17-miliardowa dziura Tuska
Treść
Około 17 mld zł może zabraknąć na wydatki przewidziane w budżecie państwa na ten rok. W piątek i sobotę premier Donald Tusk "przesłucha" wszystkich swoich ministrów, którzy będą mieli obowiązek przedstawienia oszczędności w wydatkach swoich resortów. Według szefa rządu, do nowelizacji budżetu państwa mogłoby dojść w drugiej połowie roku. O antykryzysowym planie działań rząd dyskutował na wczorajszym posiedzeniu.
Nie 3,7 proc. wzrostu gospodarczego, lecz 1,7 procent. Taki wzrost produktu krajowego brutto przewiduje projekt nowelizacji tegorocznego budżetu państwa będący "scenariuszem zapasowym". Według premiera Donalda Tuska, do znowelizowania budżetu mogłoby dojść w drugiej połowie roku, jeśli sytuacja gospodarcza nadal będzie trudna. - Rząd w scenariuszu pesymistycznym zakłada, że wzrost gospodarczy w 2009 r. wyniesie 1,7 proc., a inflacja 1,9 procent. Jest to scenariusz zapasowy, jeśli sprawdzą się te złe prognozy dotyczące świata. Mogą one odbić się na spowolnieniu gospodarczym w naszym kraju, więc zakładamy inne wskaźniki w budżecie - wyjaśniał premier Donald Tusk. Do tego czasu rząd funkcjonować ma w oparciu o obecny budżet oparty o nierealistyczne prognozy. Z tym że w pierwszym półroczu wydatki budżetu zostaną tak ograniczone, aby nowelizacja mogła jednak być dokonana. Rząd nie przewiduje zwiększenia deficytu budżetowego. - Rząd zakłada, że trzeba będzie znaleźć 17 mld zł oszczędności budżetowych. Przychody mogą być wyraźnie mniejsze, a co za tym idzie - musimy także szukać sposobów na ograniczenie wydatków - powiedział Donald Tusk. Zapewnił jednak, że "cięcia nie będą dotykać ludzi". - Emeryci mogą się czuć bezpieczni. Ci wszyscy, którzy myślą o swoich wynagrodzeniach, pensjach, mogą być także bezpieczni. Te cięcia będziemy proponować przede wszystkim w wydatkach rzeczowych i w rozmaitych programach i planach ministerstw - tłumaczył premier. Zdaniem Aleksandry Natalli-Świat (PiS), wiceprzewodniczącej sejmowej Komisji Finansów Publicznych, jest wątpliwe, że aż tak wielkich oszczędności można dokonać na wydatkach rzeczowych. Dlatego istnieje zagrożenie, że cięcia mogłyby dotknąć również wydatków na inwestycje, a to już byłoby dla naszej gospodarki niedobre. - Dobrze, że rząd dostrzegł potrzebę spojrzenia bardziej realistycznego na to, co się dzieje, i na budżet państwa. Możemy się spierać, czy lepiej wcześniej, czy później, ale dobrze, że w ogóle to się stało. Gdyby pieniędzy w sposób nagły zabrakło w ciągu roku, wtedy byłoby zdecydowanie gorzej - dodała Natalli-Świat. Premier ogłosił, że o tym, do jakich konkretnie cięć w budżecie dojdzie, dowiemy się w sobotę. Poszczególni ministrowie mają dwa dni na przygotowanie oszczędności w swoich wydatkach i przedstawienia ich premierowi. Rząd zapowiedział, że w sytuacji kryzysowej na pomoc będą mogły liczyć przede wszystkim małe i średnie przedsiębiorstwa, a nie banki. Minister finansów Jacek Rostowski poinformował, że wczoraj rząd przyjął projekt nowelizacji ustaw o podatku dochodowym CIT i PIT. Projekt przewiduje podwyższenie ulg inwestycyjnych dla nowych i małych przedsiębiorstw z 50 tys. euro do 100 tys. euro.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2009-01-28
Autor: wa