Drożyzna premiera nie dotyczy
Treść
Ile dzisiaj kosztują: jabłka, chleb, gaz, benzyna, cukier, prąd? Przed czterema laty Donald Tusk ochoczo przepytywał z cen ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego. Dziś, gdy po czterech latach rządów premiera Donalda Tuska doświadczamy drastycznego wzrostu cen, ten temat dla lidera Platformy staje się niewygodny. Zabierając głos podczas debaty nad odwołaniem ministra finansów Jacka Rostowskiego, premier Tusk nawet się nie zająknął o drożyźnie, nie chcąc być najwyraźniej kojarzony z drastycznym wzrostem kosztów utrzymania.
W ciągu jednego dnia Platforma Obywatelska postanowiła załatwić wczoraj debaty w sprawie odwołania dwóch swoich ministrów. Dziś koalicja PO - PSL sprawę wniosków opozycji może zakończyć, przegłosowując pozostawienie na stołkach ministra finansów Jacka Rostowskiego i ministra Skarbu Państwa Aleksandra Grada. Wniosek o odwołanie Rostowskiego rozpatrywany był przez Sejm już po raz trzeci - tym razem z inicjatywy SLD. Odwołania ministra skarbu chciało natomiast Prawo i Sprawiedliwość. Rostowskiego opozycja obwinia o najgorszy stan finansów od 20 lat: rosnące zadłużenie sektora finansów publicznych, wzrastające koszty obsługi długu, i oskarża o doprowadzenie do dramatycznego wzrostu kosztów utrzymania i o drożyznę w sklepach, m.in. wskutek podwyżki podatku VAT.
Ministrowi skarbu Aleksandrowi Gradowi zarzuca natomiast niewłaściwe prowadzenie prywatyzacji, m.in. w związku z zapowiadaną sprzedażą strategicznej firmy paliwowej Lotos, która mogłaby nawet trafić - czego nie wykluczał premier Tusk - w ręce Rosjan, niewłaściwy nadzór nad spółkami z udziałem Skarbu Państwa - to ma się objawiać m.in. utratą rynku przez PZU, stratą kontroli nad tym, co dzieje się w spółce EuroPolGaz, czy w postaci działań wobec PLL LOT prowadzących do kontrolowanej upadłości polskiego przewoźnika. Dawid Jackiewicz (PiS), przedstawiając uzasadnienie wniosku o odwołanie ministra skarbu, zarzucił Gradowi, że ten zapomniał, iż jest ministrem skarbu. - Zachowuje się tak, jakby był ministrem do spraw prywatyzacji lub ministrem do spraw przekształceń własnościowych, który kontynuuje to, co najgorsze w polskich przekształceniach własnościowych na przestrzeni ostatnich 20 lat - stwierdził Jackiewicz.
Uzasadniając wniosek o odwołanie ministra Rostowskiego, Sławomir Kopyciński (SLD) podkreślał natomiast, że Rostowski odpowiada za najgorszy stan finansów od 20 lat. Wyliczał, iż pod rządami Platformy o ponad 20 proc. wzrosły ceny gazu, o blisko 40 proc. - energia elektryczna, o 60 proc. - ceny wody, a wzrost kosztów utrzymania ogółem podliczył na 40 procent. Jednocześnie wytknął, że obniżyła się siła nabywcza pensji i świadczeń Polaków, którzy za zarobione pieniądze mogą kupić teraz mniej niż przed czterema laty.
Marek Wikiński (SLD) podliczył rządy Rostowskiego na 330 miliardów złotych. 300 miliardów wzrostu zadłużenia od początku rządów koalicji PO - PSL i 30 miliardów przychodów z prywatyzacji. - Tak więc rządy PO - PSL pod finansową batutą ministra Rostowskiego kosztowały nas do dzisiaj około 330 mld zł - mówił Wikiński.
Beata Szydło (PiS) uzasadniała natomiast, że Rostowski powinien zostać odwołany przede wszystkim za rosnące zadłużenie sektora finansów publicznych i zwiększające się koszty obsługi długu Skarbu Państwa, prowadzenie kreatywnej księgowości, co przejawia się wypychaniem długu poza oficjalne statystyki, a także za zbyt optymistyczne prognozy przedstawiane w dokumentach Ministerstwa Finansów.
Z odsieczą swojemu ministrowi przyszedł Donald Tusk. Lider Platformy, który podczas telewizyjnej debaty przed czterema laty przepytywał z cen ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego, sugerując, że to szef rządu odpowiada za wzrost cen, dziś o drożyźnie nawet się nie zająknął. Być może z politycznej kalkulacji, aby nie być kojarzony ze wzrostem cen, albo może również ze wstydu, iż to jego rządy doprowadziły do niespotykanych w ostatnich latach wzrostu kosztów utrzymania i cen produktów pierwszej potrzeby. Premier Tusk maksymalnie na co mógł się zdobyć, to na zaatakowanie opozycji. Ocenił, że zachowanie PiS i SLD wskazuje, iż to, że Polsce się powiodło w walce z kryzysem, było gorzką pigułką dla tych ugrupowań, a w głosie polityków tych partii "było słychać żal, że Polsce się udało". Tusk podkreślał, że jego rząd podejmował słuszne decyzje w sprawie oszczędności budżetowych. I było one najmniej bolesne z punktu widzenia zwykłego człowieka.
Zaznaczył, że minister Rostowski jest jednym z autorów "umiarkowanego polskiego sukcesu". Według premiera, za kilka miesięcy Polacy staną przed wyborem, czy poprą koalicję PO - PSL z jej wszystkimi zaletami i wadami, czy też koalicję PiS - SLD, która - według premiera - charakteryzuje się "niechęcią do tego, co jest polskim sukcesem".
Na jakiej planecie żyje Rostowski?
Rostowskiego zachwalał także szef klubu Platformy Tomasz Tomczykiewicz. Przekonywał, że Rostowski był naj.eps"wielkiego wysiłku", przejawiającego się np. stworzeniem planu konsolidacji finansów publicznych, podwyższeniem podatku VAT i "reformą" otwartych funduszy emerytalnych, NBP będzie mógł szybciej opanować wzrost cen.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2011-04-28
Autor: jc