Broń przed medialną manipulacją
Treść
Zdjęcie: M.Marek/ Nasz Dziennik
Trwa proces uzależniania od mediów zmierzający do wykształcenia człowieka bezwolnie przyjmującego treści. Skąd czerpać wiedzę, według jakiego klucza słuchać, czytać i oglądać?
Najpierw przypomnijmy, co to jest filozofia klasyczna, czym wyróżnia się spośród innych koncepcji filozofii, jakie spotykamy w dziejach kultury europejskiej i światowej. Otóż filozofia klasyczna narodziła się w starożytnej Grecji w czwartym wieku przed Chrystusem. Główni jej twórcy to: Sokrates, Platon, a zwłaszcza Arystoteles. To właśnie ci myśliciele otwarli drzwi dla europejskiej nauki, stawiając pytanie, czym jest rzeczywistość, co stanowi jej fundament, jej istotę – „arche”.
Droga do poznania Boga
Zajęto się nie tylko opisywaniem rzeczywistości, ale starano się ją wyjaśnić, poszukując racji, dlaczego jest taka, jaka jest i dlaczego w ogóle jest, skoro być nie musi. Ważne było też pytanie, co w bycie podlega zmianom, a co jest niezmienne. Poszukując zasadnej odpowiedzi na te pytania, Arystoteles wypracował teorię bytu, wskazując na czynniki wewnętrzne i zewnętrzne, które wyjaśniają naturę rzeczywistości i rozstrzygają sprawę jej zmienności i niezmienności.
W ten sposób ukształtowała się pierwsza metafizyka, teoria bytu, która odpowiadała na pytanie, dlaczego coś jest takie, jakie jest, w jakich elementach jest zmienne, a w jakich niezmienne. Myśliciele chrześcijańscy, zwłaszcza św. Tomasz z Akwinu, który w dużej mierze przejął dziedzictwo metafizyczne Arystotelesa, dodali pytanie, dlaczego coś jest, skoro być nie musi. To pytanie otwarło drogę do naturalnego poznania istnienia Boga.
Trzeba zauważyć, że tego rodzaju poszukiwania myślowe, zmierzające do wykrycia ostatecznych przyczyn rzeczywistości, bazowały na szeroko rozumianym doświadczeniu i na zdroworozsądkowym, logicznym myśleniu. Przyjmowano, że człowiek obdarzony aparatem poznawczym zmysłowym i intelektualnym jest powołany do poznawania rzeczywistości. Rzeczywistość była tu zawsze nauczycielem, a człowiek był jej uczniem. Poznanie polegało na intelektualnym „uzgadnianiu się” z rzeczywistością.
Tę zgodność intelektualnego ujęcia z bytowym stanem rzeczy nazwano prawdą. Taka postawa poznawcza fundowała w poznawaniu realizm i obiektywizm. Ważny był tu zawsze bezpośredni kontakt z rzeczywistością i odczytywanie o niej prawdy, czyli uzgadnianie się z rzeczywistością, która jawi się nam w naszym polu poznawczym.
Zlekceważono zdrowy rozsądek
Trzeba przypomnieć, że tego typu postawa poznawcza została zaatakowana w czasach nowożytnych. W XIX wieku pod wpływem idei rewolucji francuskiej zmieniono paradygmat nauki. Stało się to w europejskim pozytywizmie, kiedy zarzucono naukotwórcze pytanie „Dlaczego?” na rzecz pytania „Jaki jest świat; jak się mają rzeczy?”. Nauka, w tym także nowa, pozytywistyczna koncepcja filozofii, przestała świat wyjaśniać, a zadowoliła się jedynie jego opisywaniem. Zamknięto drogę poznawczą dla doświadczenia wewnętrznego, zlekceważono zdrowy rozsądek.
