Chrześcijanie zostali zdradzeni
Treść
W mediach zachodnich temat Iraku stał się w tych dniach istotnym zagadnieniem. Można powiedzieć modnym. W obliczu barbarzyńskich aktów Państwa Islamskiego, bankructwa doktryny Busha z 2003 roku, ludobójczego rozmiaru konsekwencji operacji militarnej w Iraku dziennikarze mainstreamu nie mogą nie wspomnieć także o prześladowanych chrześcijanach. Niestety, niejako przy okazji. Media wspominają o nich dopiero obecnie dlatego, że islamiści z Państwa Islamskiego, oprócz wysiedleń i morderstw chrześcijan w ramach realizowania kalifatu pod koranicznym prawem szariatu, zaczęli mordować także Jazydów. Gdyby nie masowe mordy na mniejszości szyickiej, zapewne wątek prześladowań chrześcijan również zostałby pominięty, tak jak działo się to zresztą do tej pory. Od 2003 roku celem aktów eksterminacyjnych byli przede wszystkim wyznawcy Chrystusa w Iraku. I nikt o tym nie wspominał, oprócz św. Jana Pawła II, Benedykta XVI, a dziś Ojca Świętego Franciszka.
Od samego początku eksterminacji chrześcijan w Iraku „Nasz Dziennik” informuje o tragedii wyznawców Chrystusa. To jakby głos wołającego na puszczy.
Nikogo nie interesował los 800 tys. chrześcijan, którzy w wyniku wojny religijnej toczonej pomiędzy sunnitami a szyitami byli wysiedlani, gwałceni, ograbiani i mordowani. Egzekucje chrześcijańskich rodzin, ataki bombowe na kościoły, porwania, także duchownych, a może zwłaszcza duchownych, w tym biskupów, nie zwracały uwagi mediów mainstreamowych oraz polityków. Nie wiem, czy dziś należy się z tego cieszyć, czy nie, że wreszcie socjallibertyńskie media łaskawie wspominają o wypędzeniach chrześcijan z Karakosz, Mosulu, o imigrantach wewnątrz kraju tułających się po niebezpiecznym, ogarniętym wojną religijną państwie chaosu i zagłady. Ponieważ nie o satysfakcję tutaj chodzi, tylko o nasze zaangażowanie modlitewne i finansowe. Mordy i gwałty są tak brutalne, że obserwator wydarzeń zastanawia się, czy mamy dzisiaj XXI wiek czy może cofnęliśmy się do jakiejś barbarzyńskiej epoki sprzed wieków.
Papież wezwał do modlitwy w intencji Iraku. Wyraził nadzieję, że skuteczne rozwiązanie polityczne na szczeblu międzynarodowym i lokalnym pozwoli ukrócić te zbrodnie. W jego imieniu ze specjalną misją udaje się do Iraku ks. kard. Fernando Filoni. Niestety, Zachodowi wciąż brakuje politycznej determinacji, aby rozwiązać sytuację w Iraku. Dlaczego? Ponieważ jest w pełni odpowiedzialny za zaistniałą sytuację. Także Polska, która wzięła udział w misji irackiej. Za wychodzącymi żołnierzami „pokoju”, „demokracji”, „wolności” i „prawa” pozostały zgliszcza. Chrześcijanie zostali zdradzeni i wydani na łup islamskich oprawców, a świat Zachodu nabrał wody w usta. Tego współudziału nie da się niczym usprawiedliwić i niczym wyjaśnić, także intratnymi interesami gospodarczymi i eksploatacją ropy naftowej. Prośmy Pana Boga, aby misja kard. Fernando Filoniego była owocna i dopomogła udręczonemu narodowi irackiemu.
Dr Tomasz M. Korczyński
Nasz Dziennik, 12 sierpnia 2014
Autor: mj