Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Apel Włodzimierza Olewnika

Treść

Szanowni Państwo! Od siedmiu lat prowadzę walkę o wyjaśnienie prawdy o uprowadzeniu i zamordowaniu mojego Syna w niespotykanych w tych czasach okolicznościach. Podejrzewam, że w uprowadzenie zamieszane są osoby związane z organami wymiaru sprawiedliwości, a być może organami władzy państwowej w Polsce. Świadczy o tym między innymi zachowanie prokuratora krajowego Marka Staszaka w programie "Teraz My" emitowanym w dniu 29.09.2008 r., w stosunku do mojej córki Danuty, jak i do mnie oraz późniejsze jego wypowiedzi w mediach, w których kłamie, że naruszyłem nietykalność cielesną prokuratora. Ponadto w audycji RMF FM w dniu 7.10.2008 r. podawana była informacja uzyskana od prokuratury, że Włodzimierz Olewnik nie uniknie sankcji za naruszenie nietykalności cielesnej prokuratora oraz że winny być "wzięte pod lupę" dotychczasowe interesy firmy "Olewnik". Uważam to za zastraszanie mnie, jak również za pastwienie się i maltretowanie psychiczne. Ponadto trudności, jakie stwarza prokurator Staszak w odtajnieniu akt sprawy, powodują - moim zdaniem - podejrzenie, że mataczy i ukrywa dowody. Pragnę nadmienić, że w czasie prowadzenia śledztwa po uprowadzeniu śp. Krzysztofa prokurator krajowy Marek Staszak pełnił funkcję zastępcy Prokuratora Krajowego i - jak sądzę - sprawę znał. Z tego właśnie powodu zwracam się z ogromną prośbą o wsparcie mnie w walce o praworządność w Polsce nie tylko w moim przypadku, ale i podobnych, których są setki, a może i tysiące, a szczególnie w tych, które mogą zdarzyć się w przyszłości, czyli w walce o bezpieczeństwo i praworządność dla przyszłych pokoleń. Szanowni politycy oraz obrońcy praw człowieka! To, co wydarzyło się w dniu 10 września 2008 r. w Prokuraturze Krajowej w Gdańsku, kiedy to dostałem przyzwolenie na wgląd do utajnionych akt w sprawie uprowadzenia i zamordowania mojego syna Krzysztofa, przekracza wszelkie granice postępowania z człowiekiem i uszanowania jego godności. W aktach tych znalazłem to, co podejrzewałem od samego początku, tj. obraz przyzwolenia organów ścigania na mord mojego Syna i obraz kompletnego braku zainteresowania tych organów zapobieżeniu śmierci Krzysztofa. Byłem tym wstrząśnięty i zrozpaczony. Przecież jestem ojcem Krzysztofa! Prokurator swym zachowaniem i postawą spowodował moją niekontrolowaną reakcję. Zbliżyłem się do niego i wykrzyknąłem: "Czy wie Pan, co Pan mówi!?". Incydent ten miał miejsce w chwili, gdy prosiłem Pana prokuratora o wyjaśnienie rażącej kwestii zawartej w jednym z dokumentów. Niezależnie od moich przeżyć, przepraszam za to zachowanie. Jednakże prokurator rangi krajowej - jako profesjonalista - powinien przewidzieć, które elementy akt mogą wstrząsnąć i jak przygotować na to osobę bezpośrednio zainteresowaną sprawą. Przecież w podobnych sytuacjach nieraz dochodziło do incydentów, a nawet tragedii. Prokurator wolał jednak przyjąć postawę lekceważącą i prowokującą. I co w moim przypadku czynią funkcjonariusze prokuratury? Mają okazję zamienić ofiarę w kata poprzez publiczne ogłoszenie, że Olewnik pobił prokuratora! To daje im kolejny pretekst do stawiania zarzutu po nieudanych próbach wmanipulowania córki Danuty i moich dwóch zięciów w czyn uprowadzenia Krzysztofa i postawienia im zarzutów oraz twierdzenia, że rodzina jest winna tego, co się stało. Muszę w tej chwili stwierdzić, że jestem wielkim przegranym, bowiem straciłem syna, oraz że będę jeszcze większym przegranym, jeśli nie będę dociekał prawdy, której odkrycie będzie możliwe tylko wtedy, gdy przyjdą mi z pomocą ludzie mający wpływ na praworządność i wymiar sprawiedliwości w Polsce. Wobec powyższego apeluję o pomoc! Włodzimierz Olewnik "Nasz Dziennik" 2008-10-22

Autor: wa