Nauka zajęła się tylko tym, co podlegało zmysłowemu doświadczeniu. Wyciągnięto wniosek, że tylko to istnieje, co jest empirycznie doświadczalne. Odrzucono świat nadprzyrodzony. Inni znowu przestali się interesować rzeczywistością, a zatrzymali się nad badaniem myśli, pojęć, idei. W wyniku tych dwóch postaw ugruntowała się w kulturze europejskiej postawa materialistyczna i idealistyczna. W filozofii dziewiętnastowiecznej pojawiły się filozofie idealistyczne (heglizm) i materialistyczne (marksizm). Filozofia, zerwawszy kontakt z rzeczywistością, zbliżyła się do ideologii. I właśnie dzisiaj w świecie zachodnim dominuje ten rodzaj filozofii. Lansują ją dzisiejszy postmodernizm i różnego rodzaju liberalizmy. W wyniku takiej postawy doszło do formułowania nierozumnych przekonań, a nawet twierdzeń, że np. nie ma obiektywnej, dla wszystkich obowiązującej prawdy, nie ma obiektywnego dobra, piękna i innych dotąd uznawanych wartości.
Promuje się różnego rodzaju dewiacje kulturowe i moralne. To, co dawniej uważano za patologię i dewiację, dzisiaj próbuje się wmówić, że to jest właśnie norma, którą nawet należy zalegalizować, czyli uczynić ją prawnie normą obowiązującą. Jesteśmy dziś świadkami poniżania zdolności poznawczych rozumu i pomniejszania wartości zdrowego rozsądku. O ile w oświeceniu europejskim wyniesiono rozum ludzki na piedestał, przeciwstawiając go wierze i religii, o tyle dzisiaj nastąpiła niespotykana dotąd degradacja rozumu, a także pogarda dla wiary i dla religii. Przychodzi nam dzisiaj bronić nie tylko wiary, ale i rozumu. Filozofia postmodernistyczna i liberalna kreuje dziś fałszywy wizerunek człowieka, co staje się ogromnym zagrożeniem dla samego człowieka, dla jego przyszłości. Z pola poznawczego człowieka eliminuje się doświadczenie wewnętrzne, np. doświadczenie obecności sumienia, doświadczenie powinności, wolności, moralności, religijności.
Niszczyciele Boga niszczycielami człowieka
Warto przypomnieć, że w encyklice „Sollicitudo rei socialis” Jan Paweł II napisał, iż u źródeł kryzysu współczesnej cywilizacji leży błąd antropologiczny, czyli fałszywy, zwykle okrojony, fragmentaryczny wizerunek człowieka. Człowieka zaczęto mylić ze zwierzęciem (materializm, marksizm, freudyzm, kolektywizm) albo też z Bogiem (indywidualizm, postmodernizm, liberalizm). Konsekwencje tej postawy widoczne są w agresji wobec człowieka. Niszczyciele Boga stali się niszczycielami człowieka. Bardzo wyraźne było to w totalitaryzmach dwudziestowiecznych, a jest to zakamuflowane w dzisiejszych demokracjach, które odrzucają wartości.
Trzeba nam zatem powrócić do obiektywnego, realistycznego, opartego na zdrowym doświadczeniu i na zdrowym rozsądku obrazu człowieka. Obraz ten jest taki piękny w filozofii klasycznej. Mówi się tu, że człowiek jawi się sobie samemu, czyli doświadcza siebie – i to zarówno od zewnątrz, jak i od wewnątrz – jako byt szczególny, jako byt cielesno-duchowy, zdolny do intelektualnego poznania, bezinteresownej miłości, obdarzony wolnością, przekraczający normy zdeterminowanej i nieświadomej przyrody. Człowiek, pozwalający „mówić” swemu egzystencjalnemu doświadczeniu, jawi się sobie samemu jako dziecko ziemi odziane w materię przyrody, wychylający się jednak ku światu ponadzmysłowemu, nieskończonemu poprzez swego niematerialnego ducha.
Tego typu obraz człowieka nawiązuje do obrazu bytu ludzkiego kreowanego przez wielkich mistrzów przeszłości, którzy człowiekowi wyznaczali środkowe miejsce w ogólnej hierarchii bytów. Ponad nim jest Bóg i aniołowie (duchy czyste), a poniżej – świat ożywiony (roślinny i zwierzęcy) i nieożywiony. Człowiek jest ogniwem spinającym świat niewidzialnego ducha ze światem widzialnej materii. W człowieku spotykają się ze sobą i przecinają się nawzajem światy: duchowy i materialny. Człowiek jest reprezentantem stworzenia wobec Boga i reprezentantem Boga wobec stworzenia.
