Chcemy ponownego przesłuchania Rutkowskiego
Treść
Z mecenasem Ireneuszem Wilkiem, pełnomocnikiem rodziny Olewników, rozmawia Wojciech Wybranowski Rozpoczęła pracę specjalna grupa policyjno-prokuratorska powołana przez ministra sprawiedliwości. Państwo Olewnikowie i Pan jako pełnomocnik zostaliście zaproszeni na spotkanie tej grupy, poproszeni o jakieś konsultacje? - Charakter i specyfika działań specgrupy wyklucza możliwość uczestnictwa w niej rodziny Olewników, jak również ich pełnomocników. Realizacja bowiem czynności o charakterze operacyjnym, czyli niejawnym, zarezerwowana jest jedynie dla osób powołanych do specgrupy. Oczywiście zdarzać się będą sytuacje, kiedy zgromadzone informacje będą musiały być weryfikowane na podstawie zeznań rodziny Olewników. Od członków specgrupy oczekujemy rzetelnej i kompetentnej pracy i determinacji w wyjaśnieniu wszystkich okoliczności sprawy, a w szczególności ustaleniu osób, które zleciły uprowadzenie Krzysztofa i jego zabójstwo, jak również utrudniały prowadzone w tej sprawie postępowanie. W środę odbędzie się posiedzenie sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, na którą zaproszono również państwa Olewników. Nie obawia się Pan, że taka komisja będzie miała głównie medialny wydźwięk, że skuteczniejsze w tym przypadku byłoby powołanie komisji śledczej? - Zaproszenie rodziny Olewników na posiedzenie komisji odbieramy jako wyraz zainteresowania parlamentarzystów sprawą uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa, ale również jako wsparcie rodziny Olewników i aprobaty dla ich działania w dążeniu do ujawnienia prawdy. W zaangażowaniu parlamentu widzimy również szansę na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej wszystkich osób zamieszanych w tę sprawę. Na tym etapie postępowania nie widzimy potrzeby powoływania komisji śledczej, jednak nie możemy wykluczyć jej w przyszłości, gdy zaszłaby taka konieczność. Były poseł Samoobrony, detektyw Krzysztof Rutkowski zeznał, jakoby Krzysztof Olewnik miał pośredniczyć w "załatwianiu pozwolenia na broń". Wcześniej były minister spraw wewnętrznych i administracji Janusz Kaczmarek sugerował, że motywem porwania i morderstwa mogły być rzekome nieprawidłowości w handlu stalą. Nie obawia się Pan, że w dalszym ciągu mamy w ten sposób do czynienia z próbą sprowadzenia śledztwa na manowce? - Rodzinę Olewników od samego początku toczącego się postępowania w sprawie uprowadzenia ich syna wielokrotnie obrażano, podważano wiarygodność podejmowanych przez nią działań związanych z odnalezieniem Krzysztofa. Rozpowszechniano nieprawdziwe informacje zarówno o jej życiu, jak i życiu Krzysztofa, fałszując w ten sposób rzeczywistą postawę rodziny w stosunku do swoich członków oraz innych ludzi. Przekazywano informacje, iż Krzysztof sam się uprowadził, że miał kłopoty finansowe, że rodzina Olewników nie współpracowała z policją. Jak się okazało, ta misternie przygotowana mistyfikacja obróciła się w proch w toku postępowania sądowego prowadzonego w tej sprawie w Sądzie Okręgowym w Płocku. Wszystkie te fakty okazały się kłamstwem. Pana zdaniem, jaki jest cel tego sztucznie kreowanego czarnego PR wokół Krzysztofa Olewnika? Jak ocenia Pan wiarygodność Rutkowskiego? - Nie budzi wątpliwości fakt, że komuś bardzo zależało na rozpowszechnianiu nieprawdziwych, nierzetelnych informacji, aby w ten sposób odwrócić uwagę od wersji prawdziwej, tj. o uprowadzeniu Krzysztofa Olewnika przez zorganizowaną