Czy jesteśmy gotowi na spotkanie z islamem?
Treść
Zdjęcie: FARID-ALOUACHE/ Reuters
Podczas urlopu, nie wdając się w dywagacje, czy „Notatki osobiste 1962-2003” Jana Pawła II powinny zostać wydane, zagłębiłem się w lekturę tej książki, zawierającej ważne dla wszystkich drogowskazy życia.
Zapiski papieskie po upadku komunizmu ukazują niepokój, czy działania mocarstw nakierowane na opanowanie państw Bliskiego Wschodu („casus: Irak” – notatka z 21 II 1991 r.) spowodują wzrost napięcia na linii katolicy – wyznawcy islamu. Papież wprost zadał sobie lub zacytował pytanie „Czy jesteśmy przygotowani do spotkania z islamem?” (tamże łącznie z podkreśleniem). Pytanie powyższe, co charakterystyczne, wystąpiło w kontekście debaty dotyczącej kultury zorientowanej na przyszłość w kategorii doczesności i troski Stolicy Apostolskiej „o ludzi i wspólnoty, troski macierzyńskiej – również o wyludnianie się Europy” (podkreślenia Jana Pawła II).
Powyższą diagnozę zagrożeń demograficznych nasz Papież postawił bardzo wcześnie. Już 11 października 1985 r. podczas przemówienia do uczestników VI Sympozjum Biskupów Europejskich wprost stwierdził: „Nie można w dalszym ciągu ignorować zjawiska stopniowego spadku ilości urodzeń oraz demograficznego starzenia ani widzieć w tym rozwiązania problemu bezrobocia. Jeśli proces demograficzny będzie nadal posuwał się w tym kierunku, to liczba ludności w Europie, która w 1960 roku stanowiła 25 procent ludności świata, spadnie w połowie przyszłego stulecia do 5 procent. Te dane skłoniły niektórych europejskich mężów stanu do mówienia o ’samobójstwie demograficznym’ Europy. Ta inwolucja, budząca ogólny niepokój, nas niepokoi przede wszystkim dlatego, że po wnikliwej obserwacji można w niej dostrzec poważny symptom utraty chęci do życia, utraty perspektyw otwartych ku przyszłości, a jeszcze bardziej symptom głębokiej alienacji duchowej. I dlatego musimy wciąż mówić i powtarzać: Europo, odnajdź siebie samą! Odnajdź swoją duszę!”.
Emeryci coraz biedniejsi
Niestety, już obecnie Europa odczuwa upadek swojego znaczenia w postaci zarówno spychania na kolejny plan czy to przez Chiny, czy to przez Indie, jak i ogłaszając kolejne zagrożenia ze strony radykalizmu muzułmańskiego. Stary Kontynent nie może wyjść z kryzysu, w który wpadł pięć lat temu. W tym kontekście ciekawie wygląda porównanie z Indiami. O ile Europa nie generuje nowych miejsc pracy, mimo przygnębiających statystyk dotyczących bezrobocia młodzieży, o tyle Indie w latach 2004-2011 utworzyły 52 mln miejsc pracy, a do roku 2019 utworzą kolejne 38 milionów.
Europa w tym czasie będzie się borykała z nowymi odsłonami kryzysu finansów publicznych związanymi z niemożnością sfinansowania świadczeń emerytalno-zdrowotnych starzejącego się społeczeństwa. Obrazowo przedstawiło ten proces „Policy Exchange”, uznając, że reprezentująca Europę Wielka Brytania „siedzi na bombie emerytalnej”, gdyż nie oszczędza wystarczająco na wypłatę przyszłych emerytur. W Polsce można dodać, że nie tylko nie oszczędzamy na starość, ale mimo tragicznej sytuacji demograficznej dokonaliśmy skoku na emerytalne oszczędności w OFE na skalę 15 mld złotych.
W Wielkiej Brytanii szacuje się, że aż 40 proc. (11 mln) przyszłych emerytów będzie dotknięte biedą, gdyż przeciętnie mają o ponad 200 tys. funtów oszczędności emerytalnych za mało. Już obecnie co piąta osoba, która przeszła na emeryturę w 2013 roku, żyje poniżej granicy ubóstwa, mimo że tylko co siódma opiera swoją przyszłość wyłącznie na świadczeniach państwowych. Jest to dopiero początek procesu, gdyż w 2050 r. liczba osób w wieku powyżej 65 lat będzie stanowiła blisko jedną czwartą społeczeństwa, a grupa osób w wieku powyżej 85 lat, wymagających znacznie większych nakładów, zwiększy się trzykrotnie.
