Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Banki wolą likwidować

Treść

Prawo upadłościowe pozwala bankom-wierzycielom decydować o tym, czy sprzedać majątek przedsiębiorstwa, aby pokryć długi, czy też wdrożyć proces naprawczy, aby firma stopniowo spłaciła należności. W kryzysie banki szukają przede wszystkim szybkiej gotówki, więc wybierają likwidację. Pociąga to za sobą zakończenie produkcji, zwolnienie pracowników, usunięcie najemców i dzierżawców, brak zaspokojenia drobnych wierzycieli i... łańcuch dalszych upadłości.
Kryzys finansowy i spekulacje na opcjach walutowych przynoszą już pierwsze efekty w postaci upadłości przedsiębiorstw. Kilka dni temu sąd ogłosił upadłość likwidacyjną, bez możliwości zawarcia układu z wierzycielami, Krośnieńskich Hut Szkła, jednej z pięciu pierwszych polskich spółek giełdowych, do niedawna perełki na warszawskim parkiecie. Decyzja sądu była szokiem dla zarządu i załogi. Zarząd wnioskował o upadłość, ale z możliwością zawarcia układu z wierzycielami... Wniosek o upadłość złożyła dwa dni temu Galeria Centrum, własność giełdowej Vistuli. Grupa banków-wierzycieli domaga się ogłoszenia upadłości likwidacyjnej Zakładów Mięsnych "Duda Bis". Wcześniej padły Odlewnie Polskie, należąca do Rafako fabryka Elwo, na skraju upadłości znajdują się Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego, nie licząc mniejszych firm. To dopiero początek. Możemy mieć do czynienia z całą serią upadłości, a następnie likwidacji przedsiębiorstw. Sprzyja temu polskie prawo upadłościowe, które - wielokrotnie nowelizowane (czytaj: "poprawiane") - coraz wyraźniej sprawia wrażenie pisanego pod dyktando lobby bankowego.
"Postępowanie (...) należy prowadzić tak, aby roszczenia wierzycieli mogły być zaspokojone w jak najwyższym stopniu, a jeśli racjonalne względy na to pozwolą - dotychczasowe przedsiębiorstwo dłużnika zostało zachowane" - mówi art. 2 ustawy Prawo upadłościowe i naprawcze, mający charakter normy interpretacyjnej. Chodzi więc o to, aby zaspokoić wierzyciela, nie odbierając - w miarę możliwości - chleba przedsiębiorcy i jego pracownikom. Jednak dalsze przepisy ustawy przeczą tej deklaracji. Przede wszystkim przepisy na temat zgromadzenia wierzycieli (art. 44 nn.).
Sąd zwołuje wstępne zgromadzenie wierzycieli, jeżeli istnieją podstawy do ogłoszenia upadłości. Największymi wierzycielami przedsiębiorstw są zazwyczaj banki, których pozycja prawna i rynkowa jest z natury silna. Tymczasem prawo upadłościowe przyznaje zgromadzeniu banków szczególne uprawnienia, a mianowicie może ono zdecydować o sprawie najistotniejszej z punktu widzenia upadłego przedsiębiorstwa, czyli w jaki sposób dalej prowadzić postępowanie upadłościowe: dążyć do likwidacji firmy czy też do zawarcia układu i procesów naprawczych. Zgromadzenie banków ma też wpływ na to, kto zostanie syndykiem masy upadłościowej. Sąd ma jedynie obowiązek prowadzić postępowanie zgodnie z uchwałą zgromadzenia, chyba że byłaby ona sprzeczna z prawem.
- Przepisy te są przejawem uprzywilejowanej pozycji banków. Można byłoby się bez nich obejść - twierdzi anonimowo jeden z prawników z Uniwersytetu Warszawskiego specjalizujący się w tej dziedzinie. - Te regulacje uznawane są przez wielu prawników za zbyt ostre z punktu widzenia obrotu gospodarczego... - dodaje.
