Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ciągle bez kontraktu na gaz

Treść

Marzec dobiega końca, a wyników negocjacji, które minister gospodarki Waldemar Pawlak datował na ostatnie dni tego miesiąca, nie widać. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG) wciąż nie ma kontraktu na 2,5 mld metrów sześciennych gazu rocznie, które Gazprom przesyła w ramach oferty RosUkrEnergo (RUE). Czy przeniesienie rozmów na szczebel rządowy naprawdę przyspieszy tę sprawę?

- W mojej ocenie, nie ma żadnych przeszkód, żeby te negocjacje zakończyć szybko, ale oczywiście problem tkwi w szczegółach. Trzeba uzgodnić wszystkie parametry i jeśli obok kontraktów gazowych negocjowane są inne obszary, to wtedy sprawa się komplikuje - mówi Tomasz Chmal, ekspert w dziedzinie energetyki z Instytutu Sobieskiego. Jak przekonuje, negocjatorzy powinni koncentrować się tylko na gazie. Jeśli druga strona ma jeszcze inne przedmioty do negocjacji, to takie rozmowy mogą zostać podjęte, ale w osobnych pertraktacjach. Natomiast próba uregulowania wszystkich spraw spornych przy jednym prostym kontrakcie gazowym jest próbą komplikowania procesów, które z punktu widzenia negocjacyjnego, kontraktowego, prawnego i ekonomicznego są stosunkowo proste. - To tak jakby przyszedł klient do salonu motoryzacyjnego kupić samochód, po czym sprzedawca oprócz auta zaproponowałby dodatkowy komplet opon, kazał zostawić stare auto, a na koniec nie byłby pewien, czy naprawdę chce je sprzedać. W takim wypadku kupujący opuszcza salon i idzie do konkurencji - twierdzi Chmal. Zaznacza jednak, że Polska nie może wykonać takiego ruchu, ponieważ jest niejako "skazana" na Gazprom.
W ubiegłym tygodniu Waldemar Pawlak zwrócił się do rosyjskiego rządu o rozpoczęcie negocjacji w sprawie zwiększenia dostaw gazu. Pertraktacje oznaczają podpisanie umów tranzytowych między Polską a Rosją na kilkanaście lat, a między spółkami na kilka, do czego dąży polski rząd. W tym czasie według planów bowiem miałby zacząć działać gazoport w Świnoujściu. W opinii Chmala, nie ma nic niepokojącego w ingerencji rządów polskiego i rosyjskiego w negocjacjach gazowych. - To nie jest nic nadzwyczajnego, że tworzy się pewien klimat, atmosferę dobrej współpracy. Wszyscy sobie zdają sprawę, że sektor energetyczny jest ważny ze względu na bezpieczeństwo państwa, dlatego rola rządu jest tutaj znacząca - powiedział. Jako przykład przywołał porozumienie Francji i Włoch w zakresie elektrowni atomowych, któremu patronowali francuski prezydent Nicolas Sarkozy i włoski premier Silvio Berlusconi. Sarkozy był również obecny wraz z premierem Wielkiej Brytanii Gordonem Brownem, kiedy EDF (Electricite de France) kupił British Energy i zobowiązał się zbudować elektrownie jądrowe na Wyspach Brytyjskich. Tymczasem, jak podaje rosyjski dziennik "Wiedomosti", w wyniku kryzysu gospodarczego na świecie Gazprom z miesiąca na miesiąc jest w coraz gorszej sytuacji finansowej. Jak wynika z rządowych danych opublikowanych w rosyjskiej prasie, w pierwszym kwartale tego roku eksport gazu z Rosji będzie o 40 procent mniejszy w porównaniu z rokiem poprzednim, z kolei sprzedaż surowca wewnątrz kraju spadnie nawet o 100 procent. Podczas poniedziałkowych rozmów Unii Europejskiej z Ukrainą Kijów zaproponował zwiększenie przepustowości swoich gazociągów tranzytowych, co stanowiłoby konkurencję dla gazociągów Północnego i Południowego forsowanych przez Gazprom. Według przewidywań monopolista może zarobić nawet kilkaset milionów dolarów, jeśli zastąpi RUE, dlatego nie może sobie pozwolić na utratę tego kontraktu, szczególnie w obliczu tak wyraźnego kryzysu. Od początku roku PGNiG nie dostaje około jednej czwartej zakontraktowanego surowca po tym, jak w wyniku styczniowego sporu gazowego Ukraina i Rosja wykluczyły ze wspólnego kontraktu spółkę RUE, której akcjonariuszem jest Gazprom. W tym roku wygasają również umowy na dostawy 2,5 mld metrów sześc. błękitnego paliwa rocznie, zawarte pomiędzy PGNiG a RUE. Gazprom, korzystając z sytuacji, zastąpił RUE w dostawach gazu, żądając jednocześnie renegocjacji umowy o Gazociągu Jamalskim. Rosyjski koncern chce zmniejszyć koszty tranzytowania paliwa.
Wojciech Kobryń
"Nasz Dziennik" 2009-03-26

Autor: wa