Droga do odkrycia takiego obrazu wiedzie przez doświadczenie, a więc jest to droga filozofii realistycznej, filozofii opartej na szeroko rozumianym doświadczeniu. W ostatnim czasie drogą tą kroczył ks. kard. Karol Wojtyła, św. Jan Paweł II, Papież. Jego wizja bytu ludzkiego ukazana w podstawowych dziełach antropologicznych: „Miłość i odpowiedzialność” oraz „Osoba i czyn”, została wypracowana właśnie na bazie integralnie pojmowanego doświadczenia antropologicznego.
Wizja ta, odsłaniająca się nam w pierwotnym, egzystencjalnym doświadczeniu, wizja związana z kategorią prawdy i fałszu, dobra i zła, ma dla dzisiejszej kultury szczególne znaczenie. Znajduje się ona w opozycji do obrazu człowieka lansowanego dziś przez filozofię postmodernistyczną i liberalistyczną, filozofię tak wyraźnie negującą obiektywne wartości poznawcze i moralne, wartość obiektywnej prawdy i obiektywnego dobra. Wizja człowieka obecna w filozofii klasycznej winna znaleźć się u podstaw budowania nowego ładu w Europie, winna leżeć u podstaw jednoczenia się Europy. Wizja ta zgodna jest z wizerunkiem człowieka namalowanym na ziemi pędzlem Syna Bożego. Z pewnością taką wizję człowieka miał na myśli Jan Paweł II, gdy 3 czerwca 1997 r. w Gnieźnie, w czasie szóstej piel- grzymki do Ojczyzny mówił: „Nie będzie jedności Europy, dopóki nie będzie ona wspólnotą ducha. Ten najgłębszy fundament jedności przyniosło Europie i przez wieki go umacniało chrześcijaństwo, ze swoją Ewangelią, ze swoim rozumieniem człowieka i wkładem w rozwój dziejów ludów i narodów”.
Taką wizję człowieka usiłuje się dzisiaj wyeliminować ze współczesnej kultury. Czynią to wrogie Bogu i człowiekowi ośrodki ideologiczne, posiadające w swych rękach media i finanse. Stosują one na co dzień zakłamywanie rzeczywistości. Na tym zakłamywaniu usiłują ugruntowywać niekiedy swoją władzę i swoje zdobyte mienie.
Klucz do poznania rzeczywistości
Istnieje pilna potrzeba, abyśmy przy pomocy zdrowego myślenia, wsparci wskazaniami Ewangelii, potrafili być wierni prawdzie, czyli być wierni rzeczywistości, wierni swemu sumieniu, które jest bardzo ważnym fragmentem naszej ludzkiej rzeczywistości.
Dobry klucz do odkłamywania rzeczywistości, do walki z nagłaśnianymi dziś w mediach mitami daje nam filozofia klasyczna, filozofia oparta na doświadczeniu i na zdrowym rozsądku, po prostu filozofia oparta na zdrowym rozumie, który jest ulubionym darem Bożym, jak mawiał św. Tomasz z Akwinu. Trzeba pamiętać, że ideologie powstają i upadają, że przemijają różnego rodzaju mody, a prawda, dobro, piękno i inne wartości są nieśmiertelne, trwają i są zdolne ciągle na nowo przynosić szczęście ludziom.
Mając na uwadze, że za zbrodnie naszych czasów są odpowiedzialni w dużej mierze ludzie osaczeni przez fałszywe ideologie, trzeba zauważyć ważny głos jednego z dzisiejszych myślicieli chrześcijańskich, że „niestety, pamięć ludzi i pamięć całych narodów jest bardzo nietrwała. Tak szybko zapominają o starej, mądrej przestrodze, która głosi, że ten, kto zapomina o minionych zbrodniach i nieszczęściach, zmuszony będzie przeżywać je po raz wtóry”. Obyśmy nie musieli przeżywać prawdy tych słów.
Ks. bp Ignacy DecAutor jest ordynariuszem diecezji świdnickiej, profesorem nauk teologicznych.
Nasz Dziennik, 26 czerwca 2014
Autor: mj