grupę przestępczą, jak również wpływać na opóźnienie śledztwa. Wiele osób swoimi wypowiedziami i postawą wydaje oceny odnośnie do swojej wiarygodności i tę ocenę pozostawiam opinii publicznej. Jesteśmy głęboko przekonani, że takich "rewelacji" będzie pojawiać się coraz więcej. Niemniej jednak my znamy prawdę, a prawda nie może lękać się kłamstwa. Postawa pana Rutkowskiego w tej sprawie, zarówno dla rodziny Olewników, jak i ich pełnomocników jest przynajmniej dwuznaczna. W toku postępowania pojawiło się wiele wątków, które wymagają wyjaśnienia. Pan minister Kaczmarek odniósł się do jednego z nich. Uważamy, że wszystkie wątki są ważne, ale na tym etapie postępowania najistotniejsze jest ustalenie przyczyn nieprawidłowości, które miały miejsce w postępowaniu prowadzonym przez policję pod nadzorem prokuratury. Niewątpliwie intencje pana Rutkowskiego złożenia przez niego zeznań powinny być niezwłocznie wyjaśnione. Mogę jedynie zapowiedzieć, iż jednym z pierwszych wniosków dowodowych złożonych przez rodzinę Olewników będzie przesłuchanie pana Rutkowskiego w naszej obecności zgodnie z obowiązującymi w tym zakresie przepisami prawa. Chciałbym zwrócić uwagę, iż zachowanie pana Rutkowskiego jest podobne do zachowania byłego naczelnika Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu pana Mindy, który również obrażał rodzinę Olewników. Co do wiarygodności tych osób wobec informacji ogólnie dostępnych, kwestie te pozostawiam bez komentarza. W medialnym rozgłosie, jaki towarzyszy tej sprawie, dziennikarze, politycy i policjanci skoncentrowali się przede wszystkim na nieprawidłowościach w działaniu śledczych. Ale odpowiedzialni za porwanie i zabójstwa pana Olewnika pozostają na wolności. Pana zdaniem, odwracanie uwagi od pytania, kto zlecił porwanie i zabójstwo, jest celowe? Nie obawia się Pan, że może chodzić o rozmycie sprawy? - Sprawa uprowadzenia i śmierci Krzysztofa Olewnika wzbudza w społeczeństwie polskim olbrzymie zainteresowanie. Rodzina Olewników, Fundacja im. Krzysztofa Olewnika otrzymują olbrzymie ilości telefonów, maili, różnorodniej korespondencji z poparciem i słowami otuchy. Wiele osób pragnie włączyć się do niesienia pomocy innym rodzinom, które utraciły swoich najbliższych w wyniku uprowadzeń albo też zaginęły w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach. Zrozumiałe jest dla nas, iż media interesują się tą sprawą, próbują znaleźć w niej sensację, skupiając uwagę opinii publicznej na jednym lub drugim wątku. Sprawa uprowadzenia i śmierci Krzysztofa jest wielowątkowa i aspektowa, a ciąg niewyjaśnionych do dziś zdarzeń rzekomych przypadków, chociażby kwestia anonimu, przekazanie okupu, zaginięcia akt, pomijania dowodów rodzi wiele pytań. Oczywiście obawiamy się, aby one nie przesłoniły rzeczywistego kierunku zainteresowań prokuratury, czyli odpowiedzi na pytanie: kto i dlaczego stał za uprowadzeniem Krzysztofa, udręczeniem i okrutną śmiercią. Jak wskazałem, może pojawić się wiele fałszywych wątków, które przez osoby zagrożone wyjaśnieniem sprawy, a zwłaszcza uniknięciem odpowiedzialności, zarówno karnej, jak i moralnej, będą rozpowszechniane. Wierzymy jednak w mądrość policji i prokuratury, iż będą mogli oddzielić ziarno od plew. Według niektórych informacji, istotny w śledztwie jest wątek związków z porwaniem polityków lokalnego SLD... - Rodzina Olewników w poszukiwaniu syna podejmowała wszystkie możliwe działania zmierzające do jego odnalezienia. W