Brak spójnych propozycji podatkowych
Treść
"Nasz Dziennik" dotarł do recenzji rządowego programu polityki prorodzinnej omawianego w ramach konsultacji społecznych. Podpisały się pod nim 23 organizacje pozarządowe. "Przedstawiona w Programie diagnoza sytuacji społecznej, ekonomicznej i demograficznej jest wyraźnie nieadekwatna do proponowanych rozwiązań" - alarmują autorzy pisma, wśród nich: Polska Federacja Ruchów Obrony Życia, Forum Kobiet Polskich, Fundacja "Głos dla Życia", Instytut Edukacji i Rodziny, Akademia Familijna, Instytut Studiów nad Rodziną UKSW, MaterCare Polska, Związek Dużych Rodzin "Trzy plus", Stowarzyszenie Edukacja i Media oraz Liga Małżeństwo Małżeństwu. Jako największe mankamenty programu zostały wymienione brak spójnych, przyjaznych rodzinom - zwłaszcza wielodzietnym - propozycji rozwiązań podatkowych, a także obligatoryjne finansowanie przez państwo sieci żłobków i przedszkoli przy braku dofinansowania rodzin decydujących się na wychowywanie dziecka w domu. Dziś ma się odbyć podsumowanie debaty publicznej na ten temat. - Bardzo się cieszę, że program polityki prorodzinnej powstał, i pochwalam taką inicjatywę. Jednak mam nadzieję, że niektóre zaproponowane propozycje ulegną pewnym modyfikacjom - powiedział nam dr Paweł Wosicki, prezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia, jeden z sygnatariuszy recenzji. - Liczę na to, że te głosy dużych środowisk rodzinnych zostaną wzięte pod uwagę, dzięki czemu program zostanie ulepszony - zaznacza Wosicki. - Jeżeli nas od razu nie stać na to, żeby pomóc wszystkim, to zacznijmy od konkretnej pomocy dla najbardziej potrzebujących, czyli tych rodzin, które wychowują największą liczbę dzieci - proponuje. W ocenie PFROŻ, pierwsza część programu, w której została zarysowana diagnoza sytuacji polskich rodzin, jest trafna, gdyż zwraca uwagę na dyskryminację rodzin wielodzietnych w naszym kraju. Jednak proponowane w drugiej części rozwiązania podatkowe "są daleko niewystarczające". - Proponuje się symboliczne kwoty. Wynika z nich, że dopiero po siedmiu latach miałoby to przynieść realną pomoc materialną - zauważa Wosicki. Z programu polityki prorodzinnej przygotowanego przez wiceminister pracy Joannę Kluzik-Rostkowską wynika, że budżet państwa miałby przeznaczyć około 1,5 mld zł na realizację wszystkich zapisanych w nim pomysłów. - Proponowałbym, aby te środki inaczej rozdysponować, to znaczy rozpocząć pomoc od rodzin, które wychowują najwięcej dzieci, wtedy ta pomoc będzie faktycznie odczuwalna - mówi Wosicki. - Pieniądze powinny bezpośrednio trafiać do rodziny - wskazuje prezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia. Jak argumentuje dr Paweł Wosicki, to rodziny najlepiej wiedzą, jak te środki spożytkować. Jego zdaniem, trzecia część rządowego programu stanowi raczej odzwierciedlenie błędnej idei, że to urzędnik lepiej wie, jak pomóc rodzinie. Program przewiduje bowiem organizację bezpłatnych żłobków i przedszkoli, aby promować pracę kobiet. - Uważam, że te pieniądze powinny pójść do rodzin, a nie na utrzymanie aparatu biurokratycznego. W moim odczuciu, trzecia część programu wyraźnie ukierunkowana jest na to, że kobiety koniecznie powinny pracować. Natomiast moim zdaniem, polska polityka prorodzinna powinna być wyraźnie nastawiona na rodzinę - stwierdza dr Wosicki. Podobną ocenę rządowemu programowi polityki prorodzinnej wystawia Agnieszka Jackowska, wiceprezes Stowarzyszenia Edukacja i Media. - Odbieramy to jako sygnał ze strony państwa w kierunku spojrzenia na rodzinę jako najważniejszą komórkę w społeczeństwie. A wobec tragicznej sytuacji demograficznej, w jakiej jest nasze państwo, odbieramy to jako cenny sygnał - podkreśla