W praktyce banki skwapliwie korzystają ze swojej pozycji i niszczą przedsiębiorstwa, np. wypowiadając umowę kredytową. Bywa że w tle rozgrywa się brutalna walka o rynek, a osoby powiązane personalnie lub kapitałowo z bankiem tą drogą pozbywają się konkurencji. - Jeśli dodać do tego przepisy o bankowym tytule egzekucyjnym, które pozwalają bankowi zająć konta dłużnika praktycznie bez jego wiedzy - to widać, że konstruowano te przepisy pod wpływem lobby bankowego - zauważa Jerzy Bielewicz, wiceprezes Stowarzyszenia "Przejrzysty Rynek". Zdaniem dr. Andrzeja Janiaka z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz Rafała Sury z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, obecność w polskim prawie rozwiązań niespotykanych w Unii Europejskiej wynika stąd, że lobby bankowe wywiera silny wpływ na polskie ustawodawstwo.
Krytycznie zapatrują się na regulacje dotyczące upadłości naukowcy ze Szkoły Głównej Handlowej. "Upadłość nie może być działaniem celowym, prowadzącym do uwłaszczenia się 'na trupie', a praktykom takim sprzyja prawo upadłościowe i naprawcze, które nie gwarantuje przejrzystości i sprawności procedur upadłościowych oraz sprawia, że procesy naprawcze stanowią znikomy odsetek upadłości" - to jedna z tez referatu prof. dr hab. Elżbiety Mączyńskiej, kierownika Katedry Zarządzania Finansami Przedsiębiorstw SGH.
Te negatywne zjawiska pogłębia jeszcze bardziej niekompetencja, a często - nieetyczne działanie syndyków. - Jako praktyk potwierdzam, że większość upadłości przekształca się w upadłość likwidacyjną - mówi mecenas Piotr Zimmerman z Kancelarii Wardyński i Wspólnicy, były sędzia prowadzący postępowania upadłościowe. - W aktualnych przepisach nie ma mocnej preferencji na rzecz układu z wierzycielami, odpowiedniej na czasy kryzysowe - przyznaje, ale zastrzega, że nie za wszystko należy winić przepisy. - Część odpowiedzialności ponoszą sami przedsiębiorcy, którzy za późno występują o upadłość i zawarcie układu z wierzycielami. Taki krok powinni podjąć wówczas, gdy sytuacja firmy jest jeszcze na tyle dobra, iż pozwala na zawarcie układu - stwierdza.
Firmy pod młotek
- Jestem zbulwersowany ogłoszeniem upadłości "Krosna". Upadłość likwidacyjną orzeka się, gdy firma nie generuje pieniędzy - mówi Jerzy Bielewicz. "Krosno", owszem, przynosiło straty, lecz nie były to straty na działalności bieżącej przedsiębiorstwa, którego 50 proc. produkcji trafia na eksport, lecz z tytułu wystawionych opcji walutowych.
"Planowany w najbliższym okresie wzrost sprzedaży wynika z rosnącej liczby zamówień. Stan niewypłacalności powstał ze względu na nadzwyczajne okoliczności spowodowane gwałtownym i nieprzewidywalnym wzrostem kursu euro do złotego. Umowy opcji walutowych, które w założeniu miały zabezpieczać ryzyko zmian kursu złotego do innych walut, faktycznie naraziły spółkę na duże ryzyko oraz straty" - napisano w komunikacie "Krosna". Zarząd złożył wniosek o upadłość z możliwością układu z wierzycielami. Sąd, po wysłuchaniu biegłego, orzekł... likwidację. Wierzycielami Krosna są Bank BPH, Bank Handlowy, Bank Millennium, Fortis Bank Polska, PKO BP i Pekao SA.
