Dotacje nie na kieszeń gmin
Treść
Tysiąc rozwiązanych umów o dotacje unijne w ubiegłym roku. To efekt tego, że ubożejących gmin i firm nie stać nawet na wniesienie wkładu własnego. W tej statystyce prym wiedzie województwo podlaskie, zaraz za nim plasuje się jeszcze uboższe warmińsko-mazurskie.
Pat przy realizacji projektów z udziałem unijnych środków przez najbiedniejsze województwa Polski wywołuje pogłębiający się podział kraju na regiony gospodarczego rozwoju i zastoju. W województwie podlaskim są gminy, gdzie kryzys daje się szczególnie mocno we znaki. Gwałtownie rosną tu wskaźniki bezrobocia. W gminach Sejny i Łapy przekroczyły już one poziom 20 procent. To odbija się na budżetach tych samorządów. Jaskrawy jest przykład miejskiej gminy Łapy, w której w ostatnich kilku latach zamknięto dwa największe zakłady pracy - cukrownię i Zakład Naprawy Taboru Kolejowego. Przepadły duże podatki, które odprowadzały do budżetu zlikwidowane firmy. Bezrobocie w okolicy wzrosło drastycznie, co również zubożyło wpływy do miejskiej kasy. W rezultacie łapskiemu samorządowi zabrakło 9 mln zł, aby terminowo rozpocząć realizację dużej inwestycji - budowę centrum turystyczno-rekreacyjnego.
Europejskie środki (około 9 mln zł) przeznaczone na projekt, który miał być realizowany w Łapach, zostały cofnięte. - Zrezygnowaliśmy z tej inwestycji, ponieważ nie stać nas było na wkład własny. Policzyliśmy też, że koszty utrzymania tego obiektu sportowo-rekreacyjnego będą dla nas nie do udźwignięcia - informuje Zdzisław Jabłoński, zastępca burmistrza Łap, w rozmowie z "Naszym Dziennikiem".
Władze gminy nawet nie myślą o nowych inwestycjach, gdyż budżet jest coraz skromniejszy, a dalsze zadłużanie się samorządu nie jest już możliwe ze względu na sięganie ustawowej granicy jego dopuszczalnego poziomu. - Już mamy 51 proc. zadłużenia, więc kolejne kredyty mogłyby spowodować, że przekroczylibyśmy ustawowy poziom 60 proc. - mówi Zdzisław Jabłoński. Gmina Łapy realizuje obecnie kilka projektów dofinansowanych z unijnych środków, które są na zaawansowanym etapie. One również pochłaniają pieniądze i wymagają dużego finansowego wysiłku. - Na inwestycje, które są przez nas od pewnego czasu realizowane, zostały wyłożone pieniądze samorządu i środki unijne. Nie możemy się więc z nich wycofać - dodaje Jabłoński.
Według statystyk Ministerstwa Rozwoju Regionalnego za rok 2011, najwięcej środków Unii Europejskiej nie wykorzystano właśnie w województwie podlaskim - aż 375 mln złotych. Kwota ta jest tak pokaźna, gdyż jej większość stanowi w gruncie rzeczy jedna zaprzepaszczona przez samorząd województwa podlaskiego inwestycja. Mowa o budowie lotniska regionalnego, na którą zostało przyznane 350 mln zł unijnego dofinansowania. Bardzo ryzykowną ze względu na bliskość dwóch parków narodowych lokalizację lotniska w Sannikach, którą wybrał zarząd województwa podlaskiego, zakwestionowała Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. W związku z tym nie było szans, aby środki przyznane przez UE na budowę tego portu lotniczego (Program Operacyjny 2007-2013) były spożytkowane zgodnie ze swoim przeznaczeniem. Lotniska w żaden sposób nie da się zbudować do 2015 roku, co jest warunkiem wypłaty unijnej dotacji.
W Departamencie Regionalnego Programu Operacyjnego Podlaskiego Urzędu Marszałkowskiego pozyskaliśmy informacje, że głównymi powodami rezygnowania przez samorządy z dofinansowanych przez UE inwestycji są kryzys oraz podwyżki cen usług oraz surowców. Samorządy przestają być zdolne do wykładania jakichkolwiek pieniędzy na inwestycje, które jeszcze kilka lat temu na pewno udałoby się im doprowadzić do finału. W sumie w województwie podlaskim zrezygnowano już z realizacji siedmiu projektów, którym przyznano unijne dofinansowanie. Oprócz niewypału z planowaną przez samorząd województwa budową lotniska regionalnego z dotacji zrezygnowała także gmina Narewka. Dzięki wsparciu unijnymi funduszami (około 800 tys. zł) miała tam powstać bezprzewodowa sieć internetowa. Niestety, samorząd tak w ostatnich czasach zubożał, że nie stać go nawet na wkład własny. Z unijnego dofinansowania inwestycji z tego samego powodu musiały zrezygnować też m.in. gminy: Dąbrowa Białostocka, Zawady (wycofała się aż z dwóch projektów) oraz Szudziałowo. Podobnie jest w sąsiednim województwie warmińsko-mazurskim, gdzie w poprzednim roku rozwiązano umowy na kwotę 60 mln złotych.
Adam Białous
Nasz Dziennik Czwartek, 2 lutego 2012, Nr 27 (4262)
Autor: au