Czy banki zniosą stres?
Treść
Polska, wzorem USA, aby sprawdzić, jak zachowają się banki w przypadku pogorszenia warunków gospodarczych i wzrostu złych kredytów, powinna zafundować im "stress testy" przeprowadzone przez niezależnych audytorów. O przeprowadzenie takiego badania zaapelował do krajów europejskich Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Tymczasem Komisja Nadzoru Finansowego ocenia kondycję banków na podstawie informacji pochodzących od nich samych.
- Komisja Nadzoru Finansowego powinna, na wzór amerykański, przeprowadzić we wszystkich bankach komercyjnych "stress testy", które wykażą, czy kapitalizacja banków uwzględnia przebieg procesów kredytowych w naszym kraju - twierdzi dr Cezary Mech, były wiceminister finansów, obecnie doradca prezesa NBP. Z raportu Krajowego Rejestru Długów wynika, że zwiększa się liczba osób zalegających ze spłatą kredytów. Zadłużenie w bankach z tego tytułu sięga 39 mld złotych. Najszybciej rosły zaległe długi przedsiębiorstw prywatnych, które już pod koniec 2008 r. wynosiły 14,2 mld złotych. Problemy firm wynikające z nabycia opcji mogą zwiększyć tę kwotę nawet kilkakrotnie.
- W całej Europie podjęto przeprowadzenie "stress testów". Robią to już Niemcy, Francuzi, Brytyjczycy - podkreśla Jerzy Bielewicz z JB Consulting, prezes stowarzyszenia "Przejrzysty Rynek". - Tym bardziej Polska powinna monitorować banki z uwagi na to, że działają u nas spółki-córki banków zagranicznych - zaznacza finansista, dodając, że w środowisku bankowym uważa się, iż III kwartał tego roku będzie dla instytucji finansowych najtrudniejszy. - "Stress testy" byłyby wskazane zwłaszcza teraz, gdy Rada Polityki Pieniężnej podjęła decyzję o obniżeniu rezerw obowiązkowych dla banków. Przeprowadzenie takiego badania byłoby środkiem nacisku na banki, aby uwolnione kapitały nie zostały wytransferowane - uważa Bielewicz. Jego zdaniem, organizacją przedsięwzięcia mógłby się zająć NBP, który posiada większe od KNF środki i doświadczenie w monitorowaniu banków. Innym argumentem za tą metodą jest, według Bielewicza, nierozwiązana dotąd kwestia opcji. - Wartość należności z tytułu opcji została wliczona przez banki do przychodów, a więc podniosła przyrost PKB. Jeśli opcje nie zostaną spłacone przez przedsiębiorstwa, tych przychodów nie będzie, za to trzeba będzie tworzyć rezerwy. Wzrost PKB będzie niższy. Warto przetestować instytucje finansowe na wypadek pogorszenia warunków - twierdzi Bielewicz.
O przeprowadzenie testów warunków skrajnych zaapelował niedawno do europejskich nadzorów Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Hasło do akcji dali Amerykanie, którzy takie testy przeprowadzili w 19 największych bankach. Wynik: 10 z nich musi podnieść kapitały na łączną sumę blisko
75 mld USD. Rekordzistą okazał się Bank of America, któremu brakowało do wymaganego minimum 34 mld USD. Tuż za nim uplasował się Wells Fargo, ulubieniec finansowych elit, w którym kapitały ulokował miliarder Warren Buffet, z 13,7 mld USD niedoboru środków "na czarną godzinę". Dziesiątka banków musi w ciągu 6 miesięcy podnieść swoje kapitały o 150 mld USD.
"Stress testy" to metoda na sprawdzenie, jak zachowałyby się bilanse instytucji finansowych, gdyby w gospodarce zrealizował się czarny scenariusz. Chodzi o zredukowanie niebezpieczeństwa upadku banków. Parametry owego czarnego scenariusza, takie jak spadek PKB, poziom bezrobocia itp., są ustalane z góry, a następnie niezależni audytorzy biorą pod lupę bankowe finanse, sprawdzając, jak będzie wyglądała ich adekwatność kapitałowa i płynność w założonym modelu, czy będą w stanie na bieżąco regulować swoje zobowiązania i jak wysoki poziom złych kredytów mogą wytrzymać. Jeżeli kapitały własne okazują się za niskie
- nadzór wzywa właścicieli (w warunkach polskich - zagranicznych akcjonariuszy), aby wyrównali kapitał do odpowiedniego poziomu. Jeśli właściciel stawia opór - nadzór powinien zmusić zarząd banku do wypuszczenia nowej emisji akcji, która pozwoli zebrać kapitał z rynku i uzupełnić brakujące środki. Oczywiście kosztem właściciela, gdyż wartość jego akcji ulegnie w takim wypadku zmniejszeniu. - Komisja Nadzoru Finansowego musi twardo egzekwować odpowiedni poziom kapitału, aby nagle nie okazało się, że któraś instytucja osiągnęła tak niski udział kapitałów własnych, że jej akcjonariusze mogą ją bez większych strat porzucić
- tłumaczy dr Mech. To zaś oznaczałoby, że polscy podatnicy zostają z długami, bo za nieuregulowane zobowiązania banków odpowiada instytucja publiczna, jaką jest Bankowy Fundusz Gwarancyjny. - Musi być cały czas prowadzony monitoring. Nie może być tak, że te instytucje czekają na sanację przez państwo, bo skończymy jak Islandia! - ostrzega finansista. Podkreśla, że nie można też pozwalać, aby dobrego, wiarygodnego inwestora w banku zastępowała tzw. firma słup, dysponująca niewielkim kapitałem.
- Taki inwestor przyjdzie za chwilę do państwa, żeby podatnicy go dofinansowali - przestrzega dr Mech.
Banków chętnych do wycofania się z Polski jest coraz więcej. Niedawno PKO BP odrzucił ofertę odkupienia od Amerykanów banku AIG. Oferta została następnie przedstawiona Getin Bankowi. Z naszego rynku ma zniknąć hiszpański Santander, niewykluczone, że Irlandczycy wystawią na sprzedaż WBK Bank Zachodni, a Commerzbank pozbędzie się BRE Banku. Spekulacje dotyczą też losów Millenium.
Małgorzata Goss
"Nasz Dziennik" 2009-06-02
Autor: wa