Jak podaje OECD, sytuacja w Japonii jest jeszcze gorsza, gdyż już obecnie osób powyżej 65. roku życia jest 23,1 proc., a powyżej 80. roku 6,5 proc., i wzrośnie do poziomu 39,6 proc. i 16,7 proc. odpowiednio w roku 2050.
Drenowanie kieszeni
W efekcie tych zmian pojawi się konieczność 50-procentowego zwiększenia udziału wydatków na opiekę emerytalną dla najstarszych obywateli w Wielkiej Brytanii, a w Japonii świadczenia obejmujące jedynie publiczne wydatki na ten cel osiągną poziom 4 proc. PKB. Aby zaradzić nadchodzącej biedzie, w Wielkiej Brytanii proponuje się zwiększyć o 50 proc. minimalne składki emerytalne w ciągu najbliższych pięciu lat. Przy czym o ile składka państwowa miałaby wzrosnąć zaledwie o 0,5 pkt procentowego, a płacona przez pracowników o 2 pkt procentowe, o tyle zakładane zwiększenie obciążeń przedsiębiorstw miałoby wzrosnąć o 1 pkt procentowy.
Jednocześnie, co charakterystyczne, wzrost państwowych zobowiązań obciążających przyszłą wydolność finansów publicznych jest częściowo związany z brakiem finansowania narastających zobowiązań mundurowych. I tak w analizie wydatków wojskowych USA, które przeprowadził „Financial Times”, zauważono, że wojsko znacząco obciąża budżet zarówno aktualnymi wydatkami, jak i faktem, że nie księguje narastających zobowiązań emerytalnych w okresie służby, przerzucając je jako ukryty dług do spłacenia w przyszłości. I tak jak wyliczono, niesfinansowane zobowiązania emerytalne Pentagonu wynoszą obecnie 1,27 bln dolarów i wzrosną do poziomu 2,72 bln dolarów w roku 2034. Mimo że chodzi o olbrzymie kwoty zobowiązań, to i tak są one proporcjonalnie niższe niż w Polsce. Gdyby według analogicznej metody policzyć koszt naszego uczestnictwa w Afganistanie, okazałoby się, że nie wynosi on 6 mld zł – i tak olbrzymiej jak na Polskę sumy – ale z narosłymi zobowiązaniami emerytalnymi, które będziemy spłacać przez dziesięciolecia, ok. 10 mld złotych.
Bez przyszłości
Zapaść demograficzna jest spowodowana postępującą małodzietnością. Przy czym choć w świecie Polska przoduje w tej niechlubnej statystyce, to okazuje się, że nawet w USA powyższy problem będzie się pogłębiał. Jak podaje think-tank Centrum Innowacyjne Talentów (CTI), w 2011 r. aż 43 proc. kobiet i 32 proc. mężczyzn z Generacji X (pokolenie ludzi urodzonych między 1961 a 1980 r.) nie posiadało dzieci. Dlatego prorodzinne działania państw Zachodu się nasiliły, mimo iż duży udział bezdzietnych, a starzejących się rodzin będzie w przyszłości zmniejszał polityczne wsparcie dla takiej polityki na rzecz transferów dla ludzi starszych. Przy czym o ile wsparcie dla rodzin wielodzietnych w Niemczech jest znacząco zaawansowane, o tyle w Wielkiej Brytanii dodatkowo, zaczynając od 2015 r., rodzice będą mogli ubiegać się o zwrot kosztów opieki nad dziećmi w okresie przedszkolnym – do kwoty 1200 funtów na dziecko rocznie. Także przedsiębiorstwa powszechnie udzielają wsparcia dla dzieci, obejmując swoimi działaniami 90 proc. z nich. Najnowsze propozycje pomocy dla rodzin dotyczą finansowania możliwości korzystania w zorganizowany sposób przez dzieci z infrastruktury szkolnej po lekcjach.
Niestety, powyższe działania koncentrują się nie tyle na tym, aby rodziny miały więcej dzieci, lecz by matki po urodzeniu dziecka wróciły jak najwcześniej do pracy, która przysporzy państwu dochodów podatkowych w okresie kryzysu. Również wsparcie biznesu nie jest tak jednoznaczne, gdyż jak określa to założyciel „MyFamily-Care” Ben Black: „Biznes ignoruje potrzeby ludzi, dopóki może to robić”.
Dlatego idąc za przesłaniem Jana Pawła II, powinniśmy dążyć do tego, aby w Polsce istniały silne, wielodzietne rodziny, a państwo poprzez regulacje hamowało rozprzestrzenianie się cywilizacji śmierci.
Dr Cezary MechBałabanNasz Dziennik, 26 sierpnia 2014
Autor: mj