Bayer: Dziewczyna straciła zdrowie? Sprzedajemy dalej!
Treść
Jednorazowy incydent opisywany w prasie nie jest wystarczającym powodem do tego, by wycofać Yasmine z rynku - deklaruje koncern farmaceutyczny Bayer Polska, producent antykoncepcyjnego środka hormonalnego. Pigułka spowodowała nieodwracalne skutki uszkodzenia mózgu u 16-letniej Szwajcarki. Lekarze i farmaceuci ostrzegają, iż przypadki ubocznych działań tego środka, w Polsce dostępnego od pięciu lat, znane są również w naszym kraju. Do tych najczęstszych, występujących u młodych kobiet, należą choroby zakrzepowo-zatorowe, udar mózgu oraz nowotwory. Sęk w tym, że nikt nie zna skali tego zjawiska, ponieważ ani Ministerstwo Zdrowia, ani Narodowy Fundusz Zdrowia nigdy takich statystyk nie prowadziły.
Szesnastoletnia Celine ze Szwajcarii otrzymała od ginekologa receptę na tabletkę antykoncepcyjną Yasmin. Cztery tygodnie później w wyniku choroby zakrzepowo-zatorowej nastąpił u niej zator w płucach. W następstwie zatrzymania oddechu i funkcji serca, w wyniku niedotlenienia został ciężko uszkodzony mózg. Historia Celine wywołała w Szwajcarii publiczną debatę na temat szkodliwości antykoncepcji hormonalnej. W Polsce na taką debatę jednak się nie zanosi. Koncern z produkcji wycofać się nie zamierza. Nikt nie wie też, jaka jest skala skutków ubocznych stosowania środka. Takiej rejestracji nie prowadzi bowiem ani Ministerstwo Zdrowia, ani Narodowy Fundusz Zdrowia. W przeciwieństwie do krajów Europy Zachodniej, np. Wielkiej Brytanii, gdzie odnotowuje to specjalnie w tym celu stworzony system KEYS.
Bayer się nie wycofa
- Miliony kobiet na całym świecie stosują antykoncepcję, ale każdy taki incydent, zwłaszcza tak poważny, martwi koncern. Są podejmowane intensywne działania, żeby wyjaśnić, czy istnieje zależność przyczynowo-skutkowa pomiędzy braniem naszego leku a zjawiskiem, które wystąpiło. Sytuacja jest o tyle skomplikowana i dramatyczna, że dotyczy młodej dziewczyny, z tego powodu sprawa ta jest źródłem zatroskania w firmie - tłumaczy Beata Kozłowska, dyrektor medyczny Bayer Polska, czołowego producenta środków antykoncepcyjnych. Dodaje też, że u kobiet, które biorą środki antykoncepcyjne, zdarzają się zjawiska zakrzepowe. Ale o tym zagrożeniu, tłumaczy Kozłowska, firma informuje w swoich ulotkach dołączonych do każdego opakowania leków. Ponadto z badań firmy przeprowadzonych u 58 tys. kobiet, które stosują Yasmine, wynika, że nie wystąpiło zjawisko zakrzepicy. Na nasze pytanie, czy wobec tego lek nie powinien być wycofany z rynku, Kozłowska odpowiedziała, iż jednorazowy incydent, który został opisany w prasie, nie może być powodem do wycofania leku. Yasmine to hormonalny środek antykoncepcyjny dostępny na polskim rynku już od pięciu lat. Wydawany jest po okazaniu recepty.
Jak informuje Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych, skutki uboczne nie mogą być jedynym powodem wycofania leków z rynku. Urząd sugeruje się tu najczęściej opinią producenta, który w razie zaistnienia tego rodzaju przypadków powinien wyjść z taką inicjatywą. A jej jak na razie nie ma.
W opinii farmaceutów, incydent, który zdarzył się w Szwajcarii, powinien jednak zaalarmować nasze środowiska medyczne.
- Za producentem stoi zawsze jakiś kapitał, więc tak szybko się z tej produkcji nie wycofają. Koncerny farmaceutyczne zwykły wmawiać kobietom, że jedynym skutkiem stosowania antykoncepcji jest "ochrona przed niechcianą ciążą". Firmy farmaceutyczne, sporządzając ulotkę do opakowania leków w języku danego kraju, umieszczają w niej wszystko, rzeczy zupełnie wymyślone, i to tylko po to, żeby później nikt nie mógł się do czegoś przyczepić. Przeciętnemu człowiekowi skład chemiczny leku nic nie mówi. A dla lekarza winien być wyznacznikiem - ocenia Krzysztof Przystupa z Lubelskiej Izby Aptekarskiej.
Lekarze nie lubią Yasmine
Argumentację tę podzielają lekarze, którzy zaznaczają też, że zmiany zakrzepowo-zatorowe to nie jedyne zagrożenie płynące ze stosowania antykoncepcji hormonalnej. Typowe objawy to nudności, ogólny zły stan samopoczucia czy depresja. Ponadto estrogeny wchodzące w skład pigułek są silnie rakotwórcze. Długotrwałe stosowanie antykoncepcji zwiększa ryzyko zachorowania na raka szyjki macicy czy raka piersi. U młodych dziewcząt grozi to też niepłodnością. Niestety, wiedza na temat tych zagrożeń jest wśród polskich kobiet skandalicznie mała.
- Przyjmuję pacjentki z różnymi zaburzeniami po stosowaniu środków hormonalnych, również Yasmine. Najczęściej się okazuje, że nie miały one przeprowadzonych żadnych badań co do poziomu hormonów we krwi itp. Lekarze często sugerują się tym, że młody organizm zniesie wszystkie skutki uboczne leków, a tak niestety nie jest. Stąd później udary mózgu czy zatory, po których pacjentka trafia na oddziały kardiochirurgii lub intensywnej opieki medycznej - denerwuje się Antoni Marcinek, dyrektor Szpitala Ginekologiczno-Położniczego im. R. Czerwiakowskiego w Krakowie.
Jego zdaniem, bywa tak, że lekarz pyta kobietę, jaką ona chce antykoncepcję i taką właśnie przepisuje. Albo też przepisuje środek akurat zalecony przez ostatniego przedstawiciela firmy farmaceutycznej, który go odwiedził. - Ale to już zależy od lekarza. Nie można mówić, że wszyscy tak robią. Ponadto zażycie tych specyfików przez niepełnoletnią dziewczynę może się odbywać tylko za wiedzą rodziców i lekarze na ogół się do tego stosują - informuje dr Ewa Ślizień-Kuczapska ze Szpitala Ginekologiczno-Położniczego im. św. Zofii w Warszawie.
Anna Ambroziak
"Nasz Dziennik" 2009-06-13
Autor: wa