Przejdź do treści
Przejdź do stopki

300 zł nie dla strażaka

Treść

Odrębny system emerytalny służb mundurowych zostanie zachowany. Prawo do niego mają wszyscy funkcjonariusze i żołnierze, którzy są obecnie w służbie - to najważniejsze ustalenia wczorajszych rozmów strony rządowej ze związkowcami reprezentującymi służby mundurowe.
W pierwszym po wyborach spotkaniu związkowo-rządowego zespołu w sprawie reformy systemu emerytalnego służb mundurowych ze strony rządowej uczestniczyli minister administracji i cyfryzacji Michał Boni, minister spraw wewnętrznych Jacek Cichocki, szef MON Tomasz Siemoniak, a także przedstawiciele Federacji Związków Zawodowych Służb Mundurowych, która zrzesza związki zawodowe policjantów, strażaków, strażników granicznych, funkcjonariuszy i pracowników więziennictwa.
O reformie emerytalnej mówi się co najmniej od roku, kiedy to w grudniu 2010 r. ze stroną związkową spotkał się premier Donald Tusk. Szef rządu zapewniał wtedy, że przygotowywana reforma obejmie funkcjonariuszy nowo przyjętych do służby, a obecnie pracujący nie stracą praw nabytych. Deklaracje te zostały podtrzymane przez obecnych na wczorajszym spotkaniu ministrów. Strony uzgodniły ponadto, iż do wejścia w życie nowych rozwiązań będą obowiązywały dotychczasowe. Obecnie emerytura mundurowa przysługuje po 15 latach służby bez względu na wiek. Jej wysokość zależy od wysokości ostatniej pensji oraz dodatków i nagród rocznych. Prawo do zakończenia aktywności zawodowej po 15 latach pracy mają funkcjonariusze: Policji, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Służby Wywiadu Wojskowego, Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Biura Ochrony Rządu, Straży Granicznej, Państwowej Straży Pożarnej i Służby Więziennej.
Strona związkowa nie zgadza się na nowe propozycje rządu przyjęte w projekcie ustawy o emeryturach dla służb mundurowych. Projekt zachowuje odrębny system zaopatrzeniowy, natomiast wydłuża minimalny staż służby. Wiek uprawniający do emerytury wynosiłby 25 lat służby, innym warunkiem jest ukończenie 55. roku życia. Związkowcy proponują przesunięcie tej granicy do 50. roku życia. Zmiany nie będą dotyczyły funkcjonariuszy i żołnierzy już pełniących służbę, ale tych, którzy rozpoczną ją po wejściu w życie ustawy.

