Być w Katyniu to honor
Treść
Dla uczczenia ofiar sowieckich mordów na Polakach do Federacji Rosyjskiej w poprzednich latach udawały się delegacje nawet 700-osobowe. Tak było chociażby w przypadku otwarcia trzech cmentarzy wojskowych w Miednoje, Charkowie i Katyniu.
Skonfrontowany z pytaniem, jak ocenia zarzuty, że istnieje polityczna odpowiedzialność rządu i Platformy za katastrofę pod Smoleńskiem, prezydent Bronisław Komorowski zrobił unik i zaczął dowodzić, że zorganizowanie dwóch wizyt w Katyniu, najpierw Donalda Tuska, a trzy dni później Lecha Kaczyńskiego, to przejaw "wyścigu po prestiż". Delegację prezydencką udającą się do Katynia 10 kwietnia br. porównał zaś do "orszaku bizantyjskiego". W kontekście katastrofy porównanie tyleż okrutne, co ignorujące wagę tego miejsca pamięci.
To oczywiste, że uroczystościom katyńskim Rzeczpospolita Polska nadaje swym majestatem wyjątkowy charakter i rangę. Las Katyński to miejsce szczególne dla naszego Narodu.
Rodziny pomordowanych do dziś wspominają chociażby uroczystości związane z otwarciem Polskiego Cmentarza Wojennego w Miednoje 2 września 2000 roku, czyli w 60. rocznicę zbrodni. Spoczywa na nim prawie 6 tys. policjantów zamordowanych przez NKWD w 1940 roku.
Cmentarz w Miednoje jest ostatnim z trzech polskich cmentarzy wojennych otwieranych w 2000 roku, kiedy przybyło tam ponad czterystu członków Federacji Rodzin Katyńskich. Z zachowanych relacji wynika, że obecni byli przedstawiciele najwyższych władz: premier Jerzy Buzek, marszałek Sejmu Maciej Płażyński, marszałek Senatu Alicja Grześkowiak i szefowa Kancelarii Prezydenta Jolanta Szymanek-Deresz, która podczas ceremonii otwarcia odczytała przesłanie od prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.
Uroczystości w Miednoje zainaugurował administrator apostolski europejskiej części Rosji ks. abp Tadeusz Kondrusiewicz. Mszę Świętą koncelebrowali duszpasterz policji ks. bp Marian Duś oraz ksiądz biskup polowy Wojska Polskiego Sławoj Leszek Głódź. Eucharystię poprzedziła modlitwa ekumeniczna z udziałem duchownych katolickich, protestanckich, prawosławnych i polskich muzułmanów. Jak relacjonuje ks. bp Marian Duś w rozmowie z "Naszym Dziennikiem", blisko dwustuosobowa grupa, w której było także wielu przedstawicieli policji, przybyła z Polski dwoma samolotami rządowymi Tu-154M (a więc i tym, który rozbił się w katastrofie pod Smoleńskiem). Dodatkowo autokarami dojechała m.in. kilkudziesięcioosobowa kompania honorowa policji. W Miednoje byli też urzędnicy państwowi, w tym m.in. pracownicy urzędów skarbowych i pocztowcy. Obecny był też ks. Andrzej Kwaśnik, który zginął w katastrofie smoleńskiej.
Wcześniej, bo 17 czerwca 2000 roku, otwarty został Polski Cmentarz Wojenny w Charkowie, 28 lipca zaś - w Katyniu. Agnieszka Bogucka, prezes Oddziału Stowarzyszenia "Wspólnota Polska" w Warszawie, przypomina, że skład polskiej delegacji we wszystkich uroczystościach związanych z otwarciem polskich nekropolii zawsze był podobny. Zazwyczaj był na nich obecny premier Jerzy Buzek, towarzyszyli mu marszałkowie obu izb parlamentu i duchowieństwo, Mszy Świętej w Katyniu przewodniczył Prymas Polski ks. kard. Józef Glemp, a koncelebrował ją śp. ks. prałat Zdzisław Peszkowski, kapelan Rodzin Katyńskich. W takich uroczystościach brali udział szefowie wszystkich rodzajów Sił Zbrojnych - w Miednoje także kompania honorowa policji. Obecni byli też przedstawiciele rządu oraz różnych ugrupowań politycznych.