Według dr. Cezarego Mecha, firmy zdolne generować dodatnie przepływy finansowe, posiadające rynki, wykwalifikowaną kadrę, know-how, które jednak przynoszą straty wskutek nadmiernego zadłużenia czy opcji - nie powinny być likwidowane, lecz przejmowane przez wierzycieli i restrukturyzowane. W przeciwnym razie kryzys spustoszy naszą gospodarkę. Banki jednak wolą szybko odzyskać gotówkę, sprzedając masę upadłościową, niż reanimować zadłużone przedsiębiorstwa. I w świetle polskiego prawa upadłościowego mogą to czynić bez przeszkód, będąc faktycznymi "panami postępowania". - Pomiędzy interesem banków a interesem społecznym zachodzi sprzeczność. Można zaspokoić wierzycieli, sprzedając majątek przedsiębiorstwa na prawo i lewo, ale można też wydzielić jego zdrowe części i sprzedawać je osobno jako podmioty gospodarcze. Ta druga metoda pozwala zachować dochodowe segmenty produkcji i miejsca pracy, ale wymaga czasu, a banki nie chcą czekać - wyjaśnia Bielewicz.
- O kolejności zaspokojenia wierzycieli decyduje to, czy wierzyciel zabezpieczył wierzytelność hipoteką lub zastawem. Banki dbają o to, aby mieć zabezpieczenie, toteż ich należności spłacane są przed wierzytelnościami zwykłych dostawców - wyjaśnia mecenas Zimmerman. - Dlatego też regułą jest, że banki, będąc pewne odzyskania pieniędzy, są zainteresowane w likwidacji przedsiębiorstwa i sprzedaży masy upadłościowej, natomiast dostawcy, którzy nie mogą liczyć na zaspokojenie ze sprzedaży, preferują zawarcie układu, licząc na spłatę wierzytelności z zysków przedsiębiorstwa - dodaje.
Upadłościowe domino?
Upadłość dużego przedsiębiorstwa może, w świetle polskich przepisów, spowodować prawdziwe domino. Dzieje się tak wtedy, gdy część jego nieruchomości została oddana w dzierżawę lub najem innym firmom. Syndyk masy upadłościowej, na żądanie sędziego-komisarza, może z wyprzedzeniem 6-miesięcznym wypowiedzieć umowę najmu lub dzierżawy nieruchomości upadłego, nawet wtedy, gdy najemca miał zagwarantowane w umowie wieloletnie korzystanie z nich. Kondycja takiej "firmy trzeciej" nie ma dla sprawy znaczenia, choćby była kwitnąca. Ważne, że jej obecność "utrudnia likwidację masy upadłościowej". W praktyce oznacza to, iż płaci ona zbyt niski czynsz.
- Zgromadzenie banków-wierzycieli może wszystkich dzierżawców wyrzucić i sprzedać ziemię oraz budynki - podkreśla Bielewicz. Ustawa przyznaje prawo do odszkodowania za rozwiązanie umowy i prawo do zwrotu poczynionych nakładów, ale - żeby je uzyskać - przedsiębiorca musi ustawić się w kolejce wierzycieli. Zanim dopnie swego - jego firma upadnie. Pierwszeństwo mają wierzytelności zabezpieczone hipoteką.
Z negatywną oceną tych regulacji nie zgadza się mecenas Zimmerman. - Najczęściej są to umowy wieloletnie, zawarte na niekorzystnych warunkach dla upadłego, a więc działające na niekorzyść wierzycieli - wyjaśnia Zimmerman. - Jeżeli najemca czy dzierżawca płaci rynkowe stawki czynszu, syndyk takich umów nie wypowie, ponieważ są one źródłem zysku dla potencjalnego nabywcy nieruchomości i podnoszą jej wartość. W razie gdyby jednak doszło do wypowiedzenia - ustawa przyznaje najemcy/dzierżawcy środki odwoławcze, a więc decyzja ta podlega sądowej kontroli - wyjaśnia. Jego zdaniem, to, jak wspomniane przepisy zostaną wykorzystane, zależy w głównej mierze od rozsądku syndyka.
Małgorzata Goss
"Nasz Dziennik" 2009-04-07

Autor: wa