Cicha koalicja
Treść
Poseł SLD Stanisława Prządka (FOT. M. BORAWSKI)
PiS domaga się ustąpienia Stanisławy Prządki z funkcji szefa sejmowej komisji sprawiedliwości. Posłanka uniemożliwiła przegłosowanie dezyderatu krytykującego rząd za akcję ABW w tygodniku „Wprost”.
Prawicowa opozycja zarzuca posłance, że nie prowadziła posiedzenia w sposób obiektywny, i wzywa do jej odwołania. Pod jej rządami komisja ma zakneblowane usta, a uniemożliwianie działań opozycji jest naruszeniem standardów. SLD nawet bardziej niż Platforma Obywatelska podpisuje się pod działaniami ABW i prokuratury w redakcji – ocenia PiS, komentując sposób, w jaki prowadziła ona posiedzenie, podczas którego informacje na temat śledztwa w sprawie podsłuchów przedstawiali prokurator generalny i wiceminister sprawiedliwości.
Zdaniem posła Bartosza Kownackiego (PiS), Prządka skompromitowała się, nie dopuszczając do przegłosowania dezyderatu krytykującego rząd i podległą premierowi ABW. Kownacki narzekał także na utrudnienie dziennikarzom ze Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich udziału w posiedzeniu komisji. Najpierw jako goście nie zostali wpuszczeni na teren Sejmu, a kiedy już weszli, Prządka uniemożliwiała im wypowiedzenie się, przerywała i odbierała głos.
Ale na tym nie koniec. Posiedzenie zakończyło się gwałtownym sporem między posłami. PiS zaproponowało przyjęcie dezyderatu skierowanego do premiera. „Komisja uznaje, że podjęte przez prokuraturę i ABW działania w redakcji tygodnika nie mieszczą się w ramach prawidłowo prowadzonego postępowania karnego” – napisano w projekcie.
Posłowie apelowali w nim o postępowanie wyjaśniające w tej sprawie w podlegających Donaldowi Tuskowi służbach i wyciągnięcie konsekwencji wobec funkcjonariuszy biorących udział w zajściu.
– Dezyderat w znacznej części zawiera sformułowania ocenne, mam obowiązek przedyskutować projekt dezyderatu na posiedzeniu prezydium – oświadczyła szefowa komisji, ucinając, że do tematu wróci na kolejnym posiedzeniu.
Decyzja ta wywołała głośne protesty posłów PiS, zdaniem których projekt dezyderatu powinien być głosowany jeszcze w czwartek. –To było złamanie regulaminu – ocenił Stanisław Piotrowicz.
Bartosz Kownacki, wracając do tego wydarzenia, mówił wczoraj, że zgodnie z opiniami prawnymi i regulaminem Sejmu taki dezyderat powinien być bez problemu głosowany, ale sytuacja przybrała taki obrót, że posłowie PO w większości opuścili posiedzenie komisji, a przedstawicielka SLD wraz z wiceprzewodniczącym Kropiwnickim (PO) nie dopuściła do podjęcia decyzji.
– Zachowała się nie jak przedstawiciel partii, która znajduje się w opozycji do rządu, ale jak wasal Platformy Obywatelskiej – komentował poseł PiS, pytając lidera SLD Leszka Millera, czy jego partia nie znajduje się w nieformalnej koalicji z PO i akceptuje działania ABW, prokuratury i policji.
W czwartek prokurator generalny Andrzej Seremet zapewniał posłów, że działania prokuratury w redakcji nie były żadnym zamachem na wolność mediów. Wiceminister sprawiedliwości Michał Królikowski mówił z kolei, że były nieadekwatne, a krytyczna ocena resortu podyktowana była „polską racją stanu”.
Ręce umyła też ABW, która po postępowaniu wyjaśniającym zarządzonym przez jej szefa oświadczyła, że funkcjonariusze działali zgodnie z prawem i nie przekroczyli swoich uprawnień. „Wszelkie działania ABW były podyktowane poleceniami prokuratury. Nie ma wątpliwości co do ich prawidłowego wykonania oraz zachowania funkcjonariuszy zgodnego z prawem i zasadami bezpieczeństwa” – oświadczył rzecznik Agencji.
Tego samego dnia ujawniono film z akcji w redakcji tygodnika, na którym widać, że funkcjonariusze próbowali przejąć laptop. Była to próba siłowego odebrania laptopa – przyznała w czwartek rzecznik prokuratury Renata Mazur.
Maciej WalaszczykNasz Dziennik, 28 czerwca 2014
Autor: mj