Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Atak na polski konwój w Iraku

Treść

Polskie władze dostarczą wszelkiej niezbędnej pomocy rodzinie zabitego w Iraku oficera BOR - zapewnił wczoraj premier Jarosław Kaczyński. Tragiczne wydarzenie w Bagdadzie wywołało w Polsce falę pytań - zarówno o szczegółowy kontekst zajścia, jak i sens naszej obecności w Iraku. Czy zamach na polski konwój, w którym zginął oficer BOR, a ranny został polski ambasador w Iraku gen. Edward Pietrzyk, wymierzony był w Polaków, czy może byli oni przypadkowymi ofiarami? Dlaczego polska ambasada nie mieści się w tzw. zielonej strefie, gdzie usytuowana jest większość ambasad, i która z tego względu jest najbardziej strzeżonym obszarem w Bagdadzie? Czy nie czas na podjęcie decyzji w sprawie terminu wycofywania naszych wojsk z Bagdadu? - Jeśli chodzi o to, czy był celowy zamach, czy przypadkowy - jesteśmy w kontakcie z władzami Iraku i czekamy na zakończenie stosownych procedur - oświadczyła na specjalnie zwołanej konferencji minister spraw zagranicznych Anna Fotyga. Śledztwo w tej sprawie prowadzi obecnie iracka policja, dochodzenie zapowiedzieli również rzecznicy MSZ i MSWiA. Atak stał się przyczynkiem do wieloaspektowych spekulacji. Pojawiają się pytania o gwarancje bezpieczeństwa w Iraku czy powiązania zamachu na konwój z nadchodzącymi wyborami w Polsce. Byli należycie ubezpieczani Przedstawiciele polskich władz nie mają wątpliwości, że zachowano wszystkie zasady bezpieczeństwa - wszelkie wymogi, nawet jeśli okazały się nieskuteczne, były spełnione. Szaniawski podkreśla, że ambasada jest strzeżona i monitorowana - używa się specjalnych, opancerzonych, 10-tonowych pojazdów, ambasadorowi towarzyszyła 8-osobowa ochrona. Również szefowa polskiego MSZ Anna Fotyga zapewniła, że ochrona ambasadora była właściwa. Premier nie miał pełnej wiedzy Jarosław Kaczyński przypomniał, że polska siedziba dyplomatyczna już jakiś czas temu - dzięki interwencji polskich władz - została przeniesiona do tzw. zielonej strefy. Jak się później okazało, przeniesienie to nie zostało jednak wciąż sfinalizowane, a premier nie miał na ten temat pełnej wiedzy. - W wyniku działań dyplomatycznych udało nam się pozyskać nieruchomości, co wbrew pozorom było bardzo trudnym przedsięwzięciem - wyjaśniła minister Fotyga. - Planujemy przeznaczyć jeszcze dwa miesiące na działania adaptacyjne - dodała. Wszyscy przedstawiciele władz zgodnie twierdzą, że całkowitego bezpieczeństwa w Iraku nie da się zapewnić i pewne ryzyko jest nieuniknione. Zwrócił uwagę, że atak nie miał miejsca na terenie ambasady, tylko na ulicy. - Nie jest możliwe ograniczenie swojej obecności do rezydencji ani posiadanie pełnej kontroli nad dużym miastem, którego mieszkańcy prowadzą normalne życie - stwierdził generał Roman Polko. - Trudno zamknąć ruch uliczny, przeszukiwać każdą osobę i samochód, oglądać każdy kamień. Totalna kontrola sparaliżowałaby zupełnie wszelkie działania - dodał. Czy miejsce naszych żołnierzy jest w Iraku? Osobnym rozdziałem spekulacji stała się kwestia obecności Polski w Iraku w ogóle. Jest to szansa na pojawienie się w kampanii wyborczej merytorycznego dyskursu na temat polityki zagranicznej, o ile nie zostanie to wykorzystane do brutalnej politycznej walki z rządem PiS. Ugrupowania określiły swoje stanowiska. Premier stanowczo opowiedział się za kontynuacją wcześniej przyjętej linii. - W dzisiejszym świecie terroryzm jest największym globalnym problemem. A cofanie się przed terrorystami jest najgorszym rozwiązaniem - powiedział. I dodał, że zamach na ambasadę Polski w Iraku mógłby mieć miejsce, nawet gdyby nie było tam polskich wojsk, gdyż Polska posiadałaby prawdopodobnie stosunki dyplomatyczne z Irakiem. Liberałowie i lewica zgodnie opowiedzieli się za wycofaniem wojsk z Iraku. - Polska powinna wypełnić wszystkie swoje zobowiązania międzynarodowe, ale też nie podejmować nowych zobowiązań w Iraku - skomentował kwestię Bronisław Komorowski (PO). Małgorzata Lebiediuk "Nasz Dziennik" 2007-10-04

Autor: wa