Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Brakuje wszystkiego

Treść

Zdjęcie: Marek Borawski/ Nasz Dziennik

Z ks. abp. Mieczysławem Mokrzyckim, metropolitą lwowskim, rozmawia Małgorzata Bochenek

Jaki wpływ na cały kraj ma wojna na wschodzie Ukrainy?

– Wojną na wschodzie Ukrainy są doświadczani wierni z terenu całej Ukrainy. Dotkniętym bezpośrednimi działaniami wojennymi towarzyszymy poprzez modlitwę, ale także konkretną pomoc. Uchodźcom staramy się zapewnić schronienie przy parafiach katolickich na terenie Ukrainy Zachodniej. Znajdujemy dla nich mieszkania zastępcze, czy to w opuszczonych domach, czy szukamy rodzin, które otwierają dla nich swoje serce, otwierając drzwi swoich domostw. Dla uchodźców przeznaczyliśmy budynek domu dziecka. Staramy się przychodzić im także z pomocą materialną. Towarzyszymy tym osobom, które utraciły swoich synów, mężów, ojców. Kościół katolicki stara się pomóc im żyć i pogodzić się z utratą osób najbliższych. Jesteśmy wdzięczni tym polskim diecezjom, które nas wspierają. Dziękujemy diecezji katowickiej, drohiczyńskiej, Caritas Polska.

Pomoc cały czas jest potrzebna…

– W sytuacji zbrojnego konfliktu i zbliżającej się zimy, wzrostu cen, mamy świadomość, że kryzys szczególnie uderzy w uchodźców, osoby starsze, rodziny borykające się z biedą. Zatem konkretna pomoc żywnościowa jest bardzo oczekiwana. Brakuje wszystkiego. Potrzebna jest odzież, koce, kołdry, podstawowe środki czystości, lekarstwa. Potrzebna jest modlitwa, ale również pomoc humanitarna i finansowa.

A jak wygląda sytuacja od strony duszpasterskiej?

– Ukraina utraciła Krym. W Symferopolu pracuje ks. bp Jacek Pyl OMI, biskup pomocniczy diecezji odesko-symferopolskiej, wraz z trzynastoma kapłanami. Następstwem przejęcia Krymu jest fakt, że znajdują się oni obecnie na terenie Rosji. Na wschodzie rzymskokatolickiej diecezji charkowsko-zaporoskiej utraciliśmy wiele parafii. Zwłaszcza w województwie donieckim i ługańskim księża musieli pozamykać kościoły. Wierni ratowali się ucieczką na zachód Ukrainy czy do innych miejscowości. Ufamy, że sytuacja zostanie wkrótce opanowana i będą mogli powrócić do swoich domów.

Wezwał Ksiądz Arcybiskup niedawno Kościoły katolickie obrządku łacińskiego i bizantyjskiego do wspólnego wynagradzania za grzechy. Skąd ta inicjatywa?

– W zeszłym roku obchodziliśmy 70. rocznicę ludobójstwa na Wołyniu. Wraz z kościołem greckokatolickim podpisaliśmy wspólny list w związku z tym dokonanym na Polakach mordem. Niestety Kościół obrządku bizantyjskiego nie odczytał w swoich kościołach listu dotyczącego rzezi wołyńskiej. Sprawa pojednania, przebaczenia, pozostaje w dalszym ciągu kwestią otwartą. Stąd wezwanie, zaproszenie, abyśmy wspólnie jako chrześcijanie zadośćuczynili Panu Bogu za krzywdę, która została wyrządzona tutaj, na terenie obecnej Ukrainy, ale by się tak stało, trzeba powiedzieć prawdę o przeszłości.

W niedawnym przesłaniu do świata ukraińscy biskupi greckokatoliccy alarmowali: „Ukraina spływa krwią”, a obecną wojnę nazywali zbrodnią przeciwko ludzkości. Czy będą też krytyczni wobec wydarzeń z historii?

– Wydaje się, że wydarzenia na wschodzie Ukrainy wzbudzą refleksję. Pan Bóg przez lata nie dawał narodowi wybranemu wolności, aż ich oczyścił, przeprowadził przez pustynię. Tak samo i tutaj wydaje się, że naród ukraiński musi przejść długie lata oczyszczenia, żeby mógł cieszyć się wolnością. Trzeba stanąć w prawdzie.

Od wielu lat podejmujmy próby zbliżenia, staramy się stanąć w prawdzie wobec historii. Jednak ze strony Kościoła greckokatolickiego nie ma jeszcze żadnego oddźwięku, jak też zrozumienia tej sprawy.

Jest jeszcze kwestia świątyń katolickich, które zostały zabrane Kościołowi katolickiemu i korzystają z nich grekokatolicy…

– Przy różnych okazjach tę sprawę poruszam. Niestety, jak do tej pory Kościół greckokatolicki nie podejmuje żadnych działań w sprawie oddania majątków. Ciągle proszę, oni jednak milczą. Zabiegamy o zwrot dwóch świątyń: Matki Bożej Gromnicznej we Lwowie (dawny kościół seminaryjny) Narodzenia NMP w Komarnie. Te kościoły nie są im wcale potrzebne. Konkretny krok ze strony grekokatolików to zlikwidowanie parafii przy danym kościele, która jest tylko fikcyjną rzeczywistością, istnieje tylko na papierze. Te świątynie w ogóle nie są przez grekokatolików użytkowane. Parafia jest zarejestrowana tylko po to, aby nie oddać świątyni łacinnikom. W lutym przyszłego roku biskupi rzymskokatoliccy z Ukrainy udadzą się z wizytą „ad limina” do Papieża. Naszym pragnieniem jest móc powiedzieć Ojcu Świętemu, że ze strony grekokatolików podjęto konkretne kroki w celu zwrócenia zagarniętych nam świątyń.

Dziękuję za rozmowę.

Małgorzata Bochenek
Nasz Dziennik, 18 września 2014

Autor: mj