Drugie podejście do odwołania Komorowskiego
Treść
Jeszcze na bieżącym posiedzeniu Sejmu parlamentarzyści mają rozpatrzyć zgłoszony przez klub PiS wniosek o odwołanie z funkcji marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego. Posłowie PiS przyznają, że ich wniosek nie ma szans w głosowaniu, a cała sprawa ma charakter politycznej demonstracji. Prawicowa opozycja chce dymisji Komorowskiego po jego wypowiedzi dotyczącej gruzińskich wydarzeń związanych z wizytą Lecha Kaczyńskiego: "Jaka wizyta, taki zamach". - Przebrała się miarka - uzasadniał Przemysław Gosiewski. We wniosku o odwołanie Komorowskiego jest również mowa o ujawnionych przez "Nasz Dziennik" zaskakujących kontaktach Komorowskiego z negatywnie zweryfikowanymi funkcjonariuszami WSI. Do głosowania wniosku PiS o odwołanie marszałka Sejmu najprawdopodobniej dojdzie dzisiaj późnym popołudniem. To pierwszy wniosek złożony przez klub PiS w tej kadencji, któremu marszałek Sejmu nadaje tak szybki bieg. - Poddam wniosek PiS pod głosowanie tak szybko ze względu na swoje zasady i deklaracje - tłumaczył wczoraj Bronisław Komorowski. Ale nieoficjalnie w kuluarach Sejmu mówiło się, że Komorowskiemu zależy na szybkim odrzuceniu wniosku PiS, bo w związku ze stopniowo pogarszającą się sytuacją w koalicji wynik głosowania w styczniu - lutym nie byłby już taki oczywisty. "Jaka wizyta, taki zamach, no bo z 30 metrów nie trafić w samochód, to trzeba ślepego snajpera; więc raczej wygląda to na coś bardzo niepoważnego, a przykrego" - tak incydent w Gruzji komentował w ubiegły poniedziałek marszałek Komorowski. Zdaniem posłów PiS, od wielu miesięcy kierujących zarzuty pod jego adresem, to łamanie zasad demokracji w parlamencie przeważyło szalę. - Uznaliśmy, że przebrała się miarka, że nie możemy pozwalać na łamanie zasad parlamentaryzmu, zwyczajów panujących w Wysokiej Izbie, nie możemy godzić się na sytuację, w której naruszany jest regulamin Sejmu i dobra osobiste wielu posłów opozycji - mówił wczoraj poseł Przemysław Gosiewski, szef klubu PiS. Złożony przez jego ugrupowanie wniosek o odwołanie Komorowskiego liczy aż 15 stron. W ocenie PiS, Komorowski prowadzi obrady Sejmu w ten sposób, by "wprowadzać konflikt", m.in. poprzez "komentowanie wypowiedzi posłów, nieudzielanie głosu", a także niezarządzanie przerw "dla posiedzeń klubów". Partia Jarosława Kaczyńskiego zarzuca również prominentnemu politykowi PO przetrzymywanie projektów opozycji w "zamrażarce", wreszcie dwuznaczną sytuację, w jakiej znalazł się w związku z kontaktami z negatywnie zweryfikowanymi oficerami WSI. - Komorowski starał się dotrzeć w sposób nielegalny do aneksu do raportu o likwidacji WSI - mówił wczoraj Przemysław Gosiewski. Poseł Paweł Kowal przypomniał, że PiS już raz złożyło wniosek o odwołanie Komorowskiego z pełnionego stanowiska, jednak ostatecznie "w geście dobrej woli" go wycofano. Teraz, jak zapewniają politycy PiS, odwrotu już nie będzie, a przy okazji debaty nad wnioskiem chcą dyskusji na temat standardów panujących w polskim parlamencie. - Marszałek Sejmu to nie nauczyciel, to nie król, to nie prezydent Sejmu, to po prostu jeden z nas, który powinien stać na straży procedur, dobrych relacji między klubami i posłami. Tego dzisiaj nam bardzo brakuje - komentował poseł Paweł Kowal. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-12-03
Autor: wa