Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Bankowcy ostrzegają: Zostawcie spread

Treść

Przełamanie monopolu banku-kredytodawcy na sprzedaż waluty klientom to zaledwie mały krok w kierunku osłabienia pozycji banków wobec konsumentów. Prawdziwym przełomem, zdaniem ekspertów, byłoby wprowadzenie na rynku bankowym - wzorem telekomunikacyjnego - możliwości przeniesienia umowy kredytowej z banku do banku na nowych, konkurencyjnych warunkach.
Kredyty denominowane w obcych walutach lub indeksowane do obcej waluty, np. franka szwajcarskiego czy euro, klienci będą mogli spłacać bezpośrednio w tej walucie, zarówno wtedy, gdy wnoszą raty, jak i wówczas, gdy chcą spłacić całość lub część kredytu przed terminem - przewiduje projekt nowelizacji ustawy o kredycie konsumenckim i zmianach w prawie bankowym. Nowelizację popiera PO i PSL, a PiS proponuje poprawki. Z kolei SLD ostrzega, że masowy zakup walut w kantorach może zachwiać ich kursem i wywołać nieprzewidziane konsekwencje dla polskiej gospodarki.
Zdaniem finansisty Jerzego Bielewicza, to, co proponuje Sejm, to zaledwie mały krok w dobrym kierunku. - Na rynku kredytów hipotecznych, w tym walutowych, istnieje zmowa cenowa banków - twierdzi ekspert. - Rzeczywistym rozwiązaniem problemu byłoby prawo, które pozwala na wykup kredytu walutowego udzielonego w jednym banku przez inny bank na nowych warunkach dla klienta. To by wprowadziło element konkurencji pomiędzy bankami. Takie rozwiązanie funkcjonuje już w Polsce na rynku telekomunikacyjnym, a także na rynku hipotecznym w innych krajach, w tym w USA - zauważa Bielewicz.
Przeciw nadmiernym spreadom
Według projektu nowelizacji przepisów o kredycie konsumenckim, środki na spłatę kredytu walutowego klient ma gromadzić na specjalnym rachunku bankowym, którego otwarcie i prowadzenie będzie wolne od opłat. Bank nie będzie mógł żądać od klienta zakupu waluty w swojej placówce bankowej lub od innego wskazanego podmiotu. W przypadku skorzystania przez klienta z wspomnianego wyżej uprawnienia bank nie będzie mógł nakładać na niego żadnych dodatkowych opłat czy zobowiązań ani zmuszać do podpisywania aneksów do umowy, które podnosiłyby koszty kredytu. Kredytobiorca, chcąc skorzystać z nowych zasad spłaty kredytu walutowego, musi jednak najpóźniej 14 dni przed datą wymagalności kolejnej raty kredytu lub datą jego przedterminowej spłaty poinformować bank na piśmie o tym, że zamierza zmienić sposób wykonywania umowy. Nowa regulacja będzie miała zastosowanie do nowych umów kredytowych, a także do umów sprzed daty wejścia nowelizacji w życie w zakresie niespłaconej części kredytu. W tym ostatnim wypadku bank będzie zobowiązany do bezpłatnej zmiany umowy w tym zakresie. W umowach kredytowych banki zobowiązane będą podawać nie tylko informacje o opłatach i prowizjach, ale także o wysokości stosowanych spreadów walutowych, tak aby klient posiadał wszelkie dane potrzebne do wyboru najkorzystniejszej oferty.
Nowe przepisy mają zapobiegać czerpaniu przez banki nienależnych zysków kosztem klientów z tytułu różnicy kupna i sprzedaży waluty (tzw. spreadów) przy obsłudze kredytów walutowych. W ubiegłym roku banki uzyskały z tego tytułu 4 mld zł zysku. Nowelizacja uderza w podstawę procederu, jaką jest "przywiązanie klienta do banku-kredytodawcy". Banki żądają mianowicie od klientów, aby nabywali walutę na poczet spłat kredytu wyłącznie w danej placówce bankowej, ale przelewali kwotę kredytu w złotych, co pozwala sprzedawać im środki walutowe po kursie wyższym niż rynkowy i zarabiać na spreadzie.
- Jeżeli zmienimy wieloletnie umowy, a mówimy o rynku, który obejmuje sto kilkadziesiąt miliardów złotych, Polska i polskie banki stracą wiarygodność w obrocie finansowym. Konsekwencje tego będą bardzo poważne - ostrzegał na posiedzeniu sejmowej Komisji Finansów Publicznych Krzysztof Pietraszkiewicz, szef Związku Banków Polskich.
- Próbujemy tu znaleźć kompromis. Nie może być dalej tak, żeby człowiek był jak chłop pańszczyźniany przywiązany do jednego banku i tylko tam musiał kupować środki walutowe - odpowiadał Sławomir Neumann (PO), przewodniczący podkomisji finansów pracującej nad projektem, sprawozdawca projektu ustawy.
Przewalutowanie to nie remedium
Komisja finansów odrzuciła poprawkę przewidującą, że kredyt walutowy we franku szwajcarskim mógłby być co pół roku przewalutowywany na złotego, euro, dolara amerykańskiego lub funta brytyjskiego za maksymalną opłatą 100 złotych. - Regulacja poziomu opłaty niczego nie rozwiązuje, bo prawdziwe koszty wynikają ze sprzedaży i zakupu waluty przez klienta w banku w ramach przewalutowania. Autorzy poprawki zapomnieli też, że oprócz opłaty pobierana jest prowizja od wymiany waluty, czyli przewalutowanie pozwoli bankom naciągnąć klientów na podwójne koszty - prowizji i spreadu pomiędzy ceną kupna i sprzedaży. Co więcej, wymiana waluty dokonywana jest za pośrednictwem złotego, tzn. frank szwajcarski zamieniany jest na złotego, a następnie złoty na dolara czy euro. To zaś oznacza podwójne koszty spreadu i podwójną stratę klienta, sięgającą, jak się szacuje, nawet do 8 proc. kredytu - ostrzega finansista Jerzy Bielewicz, szef Stowarzyszenia "Przejrzysty Rynek". Jego zdaniem, zawarty w poprawce pomysł "korytarza walutowego", czyli pasma wahań kursu, po przekroczeniu którego bank automatycznie przewalutowuje kredyt, jest na rękę wyłącznie bankom, a klientów spycha w ubezwłasnowolnienie. - W ten mechanizm wbudowany jest instrument pochodny, który zwiększa ryzyko kredytowe i koszty kredytu ponoszone przez klienta - ocenia Bielewicz.
Eksperci zwracają też uwagę, że przewalutowanie kredytu w razie wzrostu kursu waluty nie zawsze jest opłacalne dla klienta, ponieważ często nie bierze on pod uwagę różnicy oprocentowania kredytów w poszczególnych walutach, a w przypadku kredytów hipotecznych nie potrafi wyliczyć wysokości przewidywanego procentu składanego, czyli kosztów obsługi zadłużenia w perspektywie 20-30 lat.
Małgorzata Goss
Nasz Dziennik 2011-07-29

Autor: jc