ABW przyjrzy się JP Morgan
Treść
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego bada, czy głośny incydent na warszawskiej giełdzie z 12 listopada br., określony przez media "cudem na fixingu" - był celową manipulacją rynkiem finansowym ze strony banku inwestycyjnego JP Morgan. Chodzi o złożone podczas dogrywki, tuż przed zamknięciem notowań, duże zlecenie na zakup akcji, które o blisko 5 punktów procentowych podbiło WIG 20 i spowodowało, że kursy niektórych dużych spółek - na przekór spadkowemu trendowi - podskoczyły o kilkanaście punktów procentowych. Zlecenie, które zatrzęsło giełdą, opiewało na 130 mln zł, a złożone zostało przez młodego pracownika JP Morgan Securities. Pojawiły się spekulacje, iż operacja banku JP Morgan powodująca podbicie kursów akcji na zamknięciu (po której musiał nieuchronnie nastąpić duży spadek notowań) mogła wiązać się z perspektywą dużych zysków na kontraktach terminowych. Kluczową sprawą dla ABW będzie zatem sprawdzenie, czy JP Morgan skorzystał na tej operacji w związku z zajęciem wcześniej korzystnych pozycji na rynku terminowym. Bank utrzymuje, że incydent był tylko "niekorzystnym zbiegiem okoliczności", a jego pracownik, działając pod presją wydarzeń, musiał podjąć decyzję w ciągu kilku sekund. Jak poinformował rzecznik Warszawskiej Prokuratury Okręgowej prokurator Mateusz Martyniuk, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, na wniosek prokuratury, wszczęła dochodzenie w sprawie głośnego incydentu z 12 listopada br. na Giełdzie Papierów Wartościowych. - Postępowanie toczy się w kierunku art. 183 ust. 1 ustawy o obrocie instrumentami finansowymi i ma wyjaśnić, czy doszło do popełnienia przestępstwa manipulacji instrumentem finansowym - wyjaśnił prokurator Martyniuk. ABW, która prowadzi dochodzenie pod nadzorem prokuratury, ma za zadanie zgromadzić pełną dokumentację oraz przeprowadzić przesłuchania świadków. Niewykluczone, że konieczna będzie ekspertyza biegłego. Rzecznik zaznaczył, iż sprawa jest poważna. Decyzja o zleceniu dochodzenia Agencji zapadła 5 grudnia. Zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa manipulacji złożyła Komisja Nadzoru Finansowego. Ustawa o obrocie instrumentami finansowymi zawiera wyraźny zakaz manipulacji takimi instrumentami. Przestępstwo takie zagrożone jest grzywną do 5 mln zł lub karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Obie kary mogą być nałożone łącznie. Za manipulację ustawą uznaje m.in. składanie zleceń lub zawieranie transakcji wprowadzających w błąd co do rzeczywistego popytu, podaży lub ceny instrumentu finansowego lub też nienaturalne ustalenie ceny takiego instrumentu, chyba że powody tych działań były usprawiedliwione, a także - nabywanie lub zbywanie instrumentów finansowych na zakończenie notowań powodujące wprowadzenie w błąd innych inwestorów podejmujących czynności na podstawie ceny ustalonej na tym etapie. Władze Giełdy Papierów Wartościowych w komunikacie wydanym po incydencie wyjaśniły, że nie są w stanie jednoznacznie stwierdzić, iż doszło do manipulacji, ponieważ efekt podbicia mógł być także wynikiem niskiej płynności GPW, która sprawiła, że rynek nie zareagował zwiększoną sprzedażą na duże zlecenie kupna. Incydent z 12 listopada nie jest jedynym dziełem JP Morgan, które rodzi podejrzenia o manipulowanie rynkiem. Z krytyką ekspertów w ostatnich tygodniach spotkały się kolejne prognozy JP Morgan na temat złotówki, oceniane przez finansistów jako wzajemnie sprzeczne. W październiku br. analitycy tego banku przekonywali, że złoty będzie podlegał silnej presji na osłabienie, tymczasem obecnie utrzymują, że przez cały 2009 r. będzie się wzmacniał, i to pomimo słabych perspektyw wzrostu gospodarczego, który oceniają na 1,5 proc. PKB. Małgorzata Goss "Nasz Dziennik" 2008-12-13
Autor: wa