Areszty mniej pochopne
Treść
Jak dowiedział się wczoraj "Nasz Dziennik", szef Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu Robert Hernand rozważa możliwość zwrócenia się do Prokuratury Krajowej z wnioskiem o wyznaczenie innej niż wrocławska prokuratury, która poprowadzi dalej sprawę "Bestcomu". - Sprawa "Bestcomu" jest bulwersująca i budzi wiele wątpliwości. Aresztowanie przed rokiem właścicieli i zarazem prezesów tej firmy, jak również okoliczności upadku przedsiębiorstwa w kontekście działań wrocławskiej prokuratury powinny zostać dokładnie zbadane - uważa poseł Zbigniew Girzyński, sekretarz Klubu Parlamentarnego PiS. Girzyński nie jest jedynym parlamentarzystą, którego niepokoją działania wrocławskiego wymiaru sprawiedliwości w ujawnionej i szeroko opisywanej przez "Nasz Dziennik" sprawie aresztowania - dokładnie przed rokiem - prezesów poznańskiej firmy branży komputerowej "Bestcom": Jacka Karabana i Roberta Nowaka. Liczne uchybienia w działaniach wrocławskiej prokuratury wskazywał również rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski, który wystąpił w tej sprawie do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Posłowie PO przygotowali natomiast projekt ustawy zmieniającej zasady stosowania aresztów tymczasowych, tak by takie sankcje nie zagrażały funkcjonowaniu polskich przedsiębiorstw. - Wystarczy przypomnieć sprawę Romana Kluski. Niepokoi także długotrwałość stosowania tymczasowych aresztowań, która może wskazywać na niewłaściwy czy opieszały sposób prowadzenia postępowań przygotowawczych i sądowych. Jako przykład może posłużyć komentowana ostatnio szeroko w prasie sprawa wielomiesięcznego stosowania tymczasowego aresztowana wobec prezesów firmy komputerowej "Bestcom" - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" poseł Adam Szejnfeld (PO), wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Gospodarki. Prawo czy bezprawie? A kulisy aresztowania prezesów "Bestcomu", co zgodnie przyznają posłowie zaangażowani w wyjaśnienie całej sprawy, rzeczywiście budzą wiele wątpliwości. Przypomnijmy: prezesów poznańskiego "Bestcomu" - Jacka Karabana i Roberta Nowaka, zatrzymano 6 czerwca ub.r. pod pretekstem udziału w "zorganizowanej grupie przestępczej" i "prania brudnych pieniędzy". W celi wrocławskiego aresztu przesiedzieli osiem miesięcy. Jeden z prezesów w trakcie śledztwa nakłaniany był do przyznania się "do czegokolwiek", grożono mu, że "jeśli się nie przyzna", to aresztowana zostanie jego narzeczona. Tak też zresztą mogło się stać - prowadząca samotnie przez wiele miesięcy heroiczną walkę o wolność dla obu mężczyzn Agnieszka Awdziejczyk została zatrzymana na polecenie prokuratora Roberta Mielczarka w dniu, w którym... na kategoryczny nakaz Prokuratury Krajowej obaj prezesi "Bestcomu" opuszczali wrocławski areszt śledczy. Jak ustaliliśmy, miała zostać tymczasowo aresztowana. - Dla mnie nie ulega wątpliwości, że były to szykany, być może chodziło o zemstę na tej młodej kobiecie, że podjęła walkę o uwolnienie narzeczonego, nakłoniła parlamentarzystów do zajęcia się sprawą - mówił poseł Tomasz Górski (PiS). Do aresztowania jednak ostatecznie nie doszło; co więcej - po ośmiu miesiącach przebywania w celi obaj prezesi "Bestcomu" na polecenie Prokuratury Krajowej zostali zwolnieni. Analiza działań wrocławskiej prokuratury przeprowadzona w styczniu przez Biuro ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej wykazała, że areszt wobec właścicieli "Bestcomu" był bezpodstawny i przedwczesny - wrocławscy prokuratorzy nie zebrali żadnych dowodów, które usprawiedliwiałyby stosowanie takiej sankcji, a