Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Biegły oszacuje szkodę

Treść

Biegły z zakresu odlewnictwa ma oszacować rzeczywisty koszt szkody powstałej po interwencji posła Witolda Tomczaka w warszawskiej Zachęcie w 2000 roku. Parlamentarzysta protestował przeciwko ekspozycji obiektu znieważającego Jana Pawła II.

Były poseł Witold Tomczak wraz ze swoim pełnomocnikiem kwestionują przyjętą przez prokuraturę wysokość szkody, która miała powstać wskutek usunięcia elementu przygniatającego figurę Ojca Świętego. W akcie oskarżenia jest mowa aż o 40 tys. złotych.

Reprezentujący Tomczaka mec. Janusz Wojciechowski oświadczył w sądzie, że ta wycena nie ma nic wspólnego z rzeczywistością i ma charakter „wirtualny”.

Wojciechowski wskazał, że według jego informacji rzeźba została wykonana w technice odlewu. – W technice odlewu robi się formę, a wartość pracy rzeźbiarza to jest wartość wyłącznie odlewu – zaznaczył adwokat. – Jaką prokurator ma pewność, że rzemieślnik w Polsce nie poprawiłby tej rzeźby za 300 zł? – podnosił mec. Wojciechowski. Jak dodał, nie można przyjmować szacunku szkody „z sufitu”.

– W moim przekonaniu, wartość rzeźby była zawyżona. A swoją drogą, rzeźba wyceniona na 400 tys. dolarów została po tym incydencie sprzedana za 800 tys. dolarów, więc nie mamy straty, tylko zysk. Zapewne wbrew intencjom pana Tomczaka – przekonywał adwokat.

Obrońca Tomczaka mówił dalej, że prokuratura nie ma żadnej faktury poświadczającej naprawę w Paryżu, a wyceny dokonano jedynie na podstawie kwoty ubezpieczenia wypłaconej rzeźbiarzowi za naprawę. – Rzeźbiarz wskazał 70 tys. franków francuskich – i taką kwotę ubezpieczyciel mu zapłacił. A nikt nie sprawdzał autentycznej wartości szkody – uzasadniał Janusz Wojciechowski. – Musimy wiedzieć, jakiej wartości jest szkoda. Może to 300 złotych? Od tego zależy, czy mamy do czynienia z przestępstwem zniszczenia mienia, czy też z czynem mniejszej wagi, co by oznaczało przedawnienie sprawy – dodał adwokat.

Dlatego zgłosił wniosek o przygotowanie opinii eksperta od odlewnictwa, który ma odpowiedzieć na wiele szczegółowych pytań, a w konsekwencji umożliwić oszacowanie realnej szkody.

Świętości się nie szarga

Sędzia Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście Anna Mizak uwzględniła, mimo sprzeciwu prokuratury, wniosek Wojciechowskiego jeszcze przed formalnym rozpoczęciem procesu Tomczaka. Po przedstawieniu konkretnych pytań ma zostać wyznaczony biegły z zakresu odlewnictwa. Kolejny termin procesu wyznaczono na 13 maja.

– Jestem gotów ponieść konsekwencje swojego czynu – oświadczył po rozprawie Witold Tomczak. – Celem była obrona godności osoby Ojca Świętego – zaznaczył. Jak przypomniał, po proteście w galerii do Sejmu wpłynęło kilkaset tysięcy listów popierających jego działania, a teraz do sądu napływają kolejne głosy protestu, które „nie pozwalają na przekraczanie granic” przez artystów.

Na rozprawę przyszło kilkadziesiąt osób solidaryzujących się z Tomczakiem. Niektóre miały kartki z napisami: „Panie Pośle Tomczak, dziękujemy za obronę wiary” oraz „Pseudoartyści, psychiatra czeka”.

– My, katolicy, mówimy: „Ojciec Święty”. A świętości się nie szarga, ołtarzy się nie depcze. Sztuka ma swoje prawa – także do prowokacji i bulwersowania opinii publicznej. Ale nie kosztem wrażliwości religijnej – podkreślił Janusz Wojciechowski, którego wystąpienie zebrana w sali publiczność przyjęła oklaskami.

W 2000 r. w warszawskiej Zachęcie poseł Witold Tomczak – po wcześniejszych protestach przeciwko eksponowaniu instalacji przedstawiającej Jana Pawła II przygniecionego meteorytem, autorstwa włoskiego skandalisty Maurizio Cattelana – wszedł za barierki i usunął wyobrażenie meteorytu. Obiekt miał zostać przy tym uszkodzony. Prokuratura oskarżyła Tomczaka o to, że „działając z góry powziętym zamiarem, poprzez gwałtowne przesunięcie” uszkodził rzeźbę.

Nasz Dziennik Wtorek, 12 lutego 2013

Autor: jc