Przejdź do treści
Przejdź do stopki

(Anty)koncepcyjny uwiąd

Treść

W powszechnej świadomości społecznej osoby nagabujące kobiety po zmierzchu w miejskich parkach z dawien dawna miały jednoznaczne konotacje. I słusznie. Ale za sprawą lumpenpolityki wszystko się zmienia. Synteza mało hesperyjskiej perspektywy braku poselskich apanaży i kompulsywnej potrzeby dostarczenia wyborcom coraz silniejszych dawek emocji obnażyła uwiąd koncepcji oferencyjnej niektórych kandydatów. Weźmy na ten przykład Piotra Gadzinowskiego z SLD. Poseł in spe potraktował stan własnej anihilacji pomysłowej dosłownie. I razem ze swoimi ulotkami wyborczymi rozdaje prezerwatywy.

(Anty)koncepcyjny, ba, wręcz stręczycielski motyw kampanii Gadzinowskiego dał się mocno we znaki późnoniedzielnym spacerowiczom najpiękniejszego parku prawobrzeżnej Warszawy, znanego jako "Skaryszak". Ubiegający się o mandat posła na Sejm Najjaśniejszej Rzeczypospolitej kandydat, w przeszłości odznaczony medalem "Zasłużony dla kultury polskiej Gloria Artis", paradował pachnącymi zbutwiałym listowiem i rozkładającymi się kasztanami alejami z koszem wyładowanym prezerwatywami, nagabując napotkane po drodze osoby pytaniem: "Chwila relaksu?". W ten sposób, oprócz ulotki reklamowej, próbował wciskać zaskoczonym delikwentom kawałek lateksu. Silnie rozwinięty instynkt samozachowawczy kazał mu omijać szerokim łukiem samotnych mężczyzn. Zapewne ze względu na obawę frenetycznej "homofobicznej" nadreaktywności któregoś z krewkich mieszkańców okolic ulicy Ząbkowskiej, noszącego zamiast smartfonu nóż sprężynowy. Ofiarą lumpowskiej kampanii Gadzinowskiego padały więc najczęściej kobiety.
Kandydat na posła nie przewidział tylko jednego. Że spontaniczne akcje starszego pana z koszykiem prezerwatyw pod pachą mogą wywołać jeszcze bardziej spontaniczne reakcje. Jedni się pukali w głowę, inni chichotali, większość omijała go obojętnie. Nieoczekiwany zwrot akcji nastąpił w chwili, gdy uśpiona łagodną reakcją publiki na plastikowy happening czujność Gadzinowskiego nie ostrzegła go w porę przed próbą zaczepki przemierzającej szybkim krokiem parkowe dróżki (nigdy nie zaczepiaj spieszącego się!) młodej kobiety. "Chwila relaksu?" - zagaił poseł, wyciągając rękę z prezerwatywą. "Z panem? To musiałby pan ten produkt założyć na głowę" - wypaliła najwyraźniej szykująca się już do siłowego rozwiązania problemu dziewczyna. "Adonisem to pan nie jesteś" - rzuciła na odchodne. Świadkowie tej scenki rodzajowej pokładali się ze śmiechu, gdy zbity z tropu i skonfundowany kandydat spiesznym krokiem opuszczał miejsce swojej sromoty. Tym bardziej że do zajęcia się jego stręczycielskim biznesem szykował się właśnie pilnujący porządku w parku silny i uzbrojony patrol policyjny, któremu poskarżyła się zaczepiona, a oficerowie bardzo poważnie potraktowali prośbę o interwencję w sprawie "Pana Chwila Relaksu". Morał z tego taki: lumpenkampania nie popłaca.
Katarzyna Orłowska-Popławska

Nasz Dziennik Wtorek, 27 września 2011, Nr 225 (4156)

Autor: au