Jaka stopa zastąpienia?
- Propozycja rządu jest niespójna. Mówimy tutaj o nabyciu pierwszych uprawnień. W wieku 55 lat nie można nabywać pierwszych uprawnień z tytułu służby. Należałoby tu też powiedzieć, jaka będzie tzw. stopa zastąpienia, tzn. ile procent uposażenia będzie wynosić przyszła emerytura. Rząd od kilku lat mówi o tym, że trzeba zmobilizować do dłuższego stażu wszystkich mundurowych. Ale my nie widzimy tu żadnej motywacji - podkreśla przewodniczący NSZZ Policjantów Antoni Duda w rozmowie z "Naszym Dziennikiem".
Kwestią sporną pozostają też zapowiadane przez premiera Donalda Tuska podwyżki dla mundurowych. W exposé szef rządu gwarantował, że nastąpią one już od lipca 2012 r. i wyniosą około 300 zł brutto. Zastrzeżenia strony związkowej budzi jednak fakt, że rządowe obietnice nie ujęły Straży Granicznej, Służby Więziennej i Państwowej Straży Pożarnej. - Na nasze pytania w tej kwestii ministrowie Cichocki oraz Boni odpowiedzieli, że są pewne perturbacje w rozmowach z Ministerstwem Finansów i że na podwyżki dla tych grup minister Rostowski raczej środków nie wyasygnuje - relacjonuje Duda.
- To nie jest dla nas żadne wytłumaczenie. Już czwarty rok z kolei nie będziemy mieli waloryzacji jako służby mundurowe. Dlatego o te podwyżki na pewno te służby będą się upominać, a my jako Związek Policjantów będziemy ich wspierać - deklaruje Duda.
Projekt rządowy zostanie skierowany do Sejmu do prac legislacyjnych. - Chcielibyśmy opracować i przedstawić projekt ustawy emerytalnej służb mundurowych do 10 stycznia, a następnie skierować go do konsultacji społecznych. Mamy nadzieję, że pod koniec stycznia lub na początku lutego projekt trafi do parlamentu, tak by w pierwszej połowie 2012 r. ustawa trafiła na biurko prezydenta i aby najpóźniej 1 stycznia 2013 r. nowe przepisy zaczęły obowiązywać - mówił po spotkaniu Jacek Cichocki, minister spraw wewnętrznych.
Propozycje rządowe krytykują politycy opozycji. W ocenie Janusza Zemkego, wiceministra obrony narodowej w rządzie Leszka Millera, zarówno pomysł rządu, jak i obecny system nie są idealne. - W służbach dziś często coś się likwiduje. Co ma zrobić taki żołnierz z 12 latami służby, kiedy likwidują mu jednostkę? Ten minimalny wiek uprawniający do emerytury to także musi być zobowiązanie państwa, które musi mu stworzyć takie warunki, by mógł on dosłużyć do tej emerytury. Co innego, gdy ktoś chce odejść sam - podkreśla Zemke. - Jeśli ktoś nie będzie służył tych 25 lat, bo likwidują mu jednostkę, nie wchodzi w system emerytalny dla służb, nie ma go też w systemie powszechnym. Dlatego moim zdaniem w takiej sytuacji MON powinno wpłacić składkę do ZUS - ocenia Zemke. Jego zdaniem, dyskusyjny jest też problem wieku, w którym funkcjonariusz przechodzi na emeryturę. Są bowiem takie dyscypliny, gdzie wymaga się bardzo wysokich predyspozycji psychofizycznych. Mowa na przykład o załodze okrętów podwodnych czy płetwonurkach. - Nie chcielibyśmy chyba, by tacy ludzie mieli po 55 lat. Nie mogą też masowo przejść do pracy administracyjnej, bo po prostu nie starczy etatów - zaznacza Zemke. - Wydłużenie minimum wieku emerytalnego oznacza mniejszą rotację w wojsku, a tym samym mniej wyszkolonych rezerwistów. To dalszy ciąg zaplanowanej przez rząd Tuska dezorganizacji polskiej armii - wskazuje Marek Suski, poseł PiS.

Zatrzymać żołnierza
Związkowcy są zaniepokojeni masowymi odejściami z wojska. Tylko w tym roku odeszło ze służby około 7 tys. żołnierzy. Ponad 5,7 tys. z nich zrobiło to na własną prośbę. Szef MON Tomasz Siemoniak uważa, że wojskowi rezygnują ze służby z powodów socjalnych i ze względu na wysokość wynagrodzeń. - Nawet gdybym miał środki na przyjęcie ludzi na ich miejsce, to nie dam rady w ciągu jednego roku przygotować ich do pełnienia służby. Do tego potrzeba więcej instruktorów, więcej sprzętu i pieniędzy na szkolenie - mówi z kolei gen. Mieczysław Cieniuch, szef Sztabu Generalnego. Jak twierdzi rzecznik MON Jacek Sońta, powody zwiększonej liczby wypowiedzeń ze służby są różne. Jednym z nich jest przeprowadzona na szeroką skalę restrukturyzacja Sił Zbrojnych, która pociąga za sobą m.in. zmiany etatów, konieczność przeprowadzek oraz brak etatów odpowiadających stopniom żołnierzy w tej samej jednostce lub garnizonie. Resort spodziewa się, że falę odejść z armii zahamuje obietnica podwyżek. - Armia jest w stanie głębokiej zapaści. Apogeum nastąpiło, gdy ministrem obrony został Bogdan Klich. Powodem jest zachwiane morale wojska, a więc brak przekonania ludzi, którzy podejmują się służby, że pełnią jakąś ważną rolę z punktu widzenia państwa i Narodu. Najpierw zrezygnowano z poboru, zaczęto wynajmować ludzi, ci podjęli pracę, już nie służbę, więc oczekują, że będą za to odpowiednio wynagradzani. Jeśli są wynagradzani za mało, szukają lepszego miejsca pracy - kwituje Romuald Szeremietiew, minister obrony w rządzie PiS.
Anna Ambroziak

Nasz Dziennik Wtorek, 13 grudnia 2011, Nr 289 (4220)

Autor: au