w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". Dodaje, że jako przedstawicielka środowisk rodzinnych w przedłożonych przez Kluzik-Rostkowską rozwiązaniach widzi "brak zdecydowanego programu, którego celem byłoby to, aby rodzin w Polsce nie dyskryminowano". - Rozwiązania podatkowe są absolutnie niewystarczające, a proponowane sumy na pomoc rodzinie są totalnie symboliczne - zauważa Jackowska. Niepokoi ją również to, że program zachęca rodziców do pracy poza domem, w zamian za co dzieci miałyby spędzać czas w przedszkolach czy żłobkach. Tymczasem wiadomo, iż najlepszym środowiskiem dla rozwoju dziecka jest rodzina i dom. - Dlaczego program nic nie proponuje rodzicom, którzy zechcieliby zostać w domu? - zastanawia się wiceprezes Jackowska. - W naszym odczuciu, założenia te dyskryminują tę część społeczeństwa, która w innym świetle niż ministerstwo pracy widzi rolę rodziców w wychowaniu dzieci - stwierdza. Zwraca również uwagę na to, że zaproponowane w programie monitorowanie losów dziecka od urodzenia do pełnoletności jest niepotrzebną ingerencją w życie prywatne obywateli. Wymaga dopracowania - To jest bardzo interesujący i dobrze skonstruowany program - zapewnia poseł Tadeusz Cymański (PiS). Ale niewystarczający. Cymański zapowiada, że będzie zabiegał o to, aby instrumenty i mechanizmy w nim proponowane były mocniejsze, zwłaszcza w obszarze realnego wparcia rodziny czy dzieci. Ma na myśli takie rozwiązania, jak wprowadzenie kwoty wolnej od podatku czy skuteczniejszy system kreowania dzietności. - Tu trzeba rozmowy i porozumienia wewnątrz koalicji, ale również dyskusji z różnymi środowiskami - podkreśla nasz rozmówca. Zdaniem Cymańskiego, istotne jest, aby rozwiązania prorodzinne jak najszybciej weszły w życie, tym bardziej że mamy "dramatyczny spadek urodzeń". Na brak spójnych propozycji podatkowych zwracają również uwagę przedstawiciele 23 organizacji społecznych w liście skierowanym do wiceminister Kluzik-Rostkowskiej, podkreślając, że program nie zawiera jednoznacznych i spójnych propozycji podatkowych dla rodzin wielodzietnych. "Wadliwa jest zwłaszcza ta część Programu, która deklaruje wprowadzenie kwoty wolnej od podatku dochodowego w wysokości około 3000 zł na każde dziecko, a jednocześnie proponuje wprowadzenie (i to stopniowe) symbolicznej ulgi podatkowej w kwocie 200 zł (ulgi, a nie kwoty wolnej!). Sprzeczność Programu w tym newralgicznym punkcie może wskazywać, iż Rząd wbrew deklaracjom nie zamierza zaprzestać polityki nierównego traktowania rodzin wielodzietnych, które ponoszą nieproporcjonalnie duże ciężary finansowe związane z kształceniem i wychowaniem dzieci. Program dyskryminuje de facto osoby wychowujące dzieci względem tych nieposiadających dzieci, co jest niezgodne z konstytucyjną zasadą równości wobec ciężarów publicznych" - ostrzegają sygnatariusze pisma. W ich przekonaniu, do zniesienia dyskryminujących rozwiązań podatkowych "konieczne jest przyznanie każdemu podatnikowi wychowującemu dzieci prawa do kwoty wolnej od podatku dochodowego równej co do wysokości z tą, która przysługuje każdemu podatnikowi, tzn. około 3000 złotych". W rozwiązaniach prorodzinnych - jak tłumaczą - nie można zapominać o rodzicach gotowych do założenia rodzin wielodzietnych, w których obecnie wychowuje się ponad 30 proc. dzieci w Polsce. Stąd nie na miejscu jest obligatoryjne finansowanie z budżetu państwa sieci żłobków i przedszkoli przy pomijaniu finansowego wsparcia rodzin decydujących się na opiekę nad dzieckiem w domu - wszak dyskryminuje to osoby decydujące się na samodzielne wychowanie potomstwa. Do pozytywnych rozwiązań programowych zaliczono zaś m.in. wydłużenie urlopów macierzyńskich. Magdalena M. Stawarska "Nasz Dziennik" 2007-04-25
Autor: wa