tym celu udawała się do wielu polityków, prosząc ich o pomoc. Niestety, nie wszyscy politycy stanęli na wysokości zadania. Jaka będzie ich odpowiedzialność, wyjaśnienie przyniesie prowadzone postępowanie. Mówiąc o odpowiedzialności, mam na myśli odpowiedzialność zarówno karną, jak i moralną, ale odpowiedzi na to nurtujące pytanie muszą jeszcze poczekać. W toku postępowania miały miejsce liczne, odkrywane w ostatnim czasie nieprawidłowości. Pana zdaniem, w sprawie tej zachodzą jeszcze kolejne, istotne zaniedbania, którymi nie zainteresowali się, a powinni, śledczy? - Zaniedbań w toku postępowania jest cała masa. Trudno wartościować ich znaczenie dla postępowania, które powinno zmierzać do wykrycia sprawców uprowadzenia, jak i odnalezienia Krzysztofa. Każdy sygnał, każdy wątek jest dla nas tak samo ważny i ma znaczenie dla sprawy, wierzymy, że również dla prowadzących postępowanie. Zmasowane kontrole instytucji skarbowych, podatkowych w firmach państwa Olewników to była forma presji i szykan zmierzająca być może do zastraszenia. Czy państwo Olewnikowie otrzymywali również jakieś konkretne sygnały, telefony, listy, maile, informujące, że "jak będą siedzieć cicho, to kontrole się skończą"? - Czy liczne kontrole instytucji skarbowych i podatkowych miały związek z uprowadzeniem Krzysztofa Olewnika - na to pytanie muszą odpowiedzieć prowadzący postępowanie w Prokuraturze Okręgowej w Olsztynie. Ale konieczne jest wyjaśnienie, dlaczego taka ilość zmasowanych kontroli miała miejsce w tym czasie. My wiążemy te kontrole jako próbę osłabienia determinacji rodziny w odnalezieniu syna. Wola współpracy i pomocy ze strony organów państwa w wyjaśnieniu sprawy jest równie duża jak deklarowana w mediach? Czy za tymi deklaracjami, spotkaniami idą konkrety? - Aktualnie odczuwamy, jak powiedziałem, olbrzymie poparcie opinii publicznej, mediów dla sprawy wyjaśnienia okoliczności i przyczyn nieprawidłowości związanych z postępowaniem w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika. To niewyobrażalne cierpienie, ból i rozpacz więzionego i przetrzymywanego w strasznych warunkach urągających człowieczeństwu przez 704 dni, bitego, faszerowanego środkami psychotropowymi, głodzonego, przykutego 2,5-metrowym łańcuchem za szyję i nogę do ściany, a następnie uduszonego i potajemnie zakopanego pod stertą śmieci Krzysztofa nie może pozostać obojętnym dla każdego z nas. Prawda o uprowadzeniu i śmierci Krzysztofa przyzywa sprawiedliwości. Nikt wobec tej prawdy nie może pozostać obojętny. Co wielokrotnie podkreśla matka Krzysztofa - Ewa Olewnik, ich determinacja w dążeniu do wyjaśnienia sprawy podyktowana jest chęcią wsparcia innych rodzin, aby te nie musiały cierpieć tak jak oni i uniknęły nieszczęścia utraty ukochanej osoby. Trzeba pamiętać, że cierpienia Krzysztofa to także olbrzymi ból jego rodziny. Dwuletnie znęcanie się sprawców nad ich synem to również ponad 7-letnie znęcanie się nad rodziną, to dawanie nadziei i jej zabieranie. Ból po stracie dziecka będzie towarzyszył im przez całe życie. Jaka bowiem kara dla sprawców tej zbrodni może tę krzywdę zrekompensować? Czy jesteśmy w stanie uwierzyć, że Włodzimierz Olewnik - ojciec Krzysztofa, spał w ubraniu przez rok w przedpokoju, aby jako pierwszy móc otworzyć drzwi wracającemu Krzysztofowi? Wierzę zatem, że wobec tej olbrzymiej tragedii sprzymierzeńców znajdziemy wszędzie. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-04-19
Autor: wa