykazy analizy badań georadaru z informacją, że chcą przystąpić do prac ekshumacyjnych - mówi Dybalski. Zwraca jednak uwagę na fakt, że Łączka to z jednej strony miejsce pamięci, z drugiej zaś cmentarz, gdzie oprócz szczątków zamordowanych w czasach stalinowskich mogą być pozostałości grobów z I wojny światowej. - Generalnie rodzi się tu pytanie, kto i w jaki sposób powinien te prace nadzorować i kto powinien udzielić formalnej zgody na nie, bo zgodnie z ustawą, groby ofiar stalinowskich są także grobami wojennymi. Taką zgodę powinien dać wojewoda mazowiecki - tłumaczy Dybalski. "Nasz Dziennik" zwrócił się do Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego w Warszawie z pytaniem, czy wojewoda Jacek Kozłowski (PO) wydał zgodę na ekshumacje na Łączce. - W przypadku mogił wojennych zgody na ekshumacje wydaje wojewoda. Natomiast Łączka powązkowska nie ma statusu mogiły wojennej i tutaj wojewoda nie wydaje tego typu decyzji. Ewentualne działania poszukiwawcze leżą w gestii Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz Instytutu Pamięci Narodowej, więc skoro oni twierdzą, że będą ekshumacje w maju, to wiedzą, co mówią, bo to robią - kwituje Ivetta Biały, rzecznik prasowy wojewody mazowieckiego.
Piotr Czartoryski-Sziler
Nasz Dziennik Wtorek, 24 kwietnia 2012, Nr 96 (4331)
Autor: au