Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Brak wyjaśnień ZUS

Treść

Zakład Ubezpieczeń Społecznych mimo żądań sądu nie przedstawił wyjaśnień w związku ze sprawą fotoreportera "Naszego Dziennika" Roberta Sobkowicza, od którego domaga się zwrotu części renty wypłacanej z tytułu częściowej niezdolności do pracy. W 1999 roku w wyniku ostrzału policjantów pacyfikujących demonstrację pracowników Łucznika stracił on oko. Sprawę zamierza zbadać rzecznik praw obywatelskich. ZUS, zamiast żądanych przez sąd wyjaśnień, wydał nową decyzję - zmniejszył w niej o 2 tys. zł kwotę, o której zwrot się dopomina. Tymczasem warszawski sąd okręgowy domaga się wyjaśnień w związku z przepisami ustawy o emeryturach i rentach wypłacanych z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, które mówią, że nie zawiesza się wypłacanych świadczeń, gdy osoba je pobierająca otrzymuje honoraria z tytułu działalności twórczej i artystycznej. W przypadku naszego fotoreportera jest to znacząca część jego wynagrodzenia. Jednak, jak się wydaje, ZUS nie wziął tego pod uwagę, skierował bowiem do Roberta Sobkowicza pismo, w którym domaga się zwrotu renty chorobowej za rok 2005, motywując to tym, że przekroczył on w tym roku pułap dochodu uprawniający do jej pobierania. Poza tym ZUS zapomniał o fakcie, iż w tym roku Robert Sobkowicz otrzymał wyrokiem sądu zaległą rentę za okres trzech lat, co spowodowało "sztuczny" przyrost jego kwoty wynagrodzenia. Sąd ponownie zażądał przedstawienia stosownych wyjaśnień przez ZUS i odroczył sprawę do maja. Sprawą zainteresował się rzecznik praw obywatelskich, który poprosił naszego fotoreportera o przesłanie akt sprawy celem ich zbadania i podjęcia dalszych kroków. Nasz fotoreporter po wypadku, będąc częściowo niezdolny do pracy, otrzymywał rentę od ZUS zaledwie przez rok. Po kilku latach procesu sąd zadecydował o przyznaniu renty na 6 lat. Ten właśnie fakt spowodował wniosek ZUS. Robert Sobkowicz odwołał się od tych żądań do sądu. Pierwsze posiedzenie w tej sprawie odbyło się w lutym. Podczas pacyfikacji w 1999 r. manifestacji pracowników radomskiego Łucznika w Warszawie jeden z funkcjonariuszy policji wystrzelił w kierunku naszego fotoreportera gumową kulę, od uderzenia której stracił on oko. Mimo wielu obietnic kolejnych szefów MSWiA i policji organy te cały czas zaprzeczały, że są winne, i nadal odmawiają Sobkowiczowi prawa do zadośćuczynienia. W grudniu zeszłego roku SO w Warszawie wydał wstępny wyrok, w którym uznał, iż policja działała bezprawnie i ponosi winę za utratę oka i trwałe kalectwo fotoreportera "Naszego Dziennika". Zenon Baranowski "Nasz Dziennik" 2008-04-08

Autor: wa