Bezradne MSZ
Treść
Na dzisiejszym posiedzeniu sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych poświęconemu stosunkom polsko-rosyjskim, wbrew wezwaniom posłów opozycji, nie będzie obecny minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, który ma przebywać za granicą. Szef MSZ miałby się jednak pojawić na jednym z najbliższych posiedzeń komisji. Komisja zbierze się po wnioskach klubów SLD i PiS domagających się od rządu wyjaśnień w sprawie usunięcia - pod osłoną nocy - przez Rosjan tablicy z miejsca katastrofy smoleńskiej i podmienienia jej na swoją o innej treści, już bez napisu o ludobójstwie w Katyniu. Oficjalnym tematem obrad ma być jednak dyskusja nad informacją MSZ o stosunkach polsko-rosyjskich i obchodach 71. rocznicy zbrodni katyńskiej, którą przedstawi wiceminister Henryk Litwin.
Rząd Donalda Tuska podobno wyraźnie poprawił nasze stosunki z Rosją w porównaniu z tymi panującymi za rządów poprzedników. Tak przynajmniej głosi oficjalna rządowa propaganda. Jeśli przez poprawę stosunków należy rozumieć znoszenie w milczeniu kolejnych upokorzeń ze strony rosyjskich władz - żeby wspomnieć tylko kłamliwy raport Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego o katastrofie smoleńskiej czy budowę Gazociągu Północnego w taki sposób, że może on spowodować uniemożliwienie dostępu do polskich portów statkom o dużym zanurzeniu - to rządowi Donalda Tuska w takim "poprawianiu" stosunków naprawdę trudno będzie w przyszłości dorównać. Faktycznie jego ekipa w swoich stosunkach z Rosją zabrnęła w ślepą uliczkę.
Poświęcanie interesów własnego kraju w imię próby poprawy relacji przynosi skutek odwrotny od pożądanego. Trudno wyobrazić sobie bowiem, żeby władze jednego kraju poważnie traktowały rząd innego, który nie szanuje własnego interesu. Brak sukcesów w stosunkach polsko-rosyjskich i kolejne upokorzenia sprawiają, że każdy ochłap rzucony przez rosyjskie władze traktowany jest jak niebywały sukces. Ostatnio politycy PO jak dzieci cieszyli się z tego, że Rosjanie zakomunikowali, iż to reprezentant strony polskiej będzie przewodniczącym jury konkursu na pomnik, który miałby stanąć na miejscu katastrofy smoleńskiej.
Uczucia a kwestie formalnoprawne
Jak wyglądają faktyczne relacje między Polską a Rosją, pokazała choćby sprawa tablicy, którą na miejscu katastrofy smoleńskiej umieścili reprezentanci Stowarzyszenia Rodzin Katyń 2010. Treść napisu na tablicy nie spodobała się stronie rosyjskiej, o czym już wcześniej wiedziało polskie MSZ. Na krótko przed wizytą Bronisława Komorowskiego, pod osłoną nocy, Rosjanie tablicę podmienili, zmieniając treść napisu. Na pytanie dotyczące okoliczności zamiany tablicy i działań naszej dyplomacji w tej sprawie odpowiadał wczoraj w Sejmie wiceminister spraw zagranicznych Henryk Litwin. Wiceminister tłumaczył, że w zakresie działań administracyjnych na terytorium Federacji Rosyjskiej jesteśmy bezradni. - To jest tylko kwestia uwzględnienia przez stronę rosyjską lub nie naszej wrażliwości. Nie zechciała uwzględnić naszej wrażliwości - powiedział wiceminister Litwin.
Wyjaśniał, że na powieszenie tablicy przez Stowarzyszenie Rodzin Katyń 2010 Ministerstwo Spraw Zagranicznych wpływu nie miało. - Konsul towarzyszył tej pielgrzymce, która dokonała zawieszenia tablicy, i był świadkiem tego zawieszenia, ale przyznam, że był osobą zaskoczoną tym faktem. Tam nie mogło być żadnego wsparcia. Inicjatorzy działający z potrzeby serca po prostu dokonali tej czynności, stawiając zarówno polskie władze, jak i przedstawicieli władz miejscowych przed faktem dokonanym - mówił. Wiceminister wyjaśniał, że po podmianie tablicy przez Rosjan działania rządu zostały nakierowane na dwa cele: doprowadzenie do prawidłowej realizacji wizyty prezydenta RP w Smoleńsku i Katyniu oraz reakcję na działania Rosjan. - Przypominam, że chociaż strona rosyjska informowała nas o potrzebie czy wręcz o zamiarze takiego kroku, to znaczy zdjęcia tablicy umieszczonej przez Stowarzyszenie Rodzin Katyń 2010, to jednak przyjęła naszą argumentację, która szła w przeciwnym kierunku - niezmieniania tablicy, tzn. przyjęła tę argumentację do wiadomości i poprzez ambasadę złożyła deklarację przekazania jej do centrali - mówił wiceminister. - Wydawało mi się, że mimo wszystko strona rosyjska uwzględni te okoliczności i powstrzyma się od zdjęcia tablicy - dodał. Nawet na taki gest Rosjanie się jednak nie zdobyli.
Litwin poinformował, że po zdjęciu przez Rosjan tablicy spotkał się z ambasadorem Rosji w Polsce. - W tej sprawie argumentów formalnoprawnych nie mamy. Ta tablica została umieszczona z całkowitym pominięciem stosownej procedury. (...) Niezależnie od temperatury naszych uczuć związanych z tym miejscem jego status formalnoprawny państwowy nie zmienił się ani na jotę - tłumaczył. Stwierdził, iż z "argumentów natury emocjonalnej" nie da się stworzyć "argumentów natury formalnoprawnej". - Jeżeli chodzi o respektowanie naszych uczuć, naszej wrażliwości, możemy tylko apelować do strony rosyjskiej. Nie ma w instrumentarium dyplomatycznym takiego sposobu, żeby sprawę uczuć przełożyć na kwestie formalnoprawne - dodał.
Stwierdził, że MSZ nie jest w stanie uniemożliwić stronie rosyjskiej zdjęcia tablicy znajdującej się na terytorium Rosji, która działa na swoim terytorium, w zakresie swojej jurysdykcji i polska służba dyplomatyczna nie ma żadnej możliwości zahamowania takich działań w granicach prawa międzynarodowego i również ustaleń dwustronnych. Zaznaczył, że w zakresie działań administracyjnych na terytorium Federacji Rosyjskiej jesteśmy bezradni.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2011-04-15
Autor: jc