Jak wspomina Andrzej Melak, brat poległego pod Smoleńskiem śp. Stefana Melaka, przewodniczącego Komitetu Katyńskiego, na otwarcie cmentarza w Katyniu udało się ponad dwustu członków rodzin katyńskich. Krystyna Brydowska, wiceprezes Zarządu Federacji Rodzin Katyńskich, podkreśla, że przybyli oni wówczas do Katynia specjalnie w tym celu przygotowanymi pociągami. Jechali nimi także harcerze oraz organizacje polonijne z krajów nadbałtyckich.
Dwa tupolewy
Jak zauważa Agnieszka Bogucka, skład delegacji, która wyruszyła do Katynia 10 kwietnia br. razem z prezydentem Lechem Kaczyńskim, nie różnił się więc znacząco od tych, jakie wcześniej przybywały na rocznicowe uroczystości do Katynia. W jej ocenie, dokonane jeszcze w sierpniu przez Komorowskiego porównanie delegacji prezydenckiej do "orszaku bizantyjskiego" jest absolutnie bezzasadne, ale przede wszystkim krzywdzące i bolesne. To przecież normalne, że hołd pomordowanym w Katyniu pragną składać oficjalne delegacje i że są one liczne.
- Na otwarcie cmentarzy zawsze przybywała bardzo liczna grupa. Samoloty były zawsze dwa, leciały nimi najważniejsze osoby w państwie, bliscy pomordowanych przez NKWD oraz dziennikarze. Tegoroczny "orszak" (to w kontekście użytym przez prezydenta Komorowskiego upokarzające określenie) był wręcz skromny, o połowę mniejszy niż zwykle - zwraca uwagę Bogucka. Stało się tak m.in. dlatego, że drugi tupolew był w remoncie, a liczna grupa osób dotarła do Katynia specjalnym pociągiem.
- Liczebność wcześniejszych delegacji z Polski sięgała nawet 700 osób - podkreśla. Bo jest ku temu ważny powód. - Na tych cmentarzach spoczywają przedstawiciele Wojska Polskiego, to nie prywatne osoby, tylko reprezentanci armii polskiej. Kto więc miałby oddać im hołd, jak nie najwyżsi dowódcy Wojska Polskiego? - pyta Agnieszka Bogucka.
Otwarcie przed dziesięciu laty cmentarzy katyńskich to nie jedyna uroczystość, w której uczestniczyły władze państwowe. l3 września 2009 r. wiceminister MSWiA Adam Rapacki brał udział w uroczystościach upamiętniających 69. rocznicę zamordowania przez NKWD polskich policjantów na cmentarzu wojennym w Miednoje. Hołd policjantom zgładzonym w Katyniu, Charkowie i Twerze podczas Apelu Poległych oraz Mszy Świętej złożyli także przedstawiciele rodzin ofiar, Komendy Głównej Policji oraz Komendy Głównej Straży Granicznej. W sumie ponad 200 osób.
W 1998 roku ówczesny prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski położył kamień węgielny pod budowę Polskiego Cmentarza Wojennego w Katyniu. Rok później przybył na uroczystości do Katynia. Nie udało się nam ustalić, jaki dokładnie był skład tych prezydenckich delegacji. Informacji nie udzieliły ani Kancelaria Prezydenta, ani Kancelaria Prezesa Rady Ministrów. Na pytanie dotyczące tej kwestii nie odpowiedziało też Dowództwo Sił Powietrznych ani Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Instytucje te nie wiedziały też, kto przyjechał do Katynia z prezydentem Lechem Wałęsą, który w 1995 roku, w 55. rocznicę zbrodni katyńskiej, wmurował w Katyniu akt założycielski i poświęcony przez Ojca Świętego Jana Pawła II kamień węgielny pod budowę cmentarza.
Mówiąc o "bizantyjskim orszaku", prezydent zranił nie tylko uczucia rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, ale i tych, których bliscy i krewni zostali zamordowani przez Sowietów w 1940 roku. Bo prezydent Lech Kaczyński i delegacja lecieli do Katynia uczcić pamięć tysięcy Polaków, którzy oddali życie za Polskę. Bronisław Komorowski zapomniał też najwidoczniej, że dla Lecha Kaczyńskiego pamięć o Katyniu była ważnym elementem prezydentury.
Anna Ambroziak
Nasz Dziennik 2010-09-23
Autor: jc