Droższy chleb, tańsze rozwody
Treść
Rząd Donalda Tuska zakasał rękawy i walczy z drożyzną. Na początek potanieją... rozwody. Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało projekt ustawy nowelizującej ustawę o kosztach sądowych w sprawach cywilnych. Prawnicy alarmują: stwarzanie zachęt rozwodowych jest szkodliwe dla rodzin.
Celem zmian proponowanych przez resort sprawiedliwości w ustawie o kosztach sądowych w sprawach cywilnych ma być uproszczenie istniejących regulacji prawnych oraz usunięcie wadliwych rozwiązań. To sposób ministra Krzysztofa Kwiatkowskiego na zwiększenie wpływów do budżetu państwa. Ale odstępstwem od tej zasady są kwestie związane z kosztami sądowymi w sprawach o rozwód.
Otóż, w tym przypadku ministerstwo nie tylko nie zamierza podnosić kosztów, ale wręcz zakłada obniżenie opłat od pozwu, które obecnie wynoszą 600 złotych. Wprawdzie wnosząc sprawę, nadal trzeba będzie wpłacić tę kwotę w całości, ale sąd będzie mógł zwrócić nawet jej połowę. Prawo do "ulgi" dotyczyć ma rozchodzących się małżeństw, które mają małoletnie dzieci. Jeżeli rodzice szybko dojdą do porozumienia w kwestiach władzy rodzicielskiej oraz kontaktów z dzieckiem, to otrzymają zwrot 300 złotych.
"Będzie to stanowić zachętę dla małżonków do wypracowywania akceptowalnych dla obu stron warunków w tym zakresie uwzględniających dobro dziecka. Proponowane rozwiązanie stworzy też podstawy do przyspieszenia rozpoznania tego rodzaju spraw przez sądy, które (...) zobowiązane są obecnie orzekać z urzędu również o kontaktach rodziców z małoletnim dzieckiem" - czytamy w projekcie ustawy. W ocenie resortu sprawiedliwości brak porozumienia co do opieki bądź terminów widywania się z dzieckiem jest częstą przyczyną wydłużania postępowań w sprawach o rozwód lub separację, dlatego skrócenie przebiegu takich procesów powinno być promowane.
"Pozytywnym bodźcem skłaniającym do szukania porozumienia winno być uwzględnienie porozumienia w omawianym zakresie także w zakresie rozstrzygnięcia o kosztach" - głosi projekt ustawy.
Stwarzanie tego typu zachęt rozwodowych torpedują prawnicy. Mecenas Arkadiusz Mularczyk, zastępca przewodniczącego sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, uważa, że jeśli ta propozycja stanie się obowiązującym prawem, będzie szkodliwa dla rodzin. W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" poseł ocenia, że pomysł ministra Kwiatkowskiego skraca drogę do rozpadu rodzin. - Sprawy rozwodowe są wynikiem różnego rodzaju nieporozumień, dlatego ułatwianie skłóconym małżeństwom decyzji o rozejściu się, jak w tym przypadku poprzez obniżanie kosztów pozwów, jest drogą donikąd. O ile opłata w wysokości 600 zł w pewnym sensie mogła być jeszcze pewnego rodzaju przeszkodą czy hamulcem przy wniesieniu pozwu, o tyle obniżenie tej kwoty może właśnie sprzyjać takim krokom. Zamiast promować politykę prorodzinną, rząd Donalda Tuska wpisuje się w politykę niszczenia rodziny - ocenia poseł Mularczyk.
Również mecenas Piotr Kwiecień przyznaje, że projekt Ministerstwa Sprawiedliwości w sposób intencjonalny ułatwia pewną możliwość rozwodów. Zwraca zarazem uwagę, że jak wynika z jego praktyki adwokackiej, wysokość kosztów - przynajmniej dla strony inicjującej rozwód - nie stanowi nawet obecnie dużej przeszkody. - Rzeczywiste przyczyny nie leżą w cenach, ale tkwią w społecznej akceptacji rozwodów - zauważa adwokat. W jego przekonaniu, rodzinie służą inne rozwiązania. - W Polsce brakuje np. polityki dotyczącej kultury małżeńskiej, szacunku dla ludzi, którzy pozostają ze sobą w długotrwałym związku małżeńskim i ponoszą trud wychowania dzieci. Nie szanuje się np. rodzin wielodzietnych, które często są traktowane jako patologiczne - wskazuje mecenas Kwiecień.