śledztwo roiło się od błędów: mimo aresztowania prezesów firmy nie przeprowadzono wówczas podstawowych czynności śledczych, ponadto wrocławska prokuratura nie potrafiła i nawet nie próbowała zdobyć dowodów potwierdzających fakt istnienia rzekomej zorganizowanej grupy przestępczej. Wątpliwości co do kulis całej sprawy zostały do dziś. - Uważam, że ta kwestia powinna trafić na posiedzenie Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Byłby to precedens - komisja nie zajmuje się indywidualnymi przypadkami, jednak wątpliwości jest tak dużo, że powinny zostać dogłębnie wyjaśnione, by takie sprawy nie zdarzały się w przyszłości - uważa poseł Julia Pitera (PO). Do dziś, mimo że od aresztowania Roberta Nowaka i Jacka Karabana minął równo rok (obaj mężczyźni są już na wolności), wrocławska prokuratura nie skierowała przeciwko nim aktu oskarżenia do sądu. Jedyny wymierny efekt działań wrocławskiej prokuratury to upadłość wielkiego przedsiębiorstwa. - W sytuacji, w której brak jest powodów do stosowania aresztowania, a spowodowało ono upadek firmy, prokuratura powinna ponieść konsekwencje - mówi wrocławski poseł Bogdan Zdrojewski, przewodniczący klubu parlamentarnego PO. Skończyć z dowolnością Przypadków, gdy działania prokuratury i areszt tymczasowy doprowadziły do upadku firmy, jest jednak więcej. Wystarczy wspomnieć chociażby o głośnej sprawie wrocławskiej firmy JTT Computer, która upadła... również w wyniku działań wrocławskiej prokuratury i tamtejszego urzędu skarbowego. Takim sytuacjom ma zapobiegać przygotowany przez Platformę Obywatelską projekt ustawy o zmianie ustawy Kodeks Postępowania Karnego. W uzasadnieniu projektu posłowie PO powołują się właśnie na opisywaną przez nas sprawę "Bestcomu". - W dużej mierze niepotrzebne stosowanie przepisów o tymczasowym aresztowaniu dotyka przedsiębiorców ze względu na nie zawsze kompetentne prowadzenie przez prokuratury skomplikowanych spraw gospodarczych. Można ostatnio zaobserwować powrót starej praktyki stosowania tymczasowego aresztowania w celu wymuszenia zeznań lub uzyskania samooskarżenia - komentuje poseł Adam Szejnfeld. Platforma chce, by przed zastosowaniem aresztu tymczasowego jako środka zapobiegawczego sąd lub prokuratura przesłuchiwała osobę podejrzaną. Do tej pory najczęściej sąd ograniczał się do "przyklepania" wniosku prokuratury. Zmiany, które przewiduje projekt ustawy, ściśle określają termin, w którym sąd musiałby rozpatrzyć zażalenie na zastosowanie aresztu - miałby to być czas nie dłuższy niż 7 dni. Tymczasowe aresztowanie nie mogłoby również być stosowane, w przypadku gdy kara za ewentualne przestępstwo nie przekraczałaby 3 lat pozbawienia wolności. Sąd musiałby również niezwłocznie zawiadamiać organizację lub przedsiębiorstwo o zatrzymaniu osoby pełniącej w nim kierownicze stanowisko. - Niekorzystna dla funkcjonowania przedsiębiorstw jest sytuacja, w której brak jest jakiejkolwiek informacji o zastosowaniu tymczasowego aresztowania wobec osób zarządzających. Przedłużający się stan, w którym dany przedsiębiorca nie jest w stanie w sposób prawidłowy prowadzić działalności, może spowodować powstanie poważnych strat, a w skrajnych przypadkach nawet doprowadzić do upadłości - tłumaczy Adam Szejnfeld. Politycy Platformy zastrzegają, że celem proponowanych w projekcie ustawy zmian nie jest doprowadzenie do całkowitej rezygnacji ze stosowania aresztów tymczasowych, ale rozważniejsze i oszczędniejsze ich stosowanie, zwłaszcza w przypadkach, gdy taki areszt może zagrozić funkcjonowaniu firmy lub instytucji. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2007-06-06
Autor: wa