Amnestia maturalna Romana Giertycha
Treść
Minister edukacji "z pokorą" przyjął orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego. Premier Jarosław Kaczyński nie ukrywa "pewnego zaskoczenia". Amnestia maturalna została wprowadzona nielegalnie, ale wydane na jej podstawie świadectwa maturalne są ważne i umożliwiają ubieganie się o miejsce na studiach. Z takiej amnestii będą mogli skorzystać tegoroczni maturzyści. Wprawdzie zasady tegorocznego egzaminu dojrzałości też zmieniono nielegalnie, ale i one będą obowiązywać. Wczoraj Trybunał Konstytucyjny orzekł, że rozporządzenie ministra edukacji narodowej z 8 września 2006 r. jest niezgodne z konstytucją. W tym rozporządzeniu minister Roman Giertych wprowadził amnestię maturalną, czyli umożliwił otrzymanie świadectwa maturalnego tym, którzy nie zdali jednego przedmiotu. W tym samym dokumencie minister ograniczył możliwość zdawania matury tylko do jednego poziomu (albo podstawowy, albo rozszerzony), podczas gdy poprzednio maturzysta miał obowiązek zdawania egzaminu na poziomie podstawowym i mógł dodatkowo wybrać poziom rozszerzony. Wprowadzenie tych zmian, a właściwie sposób, w jaki to zrobiono, trybunał uznał za niezgodny z konstytucją. Minister edukacji nie miał bowiem prawa zmienić warunków oceniania egzaminu maturalnego, bo nie miał do tego ustawowego upoważnienia, natomiast zmiana zasad egzaminowania powinna być wprowadzana odpowiednio wcześnie, a nie na 8 miesięcy przed egzaminem. Uzasadniając orzeczenie, sędzia Ewa Łętowska stwierdziła, że Ministerstwo Edukacji Narodowej powinno likwidować rzeczywiste bariery edukacyjne, a nie obniżać wymagania przy ocenianiu, bo to równanie w dół. Orzeczenie trybunału zacznie obowiązywać dopiero za rok. W tym czasie resort edukacji powinien poprawić przepisy i zminimalizować skutki swoich nielegalnych działań. Sędzia Łętowska podkreśliła, że zminimalizowanie szkód należy do ministerstwa, bo zdecydowało się na wprowadzenie zmian, choć pojawiały się poważne wątpliwości co do ich zgodności z prawem. Wczorajszy wyrok oznacza, że tegoroczna matura będzie się odbywać na zasadach ustalonych przez ministra Giertycha. Maturzyści będą musieli wybrać, czy chcą zdawać maturę na podstawowym czy też na rozszerzonym poziomie. Za to ci, którzy obleją jeden przedmiot, i tak zdadzą maturę, i otrzymają świadectwo otwierające drogę na studia. Sędzia Ewa Łętowska przyznała, że intencją wprowadzenia rocznego odroczenia obowiązywania wyroku trybunału jest to, by nie było kolejnego zamieszania związanego ze zmianami zasad egzaminu maturalnego. Podczas rozprawy przedstawiciel Centralnej Komisji Egzaminacyjnej argumentował m.in., że natychmiastowe uchylenie ministerialnego rozporządzenia wymagałoby przesunięcia tegorocznej matury o co najmniej 2 miesiące, opóźnione byłoby także wydanie świadectw, co z kolei utrudniłoby rekrutację na studia. *** - Wyrok Trybunału Konstytucyjnego nie prowadzi do unieważnienia świadectw maturalnych - podkreśliła Ewa Łętowska. Przyznała jednak, że taki dokument nie jest wart tyle samo, co świadectwo wydane bez amnestii. Jej zdaniem maturzystów po amnestii skłonne będą przyjmować mniej renomowane uczelnie, chcące poprawić swoją sytuację ekonomiczną. A to oznacza, że świadectwo maturalne uzyskane na mocy amnestii będzie traktowane gorzej. - Jeśli na naszej uczelni na jedno miejsce przypada 5,5 kandydata, to ani amnestia maturalna, ani orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego nie ma większego znaczenia - powiedział nam prof. Karol Musioł, rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Jeśli ktoś straci punkty na jednym przedmiocie, ma niewielkie szanse w tak dużej konkurencji. Prof. Musioł przyznał, że trudno sobie wyobrazić, by np. na filologii polskiej studiował maturzysta, który oblał maturę z polskiego, a świetnie zdał ją z innych przedmiotów (maturalna amnestia to umożliwia). Wiele uczelni zamierza bronić się przed taką sytuacją. Niektóre już wprowadziły do zasad rekrutacji zapis, że z każdego przedmiotu zdawanego na maturze trzeba uzyskać co najmniej 30 proc. punktów, a to oznacza wykluczenie z grona kandydatów maturzystów po amnestii. Senat UJ zajmie się sprawą rekrutacji 31 stycznia. Rektor nie chce jednak dziś mówić, jakie decyzje zostaną podjęte. Jego zdaniem byłoby to sugerowanie, w jakim kierunku ma pójść dyskusja. GRZEGORZ SKOWRON "Dziennik Polski" 2007-01-17
Autor: wa