Promowanie szybkich rozwodów
Przeciw projektowi podnoszą się także głosy, że nowelizację kosztów w sprawach cywilnych, podobnie jak inne procesy legislacyjne inicjowane czy to przez rząd, czy przez posłów, cechują brak uwzględniania zasad generalnych systemowych i ograniczenie się do bardzo szczegółowych regulacji, które budzą kontrowersje. Mało kto zadaje sobie pytanie o cel tych regulacji. Według senatora Piotra Łukasza Andrzejewskiego (PiS), prawnika konstytucjonalisty, ten właśnie defekt dotyczy poszczególnych elementów projektu ustawy nowelizującej ustawę o kosztach sądowych w sprawach cywilnych.
- Zamiast uznać, że ci, którzy kończą sprawę cywilną ugodą albo bezkonfliktowo prowadzą proces, otrzymują połowę zwrotu kosztów wpisu sądowego, to dotyczy to tylko tych, którzy się w sposób szybki rozwodzą i decydują szybko o losie dzieci. Wydaje mi się, że jest to zbyt jednostronne potraktowanie spraw rozwodowych, które toczą się czasem bardzo długo - po to, by tylko przyspieszyć ich rezultat. Dotyczyć to powinno wszystkich spraw cywilnych, jeżeli nie chodzi o stworzenie specjalnej ścieżki pierwszeństwa i priorytetu tylko i wyłącznie sprawom rozwodowym - wyjaśnia mecenas Piotr Łukasz Andrzejewski.
Senator jest przekonany, że w sprawach cywilnych sprawność sądzenia powinna znaleźć odzwierciedlenie w jednoczesnym zmniejszeniu kosztów postępowania i gratyfikacji sędziów. - Jak widać, do ogólnego myślenia kategoriami całości zagadnienia dzisiaj legislatorzy nie są zdolni - ubolewa Andrzejewski. - Sprawy rodzinne wymagają uszczegółowienia tego, co zdaniem sądu potrzebne jest do oceny zaistnienia trwałości i zupełności rozkładu, a zwłaszcza dobra dzieci z tego związku. Stąd premiowanie szybkiego załatwienia sporu zwrotem kosztów, jeżeli odpowiada regule ogólnej zmniejszenia kosztów w przypadku polubownych załatwień wszystkich sporów cywilnych, jest uzasadnione. Natomiast czynienie tego wyjątku tylko dla spraw rodzinnych budzi poważne zastrzeżenia - ocenia senator Andrzejewski.
Co podrożeje
Szereg innych rozwiązań proponowanych przez resort sprawiedliwości w ramach projektu ustawy nowelizującej ustawę o kosztach sądowych w sprawach cywilnych wiąże się z podwyżkami. Warto zauważyć, że spośród trzech dotychczas obowiązujących kategorii opłat: stałej, stosunkowej i podstawowej zniknie ta ostania. W obowiązującym prawie opłata podstawowa pobierana od złożenia w sądzie pisma, za które nie przewidziano w przepisach innych, konkretnych stawek, wynosi 30 złotych. Jednak jak przekonuje ustawodawca, przyczyna, która uzasadniała wprowadzenie do systemu kosztów sądowych w sprawach cywilnych opłaty podstawowej, ustała, dlatego jej dalsze utrzymywanie także straciło sens.
Jeżeli ustawa wejdzie w życie, co wynika chociażby z arytmetyki sejmowej, to m.in. z 50 zł na 100 zł wzrośnie opłata w sprawach o stwierdzenie nabycia spadku, a także zwiększą się opłaty kancelaryjne z 6 zł na 10 zł i z 1 zł na 2 złote. Wyższe mają być także koszty złożenia zażalenia na niektóre decyzje, m.in. na oddalenie wniosku o wyłączenie sędziego lub ławnika z procesu. W takich przypadkach opłaty wzrosną z 40 zł do 100 złotych.
Oszczędności ma przynieść także zmiana sposobu pobierania opłat od pozwów w postępowaniu upominawczym, gdzie aktualnie pobierana jest cała opłata stosunkowa. Skarb Państwa nie będzie już musiał ponosić kosztów zwrotu trzech czwartych opłaty uiszczonej od pozwu w sytuacji uprawomocnienia się nakazu zapłaty.
Mariusz Kamieniecki
Nasz Dziennik 2011-04-20
Autor: jc