Przejdź do treści
Przejdź do stopki

10. kolejka piłkarskiej ekstraklasy

Treść

Marzący o mistrzostwie Polski i mający ogromne aspiracje Lech Poznań raz jeszcze potwierdził, iż jest drużyną chimeryczną - zdolną jednego dnia zachwycić, drugiego - kompletnie zawieść. Tym razem podopieczni Franciszka Smudy zaledwie zremisowali na własnym stadionie ze Śląskiem Wrocław, a takie straty punktów w końcowym rozrachunku mogą mieć kolosalne znaczenie. Lech, mimo nadspodziewanie dobrej postawy wrocławian, w tym sezonie był zdecydowanym faworytem sobotniego pojedynku. Gdy przed meczem okazało się, że w drużynie gości z powodu epidemii grypy nie zagra kilku podstawowych graczy (m.in. Sebastian Mila, Tomasz Szewczuk i Remigiusz Sobociński), fani "Kolejorza" byli już spokojni i pewni kompletu punktów. W tym przekonaniu utwierdził ich początek meczu - już w 6. minucie Robert Lewandowski zdobył pierwszego gola, kolejne wydawały się kwestią czasu. Gospodarze napierali, w poprzeczkę trafił Piotr Reiss, wreszcie w 28. minucie gol padł, ale dla gości: Janusz Gancarczyk sprytnym strzałem wyrównał. I więcej bramek już w tym pojedynku nie padło! Lechici atakowali, czynili to jednak nieporadnie, goście nabrali natomiast takiej wiary w siebie, iż kilka razy mogli poznaniaków skutecznie skontrować. - Jestem pełen uznania dla zawodników, którzy zostawili na boisku wiele serca, z drugiej strony - to jest ich obowiązek - przyznał prowadzący gości Ryszard Tarasiewicz. W ważnym dla układu czołówki spotkaniu Bełchatów przegrał z Polonią Warszawa. O wszystkim zadecydowała fatalna pierwsza połowa w wykonaniu gospodarzy. Najpierw Marcin Drzymont przedziwnym uderzeniem głową pokonał... własnego bramkarza, potem kiks całej defensywy ułatwił sprawę Filipowi Ivanovskiemu. - Nie można nic zdziałać, jak się traci takie bramki - podsumował trener bełchatowian Paweł Janas. Wygrał wreszcie Górnik Henryka Kasperczaka, i to w starciu o "sześć punktów" z ŁKS. Zabrzanie nie zachwycili, popełnili sporo błędów, ale goście zanotowali ich na swym koncie o wiele więcej, stąd taki a nie inny wynik. - Nie wszystko nam jeszcze wychodzi, ale widać, że moja drużyna chce wygrywać - powiedział szkoleniowiec gospodarzy. Za to znów zawiodła Cracovia, która nie dość że nie zwycięża, to ma kolosalne problemy ze zdobywaniem bramek. Kibice "Pasów" liczyli na przełamanie w starciu z Odrą, krakowianie mieli przewagę i sporo sytuacji, ale żadnej z nich nie wykorzystali. Goli zabrakło, w przeciwieństwie do czerwonych kartek: przedwcześnie do szatni udali się Dariusz Pawlusiński i Jacek Kowalczyk. Kolejną niespodziankę sprawiła Polonia Bytom, choć po pierwszej połowie wyjazdowego meczu z Arką nic na nią nie wskazywało. Gdynianie prowadzili bowiem 1:0, mogli zdecydowanie wyżej. Po przerwie goście zaatakowali, oddali dwa strzały (oba Grzegorz Podstawek) i... zdobyli dwa gole. Załamanych gospodarzy dobił za chwilę Tomasz Owczarek. Dwie bramki padły po dośrodkowaniach z rzutów rożnych i słynnych już "szarańczach" opracowanych przez trenera Marka Motykę. - Wiele osób ją wyśmiewa, a tymczasem przynosi nam coraz więcej punktów - triumfował szkoleniowiec. Piotr Skrobisz Wyniki Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk 2:0 (1:0). Arifović (26.), Szczot (90.); PGE GKS Bełchatów - Polonia Warszawa 1:2 (0:2). Klepczarek (71.) - Drzymont (10. - samóbójcza), Ivanovski (45.); Piast Gliwice - Ruch Chorzów 0:0; Arka Gdynia - Polonia Bytom 1:3 (1:0). Żuraw (10. - karny) - Podstawek (47., 54.), Owczarek (62. - głową); Lech Poznań - Śląsk Wrocław 1:1 (1:1). Lewandowski (6.) - Gancarczyk (28.); Górnik Zabrze - ŁKS Łódź 2:0 (1:0). Zahorski (19.), Bajić (84.); Cracovia Kraków - Odra Wodzisław 0:0. Tabela 1. Polonia W. 10 21 19:7 2. Wisła 9 20 16:7 3. Legia 9 18 15:5 4. Lech 10 17 18:9 5. Śląsk 10 17 16:12 6. Bełchatów 10 16 12:11 7. Ruch 10 15 8:9 8. Lechia 10 14 10:11 9. Polonia B. 10 13 14:16 10. Arka 10 13 12:15 11. Odra 10 12 11:13 12. Jagiellonia 10 10 8:12 13. Górnik 10 8 5:13 14. Piast 10 8 6:12 15. ŁKS 10 8 5:15 16. Cracovia 10 7 5:13 "Nasz Dziennik" 2008-10-27

Autor: wa